⊱ SZESNASTY ⊰

944 89 24
                                    

     — Leila woli ciebie. Chociaż jestem jej matką, to z tobą jako pierwszą chce obgadać problem.

     Na dźwięk swojego imienia dziewczyna przystanęła. Szczęśliwym trafem od kuchni dzieliło ją parę kroków, więc znajdowała się w idealnym położeniu, by podsłuchać ewentualną rozmowę i jednocześnie pozostać niezauważoną. Cichutko przylgnęła do ściany i nadstawiła uszu.

     Nie, nie powinna tu być. Nie powinna słyszeć. A jednak los chciał, by dotarła do pomieszczenia akurat w tym momencie. I chociaż podszczypywały ją drobne wyrzuty sumienia, nie potrafiła odwrócić się plecami i odejść. Konwersację zabarwił jej temat i dobrze zadawała sobie sprawę, że nie opuściłby kuchni, a ona nigdy by się nie dowiedziała.

     Krzesło zaszemrało przesuwane po podłodze, a kubek z cichym brzdękiem spoczął na stole.

     — Proszę cię, nie zachowuj się jak dziecko — odrzekła Diana, a ton jej głosu nie zawierał nic miłego. — Kolejna sprawa: i ty się dziwisz? Bycie matką to jedno, a spędzanie ze sobą czasu to drugie. Tak się złożyło, że z Leilą najwięcej czasu spędzam ja, więc automatycznie to ze mną jej lepiej porozmawiać.

     — Ostra jak zawsze.

     — Nie jestem ostra, po prostu stwierdzam fakty, których ty albo nie widzisz, albo nie chcesz widzieć i cię irytują. Dobrze wiemy, co doprowadziło do tej sytuacji.

     Długie milczenie poprzedziło naciągającą kłótnię, niczym przerwa między jednym a drugim rykiem burzy.

     — Czyli co? Jestem złą matką? Nie interesuję się dzieckiem?

     — Ty to powiedziałaś.

     — Ale tak myślisz. Leila pewnie też.

     Westchnięcie Diany dało się słyszeć na korytarzu.

     — Posłuchaj mnie. Każdy z nas dokonał wyboru. Ty chciałaś rozwijać firmę, a ja chciałam wyrwać się z rodzinnego domu, zawarliśmy więc mały układ, bo każdemu było to na rękę. Gdybym wtedy się nie zgodziła, być może Leila miałaby mamę, która pracuje na miejscu i każdego dnia wraca popołudniu do domu. Ale czasu nie cofniemy. Mamy, co mamy. Jako jej matka, a przede wszystkim dorosła kobieta, nie powinnaś dorzucać swoich groszy do jej zmartwień, a co najważniejsze: niesłusznie wzbudzać w niej poczucie winy. Leila może rozmawiać z kim chce, ze mną, z przyjaciółką czy kimkolwiek inny, a tobie nic do tego. Boli cię, że nie uczestniczysz w jej życiu tak jak ja? Zepnij więc dupę i działaj.

     — I mówi to osoba, która nigdy nie spięła dupy i nie działała.

     — Tyle że ja nie wyrzucam swoich żali na prawo i lewo. Ale dobrze. Gdybym teraz odeszła, zajęłabyś się Leilą?

     — Wychodzi na to, że to ja zrzucam na ciebie opiekę nad nią?

     Leila nie mogła już dłużej słuchać. Odbiła się od ściany i cichutko pomknęła do swojego pokoju.


     Nigdy przedtem nie słyszała, by ciocia i mama wymieniały się ostrzejszymi zdaniami. Toteż czuła się z tym dziwnie, a oliwy do ognia dolewał fakt, że to właśnie ona była powodem sprzeczki. Zaczęła zastanawiać się, ile takich kłótni miało już miejsce. A może ta była pierwszą? A może ciężar, który stanowiła, urósł nieznośnie i musiał w końcu znaleźć ujście.

     Mijała druga godzina, a ona jak usiadła na łóżku, tak siedziała nadal. Nieustannie analizowała zasłyszane słowa. A im dłużej to robiła, tym bardziej poczuwała się do winy, choć w głębi duszy wiedziała, że nie powinna.

CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz