Opierałam się łokciami o parapet. Paliłam przy otwartym oknie w swoim pokoju. Wydawało mi się, że znalazłam nowy sposób na stres zamiast samookaleczania się. Oczywiście, zdarzyło mi się jeszcze to robić, ale już mniej. Palić mogłam kiedy chciałam, ponieważ moje okno wskazywało na mały lasek.
Minęło kilka dni od tego, jak James się dziwnie zachowywał. Po pierwsze: dwa razy mnie budził co nie jest w jego stylu, a po drugie: zapytał mnie czy mam jakieś plany na dzień. Może i byłoby to normalne, ale nie w naszym przypadku. Byliśmy zjebani umysłowo. I to bardziej od innych rodzeństw.
Pisałam dużo z Archerem. Czasem gadałam przez telefon, ale to tylko gdy miałam czas. Miałam dużo nauki i prac domowych przez co mało spałam. Moje relacje z jedzeniem uległy trochę lepszej poprawie. Z naciskiem na trochę. Nie mówiłam już nikomu o moich uczuciach, ponieważ nie chciałam pomocy. Mhm, kocham kawę.
Nie chciałam zniszczyć Archera moim wnętrzem, które było zepsute. Chciałam zachowywać dystans, ale przy nim czułam się lepiej. Mogłam zapomnieć chociaż na chwilę o problemach. Zresztą chyba ostatnio ma gorszy czas i mimo, że próbuje ukryć to, to widzę jak jest. Spróbuję mu pomóc. Choćby miałoby mnie to zniszczyć. Zrobię wszystko, żeby moi bliscy byli szczęśliwi.
Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Szybko wyrzuciłam peta, który się już praktycznie skończył, w krzaki i zamknęłam okno. Po chwili drzwi się utworzyły a w ich progu stanął Archer. Wtf?
- Archer? Co ty tutaj robisz? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
Chłopak zamknął drzwi i podszedł do mnie. Była aktualnie sobota i nie chciałam nigdzie wychodzić ani z nikim się spotykać.
- Przyszedłem cię odwiedzić - powiedział zadowolony i dał ręce na moje biodra. Przyjemne uczucie rozlało się w moim wnętrzu. Motylki.
- Masz szczęście, że rodziców nie ma w domu - powiedziałam, dając dłonie na jego kark. Chłopak zrozumiał i już po chwili połączył nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłam.
Oderwałam się po chwili. Przytuliłam się do niego na co on mnie objął. Może jednak to zmienię?
- Jak się czujesz? - zapytał mnie Archer, gdy usiedliśmy na łóżku. Nadal byłam do niego przytulona.
- Dobrze, a ty? - nie chciałam kłamać, ale w większości spraw musiałam.
- W miarę okej, bo wiesz.. stresuję się maturą trochę - powiedział cicho. Nie wiedziałam czy kłamie czy nie bo mówił trochę niepewnie.
- Bez stresu. Dopiero październik. Dużo czasu masz - powiedziałam. Chłopak przytaknął i mnie pocałował, na co ja odwzajemniłam.
Resztę dnia spędziliśmy razem. Poszliśmy na spacer a później oglądaliśmy film. Chłopak poszedł do domu około 22. Byłam trochę wykończona, ponieważ chciałam ten dzień odpoczywać. Wykończona przebrałam się w piżamy i położyłam spać.
Wstałam rano i poczułam ból głowy. Chciałam pójść dalej spać, ale ból był za mocny. Wzięłam szybko jakiś lek i ponownie próbowałam zasnąć. Nie udało mi się. Poszłam do kuchni, by coś zjeść. Zjadłam płatki z mlekiem. Wróciłam do pokoju i się położyłam. Ból nie ustawał. Kilka razy się w nocy przebudziłam i nie było to przyjemne.
Po godzinie, gdzie leżałam i myślałam, głowa już nie bolała. Wzięłam zatem telefon i sprawdziłam powiadomienia. Archer do mnie pisał, czy nie chcę do niego dzisiaj przyjść. Napisałam mu, że źle się czuję. Przeglądałam instagrama, gdy do mojego pokoju wszedł James. Wypierdalaj.
- Pożycz mi słuchawki bezprzewodowe - powiedział.
Przewróciłam oczami, ale wzięłam z szafki, która była obok mojego łóżka i rzuciłam mu je. Złapał od razu i wyszedł. Tym razem zasiadłam do biurka i zaczęłam się uczyć. Uświadomiłam sobie, że jest niedziela a ja nic jeszcze nie zrobiłam. Musiałam dać z siebie więcej niż sto procent.
CZYTASZ
Było okej
Teen Fiction„Bo taka była prawda, tylko to potrafiliśmy. Niszczyć siebie nawzajem".