Rozdział zawiera samookaleczenia się.
Czwartek. Szósty lipca. Ósma rano. Dom. Mój pokój. Leżałam w łóżku i zastanawiałam sie co dzisiaj mnie czeka. W końcu po dłuższej chwili wstałam i się ogarnęłam. Gdy już sie umyłam i ubrałam, usiadłam na fotelu i zaczęłam przeglądać instagrama.
Po około 20 minutach, mama mnie zawołała na śniadanie. Zeszłam.- Dzień dobry, Lauro.
- Cześć, mamo.
Zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Po chwili zjadłam, odłożyłam talerz i poszłam na górę do swojego pokoju.
Gdy już położyłam sie na łóżku, zaczęłam przeglądać telefon. Ostatnio gorzej sie czułam. Psychicznie. Nie wiedziałam czemu. Ale zaczęłam coraz częściej sie okaleczać. Nikt nie mógł o tym sie dowiedzieć.
Pamiętam jak w szóstej klasie poraz pierwszy to zrobiłam. Pamiętam jak ryczałam, gdy przyjaciółka, której ufałam wyjawniła mój sekret na szkolnym forum. Wbiegłam po szkole do domu cała zaryczana, na szczęście nikogo nie było. Chwilę późnej byłam u siebie w pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam pod oknem. Jedyne o czym myślałam, to żeby poczuć ból. Taki mocny, mocny ból. Poszłam do łazienki i wzięłam jedną żyletkę od brata. Wróciłam do pokoju i zrobiłam to co wcześniej, ale tym razem robiąc kreskę na mojej skórze. Zaczęła sie lać krew. Dużo krwi. Aż za dużo. Jedna kreska zamieniła sie w następną. Pozwoliło mi to skupić sie na bólu, a nie na otaczającym mnie świecie. Następnie rozmazał mi sie obraz. Płakałam. Tak głośno płakałam, wręcz prosząc o pomoc. Chwilę później usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Chyba usłyszał mój płacz bo od razu wszedł do mojego pokoju. Była to mama. Zaczęła coś mówić. Jednak nie wiem co, ponieważ nie słyszałam nic.
Zemdlałam.
Z bólu.
Nie chciałam tego kończyć, ja chciałam tylko poczuć ból. Mocny ból.
Obudziłam sie w szpitalu. Bolała mnie ręka. Popatrzyłam na nią. Cała była w bandażu. Obok mnie na krześle siedziała moja matka i mój brat. Popatrzyła na mnie. Widziałam w jej oczach zmartwienie. Przepraszam, mamo.- Słońce, jak sie czujesz?
- Ręka mnie boli.
- Wiem, dlaczego to zrobiłaś? - zapytała zatroskanym głosem mama. Szkoda mi jej było.
Nie odpowiedziałam od razu. Za to popatrzyłam na brata. Natrafiłam na jego wzrok. On wiedział.
- Nie chce teraz o tym rozmawiać..
- No dobrze.
Szybko sie ocknęłam. Nie chciałam przywracać tego. Było to dawno. Cztery lata temu.
Dość.
Wstałam i wzięłam słuchawki. Wyszłam z pokoju i zbieglam szybko na dół. Powiedziałam szybko mamie ze wychodze i ubrałam buty. Po tym wyszłam z domu. Założyłam słuchawki i włączyłam moją playlistę na Spotify. Pierwsza piosenka jaka mi sie puściła to I Met Sarah in the Bathroom. Znów zaczęły zalewać mnie wspomnienia. Tego jak mój brat i moja mama dowiedzieli co spowodowało moją próbę samobójczą. Tego jak mama zobaczyła mnie wykrwawiającą sie w pokoju z żyletką w dłoni.Po chwili z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Pojedyncze łzy. Byłam świadoma, że mascara sie rozmaże i ludzie będą sie dziwnie patrzeć, ale w tej chwili miałam to w dupie. Kilka minut później przyszedł mi SMS.
Od: Mama♥️
Wszystko okej? Bo wyszlas bardzo szybko z domu i się martwię. Proszę daj znać jak najszybciej.
Po przeczytaniu miałam dość.
Dość wszystkiego.Postanowiłam wiec nie wracać do domu. Dlaczego? Ponieważ nie chciałam więcej wracać do tego miejsca. Do miejscu w którym wydarzyło sie więcej niż ktokolwiek myślał.
Wystukałam więc tylko zwykłe „wszystko jest okej, nie martw sie".Wszystko dzisiaj robiło mi na złe. Nawet playlista na Spotify.
Usiadłam na ławce. Odetchnęłam. Jedyne pieniadze jakie przy sobie miałam to były te na karcie. Miałam tam jakoś sto dwadzieścia złotych więc nawet sporo, ale na długo to nie wystarczy. Pomyślałam, że tę noc spędzę poza domem. Tylko te noc. Jedna noc nic mi nie zrobi.
Gdy zrobiło sie ciemniej, spojrzałam na telefon. Było już po 21. Miałam 87% baterii. Przez całą noc wytrzyma.
Usiadłam na jakiejś malowidocznej ławce, zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć. O wszystkim jak i o niczym. Później ztarłam mascarę, która zmyła sie pod wpływem płaczu.
Poczułam jak ktoś mnie szturchnął w ramię. Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam... policjanta. Szybko podniosłam się do siadu.
- Dzień dobry, mógłbym wiedzieć co tutaj robisz?
Cholera. Co miałam mu powiedzieć?
- Em.. wracałam od koleżanki i musiałam usiąść i chyba przysnęłam.
Mam nadzieje, że uwierzy. Nadzieja matką głupich.
- Nie wierzę Ci.
Musiałam stad jak najszybciej iść.
- Ja już muszę do domu wracać..
- Odwieziemy cię.
- Nie trzeba, to jakieś dwie minuty drogi stąd.
- No dobrze, uważaj na siebie.
Wstałam i jak najszybciej poszłam w stronę domu. Chwilę później weszłam do budynku.
Zdjęłam buty i usłyszałam jak moja mama otwiera drzwi do ganku i patrzy na mnie.Miała łzy w oczach i spuchnięte oczy.
To przez ciebie płakała.
To wszystko twoja wina.- Gdzie byłaś? Martwiłam się - podeszła i mnie przytuliła.
Kochane było, że sie martwiła, ale chciałam już pójść do pokoju.
- W bezpiecznym miejscu, a teraz wybacz ale chciałabym pójść do pokoju.
Puściła mnie a ja ruszyłam w stronę pokoju. Na schodach prawie się wyjebałam.
Położyłam sie na łóżku i zaczęłam przeglądać telefon. Była już 09.32 i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam spać a zejście do kuchni gdzie prawdopodobnie była moja matka, nie była dobrą wizją.
To wszystko twoja wina.
Coś ty narobiła.
Zrób sobie coś, zasłużyłaś na to.
Sięgnij po tę żyletkę.
Skocz z dachu.
Zabij sie.Myśli wygrały. Poszłam do łazienki po żyletkę od brata. Wróciłam do pokoju i usiadłam pod oknem. Drzwi były zamknięte. Przyłożyłam żyletkę do nadgarstka. Poczułam ból. Ból, którego nie czułam tak dawno. Z oczu poleciały łzy. Było dużo krwi. Jedna kreska zamieniła sie w kolejną. Zrobiłam ich około dziesięciu. Poszłam do łazienki, pilnując żeby nikt mnie nie zauważył. Na moje nieszczęście akurat mój brat szedł do łazienki i zobaczył mnie. Mnie z opuchniętymi oczami od płaczu, mokrymi policzkami od łez i ręka całą we krwi.
Mam przejebane.
- Laura, kurwa... - podszedł do mnie i popatrzył najpierw na nadgarstek, później na mnie.
—————
Hejj miski. Nowa książka ponieważ tamta mi sie nie podobała haha.Napiszcie jak rozdział wam sie podobał.
Mam wene wiec rozdziały mogą być częściej.
Miłego dnia/nocy nie wiem kiedy to czytacie.
Do następnego💕💕🖤
CZYTASZ
Było okej
Teen Fiction„Bo taka była prawda, tylko to potrafiliśmy. Niszczyć siebie nawzajem".