rozdział siódmy

245 30 1
                                    

Yejin obudziła się krótko po godzinie 12:00, w swoim domu, do którego zeszłego wieczoru musiała dotrzeć autobusem, a później tramwajem. Nienawidziła komunikacji miejskiej. Była przyzwyczajona do swojego auta, które tak czy siak zostało przy klinice - gdyby nie randka Jimina, Yejin żyłaby dalej normalnie, bez zalotów boksera, który jak się okazało, brał narkotyki. A narkotyki, zdecydowanie nie wiążą się z towarzystwem lekarki.

Wstała cholernie nie wyspana, a jedyne co poprawiało jej humor to to, że na szczęście nie musiała się spieszyć do pracy. Wstała z łóżka i poszła do kuchni, napić się szklanki wody. Apartament już był sprzątnięty, przez Helgę, która jak zwykle była niezawodna. Czerwone goździki stały na stoliku kawowym przed telewizorem, który Yejin włączyła, aby zagłuszyć ciszę w mieszkaniu. Stwierdziła, że musi coś zjeść. Natomiast w lodówce było pusto, a nawet jeśli Yejin miała by pójść do sklepu, to nie mogła. Jej auto było przy klinice. Sięgnęła po telefon z sypialni i zadzwoniła do Ri, która jak się okazało, jechała z zabranym przez policję prawem jazdy i odstawiła białe BMW pod apartament Yejin. Ta się tylko zaśmiała i czekała, aż przyjaciółka wejdzie do góry.

— Kurwa mać dziewczyno! Nie można się do ciebie dodzwonić- przerwała swoje zdanie, widząc Yejin. Stała, lekko uśmiechnięta, patrząc na Yejin.

— O co chodzi?

— Pieprzyłaś się z bokserem. — ta tylko zakpiła z przyjaciółki, że takie zdanie wyleciało z jej ust.

— Nie ma opcji! Nic się takiego nie wydarzyło. I tak ma u mnie przejebane. Przyłapałam go wczoraj na narkotykach.

— Brał przy tobie?!

— Nieee. Widziałam jego źrenice, te zaczerwienione nozdrza. Był taki nadpobudliwy, miał za dużo energii. — przyjaciółka i tak wypytywała Yejin o Taehyunga. Ta tylko odpowiadała, ciągle myśląc o tym, jak na niego nakrzyczała ostatnim wieczorem, po prawie trzech tygodniach znajomości.

— A mówili, że wchodź w związek z lekarzem.

— Żaden związek. On jest z innego świata, ja jestem z jeszcze bardziej innego świata.

— A Busan nie jest taki duży. Obydwoje w nim jesteście i to coraz bliżej siebie. — powiedziała przyjaciółka, kończąc ostatnie zdanie szepcząc. Poklepała ją po ramieniu i poszła do łazienki. Yejin stała w miejscu i piła powoli wodę, patrząc w jeden punkt. I oczywiście myślała tylko o jednym. Jak jej życie ostatnio jest bardzo pogmatwane.

***

Rijung namowiła Yejin, aby przyjechały do klubu, aby Ri odrobiła zaległe godziny w pracy. Yejin miała ją tylko podwieźć. Jednak pod klubem, zobaczyła granatowe Porsche. Musiała wejść do środka, cholernie obrażona i nie zwracająca uwagi na Taehyunga. Jednakże nie było to wykonalne. Taehyung prowadził zajęcia dla młodzieży z boksu, przy pierwszym ringu, który znajdował się przy wejściu. Od razu spojrzał w stronę wejścia i uśmiechnął się delikatnie, ogłaszając 10 minut przerwy. Rijung od razu odeszła w stronę szatni, zostawiając ją samą, z narkomanem i jednocześnie cholernie przystojnym bokserem.

— Wiedziałem, że nie wytrzymasz beze mnie. — Yejin zakpiła mu w twarz, po czym skrzyżowała ręce na piersi. — Co tam?

— No nic. Przyjechałam tu dla towarzystwa Rijung. Poranna dawka koksu zażyta?

— Wiesz, że nie biorę codziennie.

— A powinieneś jej wcale nie brać—

— To co? Zostajesz jeszcze, prawda? – powiedziała Rijung, przychodząca w samą porę, aż Taehyung i Yejin nie pokłócili się ponownie.

Time Fight [ZAWIESZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz