❗UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA PORUSZAJĄCE TREŚCI, KTÓRE MOGĄ BYĆ NIESTOSOWNE DLA NIEKTÓRYCH OSÓB. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ❗
Nie było zupełnie nic...Tylko biała przestrzeń, która nie miała końca. To było jak otchłań, z której nie da się uciec. Nic nie było, pustka, taka jaką czuł Jake, od śmierci ukochanego. Jaeyun tylko krążył w kółko, uciekał, płakał, krzyczał oraz błagał o pomoc, lecz jedyne co czuł to echo, które roznosiło się od jego dźwięków. Płytka woda, po której chodził zaczęła się unosić, a Sim nie mógł nic na to poradzić. Panika jaką odczuwał powoli go niszczyła. Miał dość, chciał zniknąć, zapomnieć. Chciał przestać cierpieć w taki sposób. Wydarł się najgłośniej jak potrafił zaciskając przy tym swoje oczy bardzo mocno, jednak tym razem nie usłyszał echa, które od paru chwil zaczęło go męczyć. Otworzył swoje oczy będąc przerażony tym, że nie był już w okropnej białej przestrzeni bez końca. Ujrzał przed sobą drzwi, które skądś kojarzył i to bardzo dobrze. Podszedł bliżej nich, a gdy złapał za klamkę usłyszał dźwięki... bójki? Otworzył drzwi. Wtedy znalazł się w pomieszczeniu, które przywoływało go o traumę. To był stary pokój Rikiego, w którym zastał mężczyznę bijącego do śmierci Heeseung'a, ale jednak nie zastał tym razem nikogo prócz martwego już chłopaka. Zaczął płakać, wydzierać się. Widok był przerażający, chciał jak najszybciej się wydostać. Odwrócił się by wyjść z pomieszczenia, lecz zamiast drzwi zobaczył Lee, który był ubrany cały na biało, w luźne ubrania zrobione z jedwabiu. Właściwie w to samo ubrany był Jake.
- Jaeyun... Nie płacz kochanie.. - Usłyszał z ust Heeseunga, ale jego głos brzmiał inaczej, nie dawał Australijczykowi poczucia komfortu, a bardziej strachu.
- To ty jesteś winny. - Powiedział z wyraźnym grymasem na buzi, lecz starał się go ukryć.
- N-Nie... - Wydukał Jake.
- To twoja wina Jaeyun! Pozwoliłeś mi umrzeć! - Podszedł do niego dość szybko i złapał go za dłoń.
- Zabiłeś mnie. - Mruknął w jego ucho.- Nie Heeseung.... To n-nie j-ja...
- Więc dlaczego czujesz poczucie winy? - Jake nie wiedział co powiedzieć... Heeseung miał racje.
- To przez ciebie mnie nie ma! - Krzyknął odwracając chłopaka w stronę ciała.
- To twoja wina, że zginąłem w taki sposób. Myślisz, że jak dasz mi odejść to poczucie winy zniknie?- Proszę Heeseung... Nie rób mi tego...
- Ayy... Jakey, musisz ponieść konsekwencje za to co zrobiłeś. Nigdy nie pozwolę ci zapomnieć. Będziesz mieć mnie na sumieniu dopóki sam nie staniesz się martwy!
Jake obudził się z krzykiem, był cały zgrzany i zapłakany. Rozejrzał się po pokoju i odetchnął z ulgą, gdy się otrząsnął i wiedział, że się obudził. Nie patrząc nawet na godzinę wziął nowe ubrania i poszedł wziąć zimny prysznic. Kiedy tylko się ubrał spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Był przerażony. Takie sny towarzyszą mu od dłuższego czasu, lecz ten był jak na razie najgorszy. Miał dość, bał się, że tak dłużej nie wytrzyma. Oparł się rękoma o umywalkę. Łzy mimowolnie opuściły jego oczy. Czuł wielkie obciążenie. Złość, strach, smutek... Wszystko to wzięło nad nim kontrolę i nie myśląc uderzył pięścią z całej siły w lustro, które rozbiło się na kawałki, zostawiając na ręku chłopaka dużo krwi i drobinek szkła. Usiadł załamany na toalecie, był bez silny analizując ciągle sen, mimo, że przerażała ciągle go ta wizja.
W tym momencie jednak do łazienki wpadł Sunghoon. Na widok rozbitego lustra i przyjaciela z krwią na ręku od razu się zmartwił. Kucnął przy nim i od razu złapał go za nadgarstek u zranionej dłoni.
- Jake, co się stało? - Zapytał zaraz drugą dłonią ujmując jego policzek, jednak odpowiedziała mu cisza.
- Jake cholera... Co się stało? - Powtórzył.
- Sunghoon... Ja się boje. - Powiedział mając ciągle spuszczoną głowę.
- O to chodziło. - Serce Jake'a momentalnie się zatrzymało, gdy usłyszał te słowa a przede wszystkim głos Heeseunga. Podniósł głowę, by spojrzeć na osobę przed nim. Ujrzał ukochanego...
- Ayy... Słońce... Nie płacz. Boisz się dlatego bo zdałeś sobie sprawę, dobrze wiesz, że mam racje. Przeraża cię fakt, że zrobiłeś to osobie, którą kochałeś... Zaraz. A może i nie? Nie kochałeś mnie prawda?
- Kochałem! Heeseung... Kochałem bardzo. Dalej kocham.
- I zastępujesz mnie kimś innym?
- Nie.... Nie mów tak! - Krzyknął. Heeseung nagle szarpnął Jake'iem by wstał. Gdy tak się stało podszedł z nim do wanny by spojrzał w jej zagłębienie. Wanna była pełna wody, a w niej Jaeyun, który był cały pod nią, który się utopił. Heeseung pokazuje mu to każdego koszmaru... Od tego pierwszego, w którym przyśniło mu się, że popełnił samobójstwo w tej wannie.
- Czemu cały czas zwlekasz? Dobrze wiemy, że jest ci ciężko. Że poczucie winy powodują chęć zabicia się. Czemu nie chcesz do mnie dołączyć? Jeśli mnie kochasz... to do mnie dołącz!! - Krzyknął pochylając Jaeyuna do wody, w której trzymał go do póki nie straci przytomności.
CDN
CZYTASZ
I love you and I will wait for you
FanfictionŚmierć ukochanego to największy ból jaki Jake mógł przeżyć, lecz obiecał, że będzie szczęśliwy i będzie żył dalej. Dotrzymał obietnicy...ale dalej nie zapomniał o Heeseungu Czyli druga część mojego opowiadania „Love over the internet", która bardzie...