*Niall*
Stałem z boku cicho i obserwowałem całą sytuację. Veronica darła się na Alex a jej zbierały się łzy w oczach. Mimo, że jakoś nie obchodziło mnie to jak ona się czuje, a raczej nie powinno obchodzić to poczułem złość na Verę, że drze się tak na tą niewinną blondynkę. Kiedy Alex opuściła mój dom ze łzami spojrzałem ze złością na Veronicę.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! Że mi wparujesz do domu i będziesz krzyczała na moich gości? Wypierdalaj mi natychmiast!
Na twarzy dziewczyny malował się szok, ale olałem to i wybiegłem za blondynką.
- Alex poczekaj!
Odwróciła się z policzkami mokrymi od łez i z niezłym zdziwieniem na twarzy. Podszedłem bliżej niej i delikatnie starłem łzy z jej twarzy.
- Nie przejmuj się tym co ona Ci mówi. Musisz być silna i mieć na to wyjebane. Ona po prostu jest zazdrosna i tyle.
Dziewczyna zrobiła dwa kroki w tył.
- Jesteś taki sam jak ona. Lubisz ranić ludzi i cieszysz się z ich cierpienia. Ale ja Cię już rozgryzłam i tą Twoją lalunię też. Nie mam zamiaru utrzymywać z Wami kontaktu, będę tylko tam gdzie reszta, olewając Ciebie i Veronice. A teraz wracaj do domu bo i tak Ci nie ufam.
- To nie..-zacząłem mówić ale zrezygnowałem kiedy dziewczyna po prostu odwróciła się i poszła do siebie. Czułem się dziwnie. Nigdy nie miałem takiego poczucia winy, jeśli mogę to tak nazwać. Westchnąłem i wróciłem do siebie. W salonie siedziała Vera na co wywróciłem oczami.
-Chyba kazałem Ci wypierdalać!
-No wiem wiem,ale mogę zrobić Ci tak dobrze aż twoja złość zniknie.
-Jedyne co zniknie to ty, teraz.
Nie dałem jej powiedzieć nic więcej tylko pociągnąłem ją do drzwi i wypchnąłem z domu. Miałem ją na tą chwilę zdecydowanie dość.****
*Alex*Po wczorajszym wydarzeniu ciągle byłam jakaś smutna. Nie miałam na nic ochoty, nawet na deskę czy jazdę konną. Jutro miałam już zapowiedziany jakiś sprawdzian ale w tym momencie miałam to w dupie.
-Alex! Wstawaj ty śmierdzący leniu i widzę Cię w kuchni!
Na głos mamy wzdrygnęłam się ale szybko wstałam z łóżka, poszłam ogarnąć i zeszłam na dół.
- Zapomniałam Ci wcześniej powiedzieć, ale wyjeżdżam do środy. Sprawy służbowe. Zostawiłam Ci trochę pieniędzy, masz nie robić głupot. Jeśli po moim powrocie będzie coś nie tak to wywalę Cię z tego domu na zbity pysk. A teraz żegnam.
Wywróciłam oczami na jej słowa i odprowadziłam wzrokiem do drzwi. Prawda jest taka, że gdyby nie zabierała mi pieniędzy, które przesyła mi tata, to dawno bym się od niej wyprowadziła.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość od Li, dlatego szybko mu odpisałam.
Od Liam♡: Hej, Niall mi powiedział o wszystkim co wczoraj się wydarzyło. Żałuję, że mnie nie było aby Cię pocieszyć ale miałem siostrę na głowie. Może teraz do Ciebie wpadnę i pojedziemy na miasto? ;)Do Liam♡: Nic się nie stało, dałam sobie radę sama z tym. Wolę chyba siedzieć w domu przez to wszystko :)
Od Liam♡: No nie daj się prosić ;) Będzie fajnie, spędzimy razem czas i zapomnisz o smutkach.
Do Liam♡: No niech Ci będzie. Zgoda :)
Od Liam♡" Yeah! To będę po Ciebie za 15 minut, skarbie ;*
W sumie to dobrze. Liam ma racje, zapomnę o tym wszystkim i spędzę z nim miło czas. Obejrzałam się w lustrze czy wyglądam dobrze, było ok dlatego ubrałam buty i wzięłam klucze a potem wyszłam przed dom. Zamknęłam go i usiadłam przed domem czekając na auto Li. Z domu obok wyszedł Horan. Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem a potem patrzyłam przed siebie. Blondyn po chwili przejechał obok mnie na swojej desce i nawet na mnie nie spojrzał. I dobrze, jeśli on mnie też będzie olewał to wszystko dla mnie stanie się łatwiejsze. A przynajmniej mam taką nadzieję.
Z zamyśleń wyrwało mnie trąbienie, oczywiście Li już podjechał dlatego zerwałam się z ziemi i wsiadłam szybko do samochodu.
- Hej, mała-powiedział chłopak i dał mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się szeroko na ten gest co wywołało u niego taki słodki śmiech.
- Cześć, Li.
- Jak się czujesz? Mam nadzieję, że jakoś mega się tym nie przejmujesz czy coś-powiedział i ruszył z piskiem opon w stronę miasta.
- Już mi lepiej. Przemyślałam parę rzeczy. Wiesz, Nialla po prostu będę olewała bo wydaje mi się, że jest taki sam jak ta cała Veronica, zresztą ją też. Nie wiem czemu mnie tak traktuje, chociaż tak na prawdę nic jej nie zrobiłam, ale ok. Może to i lepiej jak nie będę musiała z nią gadać i tak dalej.
- Myślę, że jest zazdrosna. Niall do tej pory był tylko dla niej. No oprócz tych momentów gdzie pieprzył się z milionem innych lasek, ale chodzi o to, że w naszej paczce Horan spał tylko z nią i to ją cieszyło. Jak się pojawiłaś to uznała Cię za zagrożenie, że on będzie wolał Ciebie.
- Ooookeeey...ale nawet gdyby to ja nie chcę jego. Jest wkurwiającym małym kutasem i tyle.
Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie o tym jak każdy się ze sobą poznał w paczce i dlaczego są tak blisko ze sobą. Czułam, że coraz bardziej lubię Liama. Był naprawdę spoko i dziękowałam w duchu, że nie podjął już tematu Nialla czy Veronicy.
Zabrał mnie do kawiarni a potem na zakupy. Z początku nie chciałam żeby wydawał na mnie pieniądze, ale uparł się jak ostatni osioł no i musiałam się zgodzić. Całe to chodzenie zajęło nam dobre 4 godziny. Nogi mnie już trochę bolały ale Liam stwierdził, że musi sobie kupić jeszcze jakieś buty, dlatego poszliśmy do Nike. Poszło szybko, typowe jak dla chłopaków. Wszedł do sklepu, zauważył jakieś buty, które mu się spodobały i już nie szukał dalej. Po prostu wziął je, przymierzył u kupił.
- To jak, mała? Teraz do Ciebie a potem do skate?
- Um...a kto będzie w tym parku?
- No wszyscy, ale nie martw się Niallem.
- No dobra.-zgodziłam się bo mimo wszystko miałam o wiele lepszy humor niż rano. W sumie to może dobrze, że się tam pojawię? Pokarze Horanowi i tej rudej, że tak łatwo się mnie nie pozbędą i, że reszta ich paczki to również moi znajomy a nie tylko ich.
W domu przebrałam się w jakieś nowe ubranie i buty, które również Liam musiał mi kupić a potem wzięłam swoją deskę. Liam w tym czasie pojechał do siebie żeby zamienić samochód również na deskę i mieliśmy się spotkać przed parkiem. Jechałam dość powoli bo bałam się, że może mi się coś stać. Głowa po ostatnim mnie już nie bolała ale w dalszym ciągu miałam te pieprzone szwy. Dojechałam na miejsce gdzie o dziwo Liam już czekał.
- Jakim cudem jesteś tu tak szybko?
- Znam zajebiste skróty-powiedział z zadowolonym uśmiechem. Zaśmiałam się cicho a potem dojechaliśmy do reszty. Ann i Lexi nie było, Hazz siedział z Lou i Zaynem a Niall..no ten oczywiście odstawiał serię obściskiwania się z Veronicą. Wywróciłam na nich oczami a potem spojrzałam na resztę.
- Hej chłopcy, gdzie dziewczyny?
- Poszły do spożywczego, zaraz wrócą.
Kiwnęłam do nich głową i usiadłam obok. Po chwili blondas i ruda dołączyli do nas. Oczywiście Veronica nie mogła siedzieć cicho.
- O, widzę, że nasza mała zołza ma nowe ubranka. Czyżby ktoś się zlitował bo wyglądałaś aż tak źle? Czy paczka z jakieś charytatywnej instytucji przyszła?
Niall się zaśmiał wrednie słysząc to a ja miałam ochotę po raz setny odkąd go znam jebnąć cegłą w ryj.
- Po pierwsze nie jestem zołzą, nic Ci nie zrobiłam więc może z łaski swojej odpierdolisz się od mojej osoby? Po drugie nikt się nie zlitował, Liam mnie wziął na zakupy bo po prostu jest świetnym przyjacielem a po trzecie może zajmij się Horanem i nie wpierdalaj nosa w nie swoje sprawy.
- Oh, zajmę się nim. Nawet nie wiesz jak dobrze.-powiedziała z uśmieszkiem kładąc jedną rękę na jego kroku a potem całując go w usta. Mimo to Niall jakoś nie miał na to ochoty. Odepchnął ją mocno co zaskoczyło wszystkich.
- Ugh, nie mam teraz ochoty co nie? Znajdź sobie innego.
No kurwa szok! Najpierw sam ją całuje i maca przy wszystkich a chwilę potem każe się jej odwalić. On serio ma problemy z głową, jestem tego pewna co raz bardziej.
_______________________
Notka pod rozdziałem 6 ;)