Prolog

71 4 0
                                    

Audrey drżącymi dłońmi chwyciła posrebrzany nożyk do papieru i niepewnym ruchem rozcięła kopertę sklejoną woskiem, a z niej wypadł list napisany na szorstkim papierze o zapachu kawy i barwie herbaty z mlekiem.

Poprawiła okulary w cienkich oprawkach i szeptem zaczęła czytać treść korespondencji*.

Droga Panno Audrey Chess,

serdecznie dziękujemy za chęć nauki w naszej Akademii. W imieniu Dyrektora pragnę oznajmić pozytywne rozpatrzenie Pani wniosku- komisja była bardzo pozytywnie zaskoczona niezwykłymi wynikami oraz wybitnymi osiągnięciami w tak młodym wieku, zwłaszcza w dziedzinie literatury oraz języka angielskiego.

W związku z tym, pragniemy widzieć Panią na egzaminach poziomujących dnia 15 sierpnia bieżącego roku, w naszej placówce.

1 września zapraszamy na rozpoczęcie roku akademickiego.

Wszystkie informacje odnośnie Pani życia w Akademii znajdują się na osobnej kartce.

Serdecznie pozdrawiam

Mary Johnson,

zastępca Dyrektora

Świat na ten moment zatrzymał się, ale w ten pozytywny sposób.

Akademia Sokratesa była marzeniem dziewczyny od najmłodszych lat.

A tamtego dnia stała przed otwartą kartką i tkwiła w milczeniu.

W milczeniu, które zapragnęło przejąć nad nią władzę, gdy w końcu miała pełne prawo, aby świętować.

Najzwyczajniej stała na środku kuchni i z niedowierzaniem patrzyła w dal.

Jednak nie oznaczało to, że nie była szczęśliwa, a wręcz przeciwnie.

Tylko jej radość szalała w nastoletnim umyśle, nie pokazując tego nikomu innemu, choć w zasadzie nie było, komu, bo w domu przebywała sama.

Dopiero po kilku minutach wyrwała się z lekkiego otępienia. Poprawiła spływające na twarz miedziane kosmyki włosów i szybko wykręciła numer do swojej matki. 

- Halo?- odebrała po pierwszym sygnale. - Coś się stało? 

- Cześć, nic strasznego- na jej twarz zaczął wypływać delikatny uśmiech. - To znaczy jest, ale powód, żeby dziś coś świętować. 

Na linii nastała długa chwila ciszy i Audrey nie wiedziała, czy mama się przypadkiem nie rozłączyła. 

- Dostałaś się, racja? - w jej głosie pobrzmiewała nadzieja. 

- Tak- wyszeptała dziewczyna z rosnącą dumą. - Udało się. 

Rozmowa nie trwała długo i toczyła się tak, jak każda konwersacja o osiągnięciach- krótkie gratulacje, pochwały za ciężką pracę, obietnica wynagrodzenia i chwalenie się każdemu, kto się pojawi.

Nastolatka w swojej głowie ujrzała matkę mówiącą każdemu kotu, którego napotka, że jej córka dostała się do Akademii Sokratesa.

Choć tam gdzie mieszkają, czyli w Krakowie, mało kto mógł wiedzieć o jej istnieniu, albowiem ze stypendium dziewczyna miała w planach zakupić bilet na samolot do Anglii i opłacić bardzo wysokie czesne za możliwość zamieszkania w tamtejszym akademiku i nauki.

Szkoła mieściła się w londyńskim centrum, który był miejscem urodzenia dziewczyny, aczkolwiek nie swoistą małą ojczyzną.

Kilka godzin później, równo o godzinie piętnastej, do domu wróciła Hellen, matka dziewczyny, z przenośną tacą na której leżały, wciąż ciepłe, cynamonki o przyjemnym zapachu, który w mig wypełnił całą kuchnię.

- Upiekłam trochę na zapas w cukierni- powiedziała z uśmiechem. 

W takim momencie, Audrey zawsze włączała ekspres i robiła ulubioną kawę Hellen i swoją.

To był ulubiony nawyk dziewczyny, więc chwilkę później w kuchni zapach cynamonu zmieszał się z zapachem mochy i nuty gorzkiej czekolady.

Na drewnianym stole po kilku minutach stały już dwie zachęcająco wyglądające filiżanki z napojem.

- Za twoje osiągnięcia, Audrey- matka podniosła cynamonkę niczym trofeum. - I oby tak dalej!

Tamten wieczór, Audrey spędziła wraz z matką na oglądaniu klasyków i piciu litrów herbaty przy wlatujących promieniach światła księżycowego.

Tego samego, na którego będę patrzeć w Akademii- przemknęło jej przez myśl.

Dziewczyna wyczekiwała tej chwili, ale jednocześnie jej wrażliwa dusza miała obawy.

Przyszłość nigdy nie uważała za pewną, lecz wiedziała jedno. Per aspera ad astra. Przez trudności do gwiazd. Nawet jeżeli będzie jej ciężko, cierpienie nie będzie trwać wiecznie, a ciężką pracą może zdobyć to, czego chciała.


~~

Trochę krótki ten prolog, z resztą jak na niego przystało, ale chyba zawarłam wszystko, co planowałam. 

Przypis: 

*z łaciny: przez trudności do gwiazd


miłego dnia<3

Luna

Hopeless & RomanticOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz