[10]

134 11 0
                                    

– Teraz z chęcią zrezygnowałbym z obiadu i wrócił z tobą do domu.

Zaśmiałam się i odsunęłam się od niego na krok. Obdarzyłam go pięknym uśmiechem po czym nie czkając na szatyna ruszyłam do środka restauracji. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po chwili usłyszałam ciężkie kroki za sobą.
Zajęliśmy miejsce przy dwuosobowym stoliku i po niecałych dwóch minutach stała przy nas młoda blondynka. Położyła menu najpierw przed Willem, a dopiero później przede mną.
Szczerzyła się do niego jakby zobaczyła conajmniej Harry'ego Styles'a. Cycki mu jeszcze pokaż, koleżanko. No dalej, na co czekasz? W całej okazałości mu się już pokaż na dobry start. Będzie dowiedział się częściej w takim wypadku.

– Proszę dać nam chwilę, musimy się zastanowić. – odparł z równie dużym uśmiechem

A może ty się przed nią rozbierz? Będzie jej raźniej.
Gdy blondyna odeszła wzrok mężczyzny wrócił na mnie. Pokręcił głową ze śmiechem.

– Co się tak na nią patrzysz? – spytał otwierając kartę

– Bo jest ładna, podoba mi się.

Zmarszczył brwi ale nie powiedział nic. I to w sumie nawet dobrze.
Jeździł wzrokiem po wszystkich daniach wypisanych na białych kartkach, a ja nawet nie otworzyłam menu. Od początku wiedziałam co wezmę.
Pięć minut później przy naszym stoliku znowu stanęła ta sama kelnerka. W jednej ręce trzymała czarny długopis, a w drugiej mały notesik. Dwa guziki od góry w jej koszuli były dopięte eksponując spory biust. Mówiłam, że przed tym chujem się rozbierze.

– Makaron ze szpinakiem i whisky. – rzuciłam zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć

– Ja poproszę to samo tylko że zamiast whisky poproszę kawę. – uśmiechnął się – Dziękujemy.

Dziewczyna zapisała wszystko na białej karteczce i zniknęła za drzwiami kuchni.
Will cały czas mi się przyglądał gdy ja próbowałam patrzeć na wszystko byleby nie złapać z nim kontaktu wzrokowego.
Co mnie podkusiło żeby się na to zgodzić? Lubię go. To prawda. Ale to tylko tyle. Lubię go jak... jak kolegę.

– A co naszło cię żeby nagle wracać do Bostonu?

– No jak to co? Oczywiście, że codzienne wizyty u najlepszego ginekologa w mieście. – zażartowałam

Przechylił głowę i spojrzał na mnie pełnym politowania wzrokiem.

– A tak serio to nie wiem. Tutaj przez siedem lat poznałam dwie osoby, które mieszkają na drugim końcu miasta. – powiedziałam – Chciałabym też w jakimś stopniu odciąć się od Alana.

W to zdanie chyba mi nie uwierzył.

– Co? Przecież to twoje oczko w głowie. – rzucił – Chcesz zostawić moją blond księżniczkę? Żartujesz sobie?

Przez ten tydzień widziałam się z nim trzy razy. Dowiedziałam się, że się z kimś spotyka ale ja zawsze będę awaryjną opcją. Moje marzenie właśnie brzmiało – "Zostać czyjąś awaryjną opcją". Można je już wykreślić z mojego notatniczka. Nie zależało mi jakoś bardzo na byciu w jakiejkolwiek innej relacji niż kolega/koleżanka, ale w jakimś stopniu mnie to zabolało.

– Przecież on cię znajdzie. Nawet jakbyś wyprowadziła się do Afryki. – prychnął – On ma w tobie jakiś lokalizator. Nie wierzę w to, że spotkanie pod uczelnią było przypadkiem. Nigdy wcześniej go tam nie widziałem.

Nie martw się, ja też nie.
Po jego słowach na naszym stoliku wyładowały cztery naczynia. Po mojej prawej stanęła szklanka z whisky, a tuż przede mną pojawił się talerz z makaronem. Tym razem nie przyniósł tego ten blond szlauf tylko nieco przystojny brunet. Jego przedramiona ozdabiały liczne tatuaże, a na palcach miał srebrne sygnety. Tyle zdążyłam zauważyć nim zniknął za tymi samymi drzwiami co jego koleżanka.

Siedzieliśmy tam jeszcze około godzinę i po piętnastu rundach Rosalie – tak ma na imię blond szlauf – wokół naszego stolika wyszliśmy z budynku. Chciałam wrócić sama, bez towarzystwa kochanego Willa. Ale niestety on miał inne plany.
Gdy po jego prośbach, żebym z nim jechała w końcu wsiadłam do czarnego range rovera to się jakoś za bardzo podniecił i był aż za bardzo zadowolony. Zamiast wieźć nas w stronę domu pojechał zupełnie w inną stronę.

– Będziesz chciał mnie tam zgwałcić?

– Jeszcze nie teraz. – odpowiedział – Może kiedy indziej. Dzisiaj wolę, zrobić tak, abym mógł sprawić ci przyjemność, księżniczko.

– Nie. – odparłam – Prosiłabym o zmianę kierunku jazdy na wschód.

Don't Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz