6.

29 6 0
                                    

Patrzyłam na niego, nie rozumiejąc co się dzieje. Jego powaga mnie przerażała. Podniosłam się powoli do siadu, ale poczułam okropny ból w kręgosłupie, więc z jękiem opadłam znowu na materac. Chłopak zerwał się z miejsca i pochylił się nade mną. Spojrzał w moje oczy, a ja zauważyłam w nich panikę.

- Chyba jednak nie mamy czasu na rozmowę... - zmarszczył brwi. Był bardzo przejęty.

Czułam się jakby moje wszystkie mięśnie jednocześnie miały skurcz. W pośpiechu podszedł do komody wziął coś i wrócił. Założył mi na szyję wisiorek i podniósł mnie z łóżka, już nie patrząc na to czy będzie mnie to bolało czy nie. Miałam wrażenie, że teraz liczył się czas. Zagryzłam mocno zęby, by nie zacząć krzyczeć z bólu, który stopniowo coraz mocniej ogarniał całe moje ciało. Chłopak szybkim krokiem wyszedł z domu i szedł ze mną gdzieś. Myślałam, że pójdziemy do auta i pojedziemy poszukać pomocy, ale on je minął i poszedł dalej. Ból się nasilał. Po kilku minutach nie byłam już w stanie powstrzymać krzyku i płaczu, a to sprawiło, że chłopak zaczął biec.

- Jeszcze tylko chwila. Spróbuj nad tym zapanować i wytrzymać jeszcze moment... - jego słowa dochodziły do mnie jakby stał kilka metrów ode mnie. Nad czym miałam zapanować? – Vi, przechodzisz przemianę. Jeśli nie dasz rady tego powstrzymać jeszcze przez chwilę, nie będę w stanie ci pomóc... Jesteś silna. Proszę, walcz z tym...

- Jaką przem... - nie dokończyłam, bo znowu fala bólu uderzyła. Tym razem mocniej.

- Przemianę... - przycisnął mnie bardziej do siebie i zwinnie coś przeskoczył. – Obiecuję ci, że później ci wyjaśnię... - schylił się i wszedł ze mną do jaskini. Położył mnie delikatnie na samym środku, gdzie światło księżyca skupiało się na mnie. Gdy tylko odsunął się kilka kroków, ból aż wygiął moje ciało, a ja krzyknęłam z całych sił.

- Pomóż mi... - krzyknęłam błagalnie, zalewając się łzami. Próbowałam się podnieść i zbliżyć do niego, ale z każdą próbą upadałam na kamienną posadzkę. – Ethan... - wypowiedziałam łamiącym się głosem. Chłopak miał ból w oczach.

- Czujesz jakby coś cię rozpierało od środka. Skup się na tym... Zaraz będzie po wszystkim... - nie rozumiałam skąd to wie. Udało mi się podnieść na kolana, a w tym momencie poczułam ciepło w okolicy serca. Dotknęłam mimowolnie wisiorka, po czym zacisnęłam go w dłoni i spojrzałam na niego przez łzy.

Tym razem prąd, który przeszedł moje ciało, dodał mi sił. Jakby jakaś energia zaczęła się wzbierać w środku mnie i rosła w siłę. Jakby zaraz miała eksplodować. Usłyszałam swój własny oddech, a reszta dźwięków jakby zlewała się w jedno. Uniosłam wzrok na Ethana, a on patrzył na mnie z taką nadzieją i wiarą, jakiej jeszcze nigdy u nikogo nie widziałam.

- Uda ci się Vi... - jego głos jakby pojawił się nagle w mojej głowie znikąd. Dodał mi sił.

Napięcie w moim ciele zdawało się już sięgać granicy, a ja starałam się powstrzymać wzbierający się w moim gardle krzyk. Nie dałam rady. Ryknęłam z całych sił, a dzięki temu energia uwolniła się, przynosząc mi uczucie ulgi. Zamknęłam oczy i upadłam na ziemię.

Było mi błogo. Ból i dyskomfort opuściły mnie całkowicie. Leżałam tak przez chwilę, oddychając głęboko, aż poczułam jakby coś ogromnego oparło się o moje plecy.

- Już po wszystkim... Byłaś naprawdę dzielna... - usłyszałam Ethana, ale coś mi nie pasowało. Jego głos nie doszedł do moich uszu, a zamiast tego po prostu był w mojej głowie.

Podniosłam się lekko i obejrzałam za siebie, a widok sprawił, że odskoczyłam jak poparzona. Chciałam zacząć uciekać, ale zamiast tego zaczęłam się przewracać, jakby moje nogi zapomniały jak się biega. Wylądowałam bokiem na ziemi i ze strachem patrzyłam na wielkiego wilka zbliżającego się do mnie. Obserwował mnie...

InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz