Minęło pół roku. Przez ten czas Sunghoon wprowadził się do Jake'a, by mu pomóc i by sam Sim czuł się bezpiecznie. Ale jednak Australijczykowi dalej było ciężko, by wyjść z domu dalej niż jego ogródek czy park, której blisko mieszka. Cieszył się, że mógł pracować w domu... Tego widział plusy będąc architektem wnętrz.
17.06.2019r.
To był dzień, w którym Sunghoon'owi udało się namówić Jake'a na wspólną wycieczkę nad morze.
Ale jak to zrobił?
...
- Jake! Jake! Jake! - Podbiegł do niego podekscytowany trochę wyższy chłopak.
- Co jest Hoonie? - Zapytał patrząc na niego zdezorientowany.
- Co robisz? - Zapytał zaciekawiony.
- Bawię się z Laylą - Oznajmił rzucając psiakowi po raz kolejny zabawkę.
Ten tylko pokiwał głową na znak, że rozumie. Przez chwilę nastała między nimi cisza, przez którą Jake patrzył na niego jak na wariata i oczekiwał dalszych słów chłopaka.
- Jedziemy nad morze~ - Oznajmił z uśmiechem na buzi, lecz szybko on znikł, gdy na buzi australijczyka pojawił się mały grymas.
- Nad morze?
- Nad morze
- Nie. - Powiedział stanowczo, lecz to nie sprawiało poddanie się Parka.
- No Jakey.... Proszeeee. Tak dawno tam nie byliśmy. Tylko my.... Ty i ja, ja i ty... No i Layla, więc ty, ja i Layla, Layla, ja i ty, ja, Layla i ty, Layla, ty i ja - Mówiąc to zrobił maślane oczka z wiedzą, że Jake nigdy im jeszcze nie odpuścił.
- Hoon...
- No błagam... Może dobrze ci to zrobi? Nie możesz przecież ciągle siedzieć w domu... Spróbuj... Dla mnie, dla wszystkich, a najbardziej dla Heeseunga, na pewno nie chciałby żebyś tak spędzał swoje dni. - Oznajmił z lekkim uśmiechem.
- Jak będziesz się źle czuł to wrócimy - Dodał poprawiając chłopakowi włosy.Jake na to cicho westchnął spuszczając głowę. Bał się wyjazdu, ale Hoon miał poniekąd rację. Nie może ciągle siedzieć w domu. On sam nie chciał tak żyć.
- Dobrze... Pojedźmy - Oznajmił cicho na co Park podskoczył z radości.Godzina 16:34
Sim i Park powoli dojeżdżali do ich miejsca. Jake zaczął się bardziej stresować. Miał wrażenie jakby czas się dłużył, a to sprawiało, że stawał się bardziwj niecierpliwy.
Zaraz nagle poczuł na swojej nodze czyjąś dłoń.
- Spokojnie Jakey... To ci pomoże - Powiedział Sunghoon ciągle wpatrując się w drogę. Po tym zaczął delikatnie jeździć dłonią po jego udzie.
- Miejmy nadzieje... Hoon? A co jeżeli to nic nie da? Jeśli nigdy nie wyjdę z tego stanu? - Powiedział Jake będąc przerażonym na samą myśl, iż będzie musiał męczyć się do końca swoich dni.
- Jake nie możesz być złem myśli. Jeśli chcesz z tego wyjść to nie możesz dopuszczać do siebie takich myśli. Musisz z tym walczyć w swojej głowie. Fizycznie nic nie zdziałasz... Twój umysł to jest jedyna twoja broń... To co czujesz i czego chcesz ją tylko wzmacnia - Oznajmił uśmiechając się lekko. Sunghoon chciał pomóc mu jak najlepiej i jak najbardziej umiał, lecz jedyne co mógł zrobić to być przy nim i powodować by się szybko nie poddawał. Z psychiką Australijczyka nic zrobić nie może, mimo, że bardzo by tego chciał to jedynie jego słowa i bliskość mogą coś zdziałać.
16:50
To była godzina, o której dotarli na miejsce. Zaparkowali autem tuż przed wejściem na plażę, która była całkowicie pusta. Byli tylko oni oraz Layla, która od razu zaczęła biegać i bawić się w piasku. Nie można byłoby zapomnieć o uciekaniu przed falami.
Natomiast Jake stał na ziarenkach pisaku jak sparaliżowany. Wpatrywał się w wodę jakby miał w niej coś dostrzec, lecz jedyne co wiedział to fale, które jedna za drugą powracały. Uczucie jakie teraz mu towarzyszyło było czymś czego się spodziewał. Czuł pustkę. Nie potrafił nic z siebie wydusić, jakby zastygł tak do końca. Nie wiedział dlaczego tak się zachowuje. W końcu to zwykła wyprawa nad morze, jednak Jaeyun był przerażony do tego stopnia, że nie potrafił już nawet normalnie oddychać, co oczywiście Park zauważył od razu, dlatego pewnie złapał go za rękę splatając przy tym ich palce razem.- Zamknij powoli oczy, weź głęboki wdech oraz wydech - Powiedział Park spokojnie i zaraz sam tak zrobił, by wsłuchać się w oddech chłopaka, czy aby na pewno go posłuchał.
- Już? - Zapytał, gdy usłyszał wydech ze strony przyjaciela, a kiedy dostał potwierdzenie, oznajmił...- A teraz wsłuchaj się w wodę. To jak fale powodują szum... skup się na tym dźwięku i zaraz pomyśl co odczuwasz, gdy go słyszysz - Powiedział otwierając oczy, by spojrzeć na chłopaka. Odczekał chwilę, by ten mógł się zastanowić
- Co czujesz? - Zapytał nie odrywając od niego oczu.- Spokój... na pewno i...
- i? - Zapytał zaciekawiony Sunghoon.
- I jakby szum fal wypełniał pustkę. Jakby chciał mi pokazać, co by było jeśli bym się nie poddał. To uczucie jest jakby... Heeseung wciąż tu był, lecz bardziej wolny... - Powiedział otwierając powoli oczy.
- Myślisz, że jakbym się pogodził i pozwolił mu odejść to bym się tak czuł bez wsłuchiwania się w wodę? - Zapytał spoglądając na niego.- Jeśli im bardziej chcemy kogoś przy sobie trzymać, to tym mocniej ta osoba chce się od nas uwolnić. Sądzę, że zmarli też tak mają... Nie możemy ich ciągle trzymać... musimy ich wypuścić by mogli odejść... odejść tam gdzie byłoby im lepiej niż przy naszym uścisku. Muszą być wolni jak tego chcą, a wtedy na pewno to oni nie pozwolą, byśmy o nich zapomnieli. - Powiedział Park. Śmierć jest trudna do zrozumienia, lecz Sunghoon był pewny, że to co mówi ma jakiś sens... Chociaż ten najmniejszy.
- Jesteś pewny? - Zapytał Jake. Słowa Sunghoona dały mu wiele do myślenia. Z jednej strony sądził, że ten ma racje i w zasadzie jakby faktycznie zmarli by byli w takich zamknięciach, to Jake już by się nie zawahał i spróbował by zawalczyć jeszcze bardziej, by Heeseungowi było najlepiej.
- Oczywiście Jakey, jestem sto procent pewny - Powiedział Blondyn wracając wzrokiem na wodę.
- Zmarli to byli przecież ludzie. Więc dalej jakieś ich cechy posiadają... bynajmniej tak mi się wydaje. Nikt nie wie jak to serio wygląda, ale patrząc na to co mówię to zdaje się to logiczne - Dodał spokojnym głosem, dzięki któremu Jake poczuł się nieco lepiej. Australijczyk sam się zaraz delikatnie uśmiechnął i delikatnie wzmocnił uścisk ich dłoni.- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - Powiedział Sim przyglądając się Layli, która tuż przed nimi dalej uciekała od fal.
- Dla ciebie wszystko...

CZYTASZ
I love you and I will wait for you
FanfictionŚmierć ukochanego to największy ból jaki Jake mógł przeżyć, lecz obiecał, że będzie szczęśliwy i będzie żył dalej. Dotrzymał obietnicy...ale dalej nie zapomniał o Heeseungu Czyli druga część mojego opowiadania „Love over the internet", która bardzie...