🥀Hurt me?...🥀

44 7 10
                                    

Siadłam na łóżku chłopaka i czekałam aż sam wyjaśni mi o co chodzi, Lucas nawet słowem się nie odezwał. Był jakiś.. zmartwiony? Max siedziała obok i wbijała wzrok w ścianę. Stałam w drzwiach i czekałam na jakieś wyjaśnienia.
-Przepraszam cię Eleven. Powiedziała Max.
-Za co? Spytałam zdziwiona, nie miała powodów by przepraszać więc o co mogło chodzić.
-Ja... nie chcę z tobą być.... Odpowiedziała cicho.
Lucas patrzał raz na mnie a raz na Max po czym odwrócił wzrok w okno.
-Nie rozumiem... co masz na myśl że „nie chcesz" ze mną być? Spytałam smutna.
-Poprostu. Moja mama się zgodziła abym wyjechała z Lucasem, więc wyjeżdżam, dlatego też z tobą zrywam bo.... bo nie chcę być w związku na odległość.
Łzy naleciały mi do oczu, stałam wryta w podłogę.
-Wyjeżdżamy do Las Vegas. Odezwał się Lucas po kilku minutach smutnej ciszy. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie sądziłam też, że Max tak zrobi. Przecież mnie... kochała? A może to nie była prawda, może to był tylko zakład? Albo wyzwanie, od Lucasa na przykład?
-No to ja już sobie pójdę....Powiedziałam i kiedy byłam już przy drzwiach, poczułam jakiś dziwny dotyk. Nie było nikogo za mną, wyszłam szybkim krokiem i nie odwracałam się za siebie. Kiedy wyszłam z domu łzy napłynęły mi do oczu, na moje szczęście zachmurzyło się i zaczęło padać. Biegłam zasłaniając głowę zasłaniając rękami. Biegłam tak z 10 minut ale po chwili rozpętała się burza oraz zaczęło lać mocniej, stanęłam pod jakimś daszkiem czyjegoś domu i czekałam aż wszystko minie. Długo czekałam, chyba ponad 20 minut. Kiedy trochę przestało. Biegłam jak najszybciej mogę do domu. Dobiehlam. Leciało ze mnie jak z rury, nie patrząc czy mój tata jest w domu czy nie, otrzepałam się na zewnątrz żeby ze mnie tak nie kapało i odrazu wbiegłam do pokoju żeby się przebrać i osuszyć. Kiedy wszystko już ogarnęłam, klapnęłam na łóżku i rozmyślałam nad tym co się wydarzyło. Zaczęłam płakać, siedziałam owinięta kocem, i ryczałam prosto w poduszkę. Pomyślałam sobie po jakiś 5 minutach, że... może jak zadam sobie ból, no to mi przejdzie. Wstałam i pobiegłam do kuchni, szybko poszukałam czegoś ostrego. Wbiegłam do pokoju, usiadłam i myślałam. Nie chciałam tego robić, ale jednocześnie chciałam. Przyłożyłam ostre narzędzie do nadgarstka, zawahałam się, ale to zrobiłam. Z ręki poleciała mi krew, zrobiła się rana, i kolejna. Poczułam się słabo, miałam wyrzuty sumienia. Bardzo mnie to bolało. Akurat kiedy chciałam wyjść, na moje szczęście zjawił się tutaj tata.
-Boże dziecko, coś ty ze sobą zrobiła? Wykrzyczał zdumiony a jednocześnie smutny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
417 słów, o jezus maria, zdarzyła się awaria
🌷Pozdro XOXO🌷

You love me, right? [ELMAX]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz