Leon jedynie przytaknął na otrzymaną wiadomość. Wiedział, że nie mają żadnego sprzętu, nawet latarki aby bezpiecznie zejść do miasta po ciemku. A co dopiero obronić się przed ewentualnym atakiem niedźwiedzia, których w tych górach krążyło całkiem sporo. Spojrzał na nią, a w jego oczach dało zauważyć się, że wywarła na nim wrażenie. W plecaku miała telefon satelitarny na wszelki wypadek, kto myśli o takich rzeczach? Jej trzeźwość umysłu trochę go zaskoczyła. Uśmiechnął się do niej cieplej niż zwykle.
- Jakim cudem jesteś taka spokojna? - Powiedział, a w jego głosie pojawiła się nuta podziwu i szacunku. Nadal jednak obdarzył ją tym zimnym, poważnym i skupionym spojrzeniem. - W ogóle się nie denerwujesz. Nawet jak padł nam samochód, nawet jak się z tobą droczę, a wierzę, że to może doprowadzić na skraj wytrzymałości. Nawet teraz, wiedząc, że będziesz musiała spędzić w moim towarzystwie resztę dnia i całą noc.
- Cóż, Leon, w takim razie trochę cię zaskoczę. - Oparła się wygodniej o maskę i spojrzała przed siebie. Skupiła wzrok na górskim krajobrazie zielonych pól i gęstego lasu rozciągającego się przed nimi. Zacisnęła lekko pięści. - To tylko taka moja własna fasada. Aby nie niepokoić tych wokół mnie. W środku zwykle jestem rozbita i przytłoczona.
Leon patrzył na nią spokojnie, jego intensywne oczy zwęziły się lekko. W jego zimnym, poważnym spojrzeniu coś się zmieniło.
- Więc po prostu jesteś naprawdę dobra w ukrywaniu tego? - Powiedział do niej spokojnym głosem, nie odrywając wzroku od jej oczu, wciąż miał w sobie ten chłód i poważny wyraz twarzy, ale teraz była w nich nuta szacunku. Po chwili posłał jej ciepły i życzliwy uśmiech, jakby ją rozumiał.
- Na to wygląda. Ty masz swój sarkazm, a ja stoicki spokój. - Spojrzała na niego szczerze, chcąc pokazać, że wszystko jest w porządku. Chłodny wiatr delikatnie poruszał wierzchołkami drzew, wprawiając w szum otaczający ich las. - Ale to ma dobre i złe strony. Dobre jest to, że w sytuacjach takich jak ta daje innym siłę i pewność siebie. Złe jest to, że te ściany czasami pękają, a potem potrzeba duuużo więcej czasu, żeby je naprawić. - Isa odwróciła się, by zajrzeć do samochodu Leona i na chwilę odwróciła głowę w zamyśleniu. - Twój samochód nadaje się do spania?
- Rozumiem... - Posłał jej niepewny uśmiech, jakby wreszcie zaczynał ją rozumieć. Jakby wreszcie chciał ją zrozumieć. Była silna i dobrze ukrywała swoje emocje. To sprawiło, że zaczął mieć wrażenie, że wcale się tak od siebie nie różnią. - Ano, raczej tak. Fotele są regulowane. Ogrzewanie nadal działa, mamy też trochę jedzenia i wody... - jego ton głosu był uspokajający.
- To dobrze. - Odpowiedziała cicho, nawiązując do jego odpowiedzi na temat samochodu. Po chwili ciszy spojrzała na niego, na sposób w jaki patrzył prosto przed siebie z poważnym wyrazem twarzy. Ale pomimo panującego w nim chłodu, zauważyła ten mały ślad ciepła. - Rozumiem, że nadal mam nie mylić twojego milszego zachowania z przyjaźnią, co?
- Nie uważałbym nas za przyjaciół. - Powiedział prosto i dosadnie, zimnym, poważnym tonem. Rzucił jej jednak ciepłe i dodające otuchy spojrzenie, prawie tak, jakby próbował ją uspokoić. - Ale muszę przyznać... Jesteś całkiem niezła, na swój sposób.
- Mhm. - odpowiedziała spokojnie i sama sięgnęła po kanapkę ze swojego pudełka na drugie śniadanie. W milczeniu rozpakowała ją i wpatrywała się w piękny widok przed sobą, powoli przeżuwając każdy kęs. W oddali śpiewały ptaki, liście przyjemnie szeleściły. Przypomniały jej się letnie miesiące jej dzieciństwa. - Moja opinia o tobie też się poprawiła. - powiedziała w końcu spokojnie i cicho, jakby nie chcąc zakłócać otaczających ich odgłosów lasu.
Leon spojrzał na nią jeszcze raz. Choć nadal był poważny i skupiony, wydawał się bardziej otwarty i rozluźniony. Było to widać nawet w jego postawie. Tak jakby oboje nagle stwierdzili, że jednak nie muszą już trzymać gardy.
CZYTASZ
Oxytocin
FanfictionBar na obrzeżach lasu. A w jego wnętrzu agent Kennedy zagłuszający swoje sumienie alkoholem. Lokalnej detektyw nie odpowiada jego obecność, szczególnie, że boryka się ze sprawą niewyjaśnionych zaginięć turystów. Zmuszeni do współpracy nad tajemnicz...