Kiedy tylko weszłam do domu to wzięłam gorącą i długą kąpiel. Starałam się wybić z mojej głowy Horana i jego zachowanie ale szło mi to dość trudno. Umyłam jeszcze zęby a potem położyłam się do łóżka. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć kiedy dostałam sms'a. Wzięłam telefon i odblokowałam ekran.
od Nieznany: Mam nadzieję, że bezpiecznie trafiłaś do domu xo Li.
Uśmiechnęłam się na widok tej wiadomości i utwierdziłam się w przekonaniu, że to na prawdę mega facet jest.
do Liam: Tak. Niall mnie odwiózł ale to nieważne. Skąd masz mój numer? :)
od Liam: Niall? Dziwne, ale masz rację, nieważne. A widzisz kotku, mam swoje sposoby. A teraz spij bo późno, do jutra. Miłych snów ;*
Uśmiechnęłam się szeroko i od razu poprawił mi się humor. Odłożyłam telefon na stolik koło łóżka i momentalnie odpłynęłam w krainę snów.
****
Rano jak zawsze wstałam wcześnie, wzięłam prysznic, uczesałam włosy i zrobiłam resztę podstawowych rzeczy a następnie wyszłam z domu. Dzisiaj miałam tylko 5 lekcji dlatego po szkole miałam zamiar iść do stajni. Wczoraj mnie tam nie było więc Stone pewnie się strasznie nudził.
Pod szkołą byłam o 7.45 więc na spokojnie weszłam do budynku i zaczęłam szukać sali 254. Idąc patrzyłam w telefon gdzie miałam plan dlatego nie widziałam gdzie idę i po chwili na kogoś wpadłam. Było to dość gwałtowne więc w konsekwencji upadłam na ziemie z hukiem. Telefon wyleciał mi z rąk a nad sobą usłyszałam wredny śmiech. Podniosłam wzrok i ujrzałam oczywiście Nialla i jego rudą dziewczynę. Stali nade mną i chichrali się jak idioci. Poczułam się dziwnie ale starałam się tego nie okazywać i wstałam z ziemi. Podniosłam mój telefon i załamałam się. Szybka w moim ip była cała stłuczona. Momentalnie poczułam łzy w moich oczach. Był to mój wymarzony telefon, który dostałam od taty przed rozwodem. Dbałam o niego maksymalnie i zawsze uważałam aby nic mu się nie stało.
- Ojeju, dziewczynka płacze bo ma rozbity telefonik. Cóż za pech.
Veronica odezwała się do mnie na co Niall znowu się zaśmiał. Nie mam pojęcia co było w tym takiego śmiesznego. Stałam cicho i wpatrywałam się w telefon całkowicie załamana. Spojrzałam po chwili na blondyna i rudą przez łzy a potem ich ominęłam i poszłam dalej.
Weszłam do sali i usiadłam na samym końcu. Nie miałam ochoty z nikim gadać ani na nikogo patrzeć. Nawet kiedy do sali wszedł Liam i usiadł obok po czym przywitał się ze mną olałam to i patrzyłam tempo w ścianę. Lekcja bardzo się dłużyła a ja chciałam wyjść już do stajni gdzie mogłabym się rozluźnić i zapomnieć o wszystkim co złe.
Liam cały czas próbował do mnie zagadać na różne tematy ale zawsze odpowiadało mu moje milczenie. W końcu chyba załapał, że nie mam ochoty na rozmowy i uciszył się.
Przerwy spędzałam w szkolnym ogrodzie zastanawiając się ile będzie wynosiła naprawa ekranu. To nie tak, że brakowało mi kasy czy coś w tym stylu. Po prostu moja matka zabierała wszytko co przesyłał tata i wydawała na swoje potrzeby. Ja nosiłam swoje stare ciuchy i buty. Mimo, że były markowe to już poniszczone, ale nie mogłam nic na to poradzić. Gdyby tata z nami mieszkał to ogarnąłby mamę. Chyba.
Skończyliśmy godzinę wcześniej bo okazało się, że nauczycielka od biologii zachorowała a nie mieli nam dać jakiegoś zastępstwa. Ucieszyło mnie to. Miałam już cały plan na dzisiejsze popołudnie. Najpierw stajnia a potem skate park. Wyszłam szybko ze szkoły omijając wszystkie znajome twarze i ruszyłam w stronę stadniny. Na miejscu rzuciłam plecak pod drzewa i pobiegłam na pastwisko gdzie pasł się mój ukochany przyjaciel. Zarżał na mój widok i podgalopował do ogrodzenia. Pogłaskałam go po pyszczku a potem zaprowadziłam do stajni. Osiodłałam szybko i wzięłam w teren. Mimo, że stajnia była położona prawie w centrum miasta to tereny po parku były świetne. Los mi akurat sprzyjał gdyż jadąc w kłusie zauważyłam ogromny skate park. To musiał być ten, o którym wspominał mi Louis. Był pusty dlatego miałam nadzieję, że jak tu wrócę z deską też taki będzie.