Od okropnej nocy minęło dziesięć dni. Każdy z nich liczyłam. Każdego wieczoru przed snem myślałam żeby się nie obudzić. Niektórzy powiedzieli by mi, że przecież nie mogę mieć problemów bo mam idealne życie. Do idealnego życia była tak jakby cała odległość kosmosu. Czyli w chuj dużo.
Rano jak zwykle wstałam, wzięłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni. Siedziała tam moja mama.
- Cześć, mamo.
- O hej, Laura - powiedziała.
Zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Humor dzisiaj miałam wyjątkowo dobry. Nie
wiem czego mogła to być sprawka.Zrobiłam sobie tosty. Zjadłam je i poszłam na górę do pokoju. Usiadłam na łóżku i przeglądałam telefon. Jakieś 20 minut później napisał do mnie jakiś chłopak. Mikołaj. Spytał czy chce się poznać. Odpisałam, że tak. Zaczęliśmy pisać. Mieliśmy bardzo podobne charaktery. Wysłałam mu swoje zdjęcie a on swoje. Ładny był. Ale ja nie należę do osób które lecą na wygląd.
***
Dni mijały dosyć.. spokojnie. Co prawda myśli żeby z tym skończyć były rzadziej ale nadal były.W poniedziałek zeszłam na dół do kuchni. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam jogurt waniliowy. Usiadłam do stołu. Zaczęłam jeść. Wtedy zauważyłam karteczkę na stole naprzeciwko mnie. Przeczytałam.
Pojechałam w delegację na tydzień. Zejdźcie śniadanie i posprzątajcie po sobie. Niech James podleje kwiatki w ogrodzie.
Kocham. MamaNo cóż, przynajmniej mamy dom dla siebie na tydzień. Wyrzuciłam pusty pojemnik po jogurcie i poszłam po schodach do mojego pokoju. Ubrałam sie i umyłam zęby. Usiadłam na łóżku i na szybko zaczęłam przeglądać instagrama. Nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły sie. Zobaczyłam w nich Jamesa.
- Widziałaś karteczkę na stole?
- Tak, a co?
- Słuchaj, zapraszam dzisiaj Natana, Noah'a i Archera. Mam nadzieję, że Ci to nie będzie przeszkadzało.
Och, kurwa.
Po chwilowym przeanalizowaniu informacji, że Archer miał przyjść kiedy byłam w domu, odpowiedziałam bratu.
- Nie no coś ty, zapraszaj kogo chcesz.
Brat chwilę przeskanował moją twarz, prawdopodobnie szukając jakiegoś potwierdzenia moich słów, ale po chwili odpuścił.
- Dobra. - powiedział i już miał wychodzić gdy nagle zatrzymał sie w drzwiach. - Wszystko w porządku, Laura?
Trochę zdziwiłam sie, że pyta akurat teraz. Może czegoś się dowiedział? Nie, to niemożliwe.
Odchrząknęłam i odpowiedziałam.
- Tak, wszystko w porządku.
Uśmiechnęłam się blado a brat kiedy to zobaczył też sie uśmiechnął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Cicho odetchnęłam i wróciłam do przeglądania instagrama. Kilka minut później zablokowałam telefon i podeszłam do biurka. Otworzyłam szufladę, wyjęłam słuchawki i zamknęłam szufladę. Podeszłam jeszcze do lustra i dopiero wtedy to zobaczyłam. Rano nie zwracałam szczególnej uwagi na mój wygląd. Teraz zobaczyłam, że mam dosyć spore wory pod oczami. Musiałam jeszcze się przebrać w ciuchy do biegania. Podeszłam do toaletki, wzięłam korektor i tusz do rzęs i jakoś się ogarnęłam. Udało mi się w miarę ukryć wory. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać wygodnych ubrań. Gdy znalazłam, przebrałam się i wzięłam telefon ze słuchawkami. Były to obścisłe spodnie i taka sama bluzka z długim rękawem by ukryć rany. Akurat wtedy usłyszałam jak przyjaciele mojego brata wchodzą do domu. Świetnie. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Zobaczyłam Jamesa i jego przyjaciół. Szybko przywołałam na twarz delikatny uśmiech i postanowiłam się z nimi przywitać.
CZYTASZ
Było okej
Teen Fiction„Bo taka była prawda, tylko to potrafiliśmy. Niszczyć siebie nawzajem".