Rano Babcia obudziła mnie żebym znowu poszła nakarmić konie. Tym razem ubrałam ciepłą bluzę oraz długie spodnie, zjadłam śniadanie i poszłam do stajni.
- Cześć Stacy - Powiedział Kasper kiedy przyszłam.- O co ci chodziło wczoraj, czemu zwiałaś?
- Cześć, yhm nie ważne. Czy mogę mieć jazdę wieczorem?
- Tak jasne że możesz, może pojedziemy w teren?
- Możemy... O 20? - Nie chciałam jechać z nim ale już trudno.
- Dobrze.
Godzinę póżniej gdy nakarmiliśmy konie Kasper już otwierał usta żeby cos mi powiedzieć, w idealnym momencie głośno rozbrzmiał fragment piosenki:"Now I'm better solo, solo I never let me down-didi-down-down-down And now I'm gonna show ya, show ya Show you what it is, you're missing out Now I'm better solo, solo." To był mój dzwonek, Scarlett dzwoniła.
- Hej Stacy, chciałabyś się może dziś spotkać?
- Tak, jasne! Może na tym boisku obok lasu?
- Super pomysł, do zoba za pół godziny?
- Do zoba!
Scarlett rozłączyła się a ja pobiegłam szybko do domu.
- Hej, Stace czekaj! - Czy on nazwał mnie inaczej niż młoda? WoW mamy postęp!
- No co tam?
- Słyszałem że gdzieś wychodzisz, może pójdę z tobą? - Uśmiechnęliśmy się jedncześnie.
- Tak, jasne. Zapraszam. - Szczerze nie wiedziałam po chuja chce iść ze mną ale nie miałam do tego problemu.
- Tu nie jest za bezpiecznie, dużo meneli się kręci i wiesz. Idę cię popilnować.
- Co ?! Uważasz że sama nie dam sobie rady?
- Spokojnie Młoda, poprostu martwię się że coś może ci się stać. - Kiedy mówił jakoś mnie to zahipnotyzowało, powoli podeszłam do Kaspra i nagle znikąd, ot tak jego usta zbliżyły się do moich. Odwzajemniłam pocałunek. On mocno trzymał moją talię a ja poprostu go przytulałam.
Pół godziny potem byliśmy na boisku, było od groma osób, nie mogłam znaleźć w tym tłumie Scarlett. Gdy w końcu ją odnalazłam usiadłam obok niej i paru innych osób. Kasper pocałował mnie w czubek głowy i szepnął przygryzając płatek mojego ucha że jest obok ze swoimi kolegami. Oczy tych dziewczyn (Scarlett też) aż błyszczały na widok pocałunku który zesłał mi Kasper. Chwile potem dołączył do nas jakiś chłopak, usiadł blisko mnie. ZA blisko mnie, dziewczyny nie dostrzegały moich sygnałów a chłopak szedł coraz dalej. Dotykał mnie w miejsca które nie powinien. Kasper kontrolnie spojrzał w stronę naszej grupki i gdy zobaczył mój wzrok którym patrzyłam na niego od razu wkroczył do akcji.
- Hej, ty idioto! - Warknął gardłowo do tego chłopaka - Tak ty.
- Czego?! - powiedział podnosząc się.
- Odpierdol się od niej, Już!
- Bo co? Nie mów że to twoja siostra.
- To moja dziewczyna, ciołku. Zostawiasz ją grzecznie czy chcesz wpierdol?
- Dobra, i tak nie jest ładna.
- Zaraz ci przyjebie.
- No, dawaj. - Kiedy Kasper wstał chłopakowi szczena opadła na widok wzrostu mojego kolegi.
Chłopak zaczął zapierdalać w stronę wyjścia, Kasper chciał biec za nim ale go zatrzymałam.
- Stój!
- Zabije gnoja.
- Przestań się nakręcać, Kasper. Idę do domu. - Kasper jakby nigdy nic machnął ręką do kolegów i przybiegł do mnie.
- Od kiedy jestem twoją dziewczyną, huh?- No nie wiem od naszego pocałunku?
- Kto to niby stwierdził?
- Czyli ci to nie pasuje?
- Nie powiedziałam tego.
- Ale o tym pomyślałaś.
- Kontrolujesz moje myśli?
- Być może. Nie podoba ci się to?
- Nie i nie flirtuj ze mną.
- Ale dlaczego? - chłopak się zarumienił. - Nie podoba ci się to?
- Kasper-r-r
- Ja-a-a - Już się denerwowałam. - Zdenerwowałaś się?
- Nie. - oczywiście że tak.
- Słodka jesteś jak się denerwujesz - dodał rozsmieszony Kasper.
Po powrocie do domu zjedliśmy obiad i wyszłam do stajni. Dziś dostałam Chaes'a więc osiodłałam go i zaczęłam stępować na placu z ręki. Po minucie jednak usłyszałam Kaspra.
- Młoda łap kamizelkę. - Złapałam ją i odpowiedziałam.
- Po chu... znaczy po co mi kamizelka?
- Pierwszy raz jedziesz w teren, a mi nie chce sie za tobą biegać więc też jadę na koniu. Co oznacza że jeśli spadniesz to nie będę na ziemi aby ci pomóc. - To mnie przekonało i włożyłam to dziadostwo.
Wsiadliśmy na konie i po rozstępowaniu i rozkłusowaniu Kasper zaczął galopować Chaes niestety pogalopował za Kasprem.- Kasper ty idioto no zwolnij!
- Trzymaj się młoda! - powiedział rozbawiony.
Kiedy się zatrzymaliśmy powiedział - Widzisz młoda, nie spadłaś.- Lekko uderzyłam go w ramie i w tym momencie zaczęłam temat dzisiejszego wyjścia :- Wiesz że zachowałeś się jak dupek, prawda?
- Ej, nie od razu jak dupek tylko poprostu No.
- No jak inaczej niby?
- Ok, No niech ci będzie trochę dziwnie. Ale ten typ nie miał prawa dotykać cię po dupie.
- Bo?
- Myślałem że tobie również to nie pasowało. - Miał racje ale teraz musiałam stawiać na swoim.
- Chyba tobie.
- Okej, masz racje. Mi to nie pasowało, ale i tak wiem że tobie też bo patrzyłaś się na mnie jakbyś kogoś zabiła.
- Czemu ci to nie pasowało? - zapytałam dalej ciągnąć drame.
- Bo jesteś moja. - W tedy mnie pocałował. Kasper Williams znowu mnie pocałował a ja nie miałam pojęcia o co tu chodzi. - Tylko moja.
Wróciliśmy do domu i Kasper zaproponował mi jazdę na Blue. Zgodziłam się i osiodłałam skarogniadą klacz z małą odmianą oraz jednym rybim okiem. Na jeździe wysiedziałam dwa bryki potem już ją skontrolowałam. Na jeździe skoczyłam z kłusa małą cavaletti. No okej przeszłam bo nie był to skok ale ja i tak się jaram. Dziś spróbowałam w końcu galopu. Udało się, zachowałam swoją pozycję oraz powstrzymałam Blue przed brykami. Podobno dobrze mi poszło więc byłam zadowolona.
Dziś Kasper nocował u nas. Nie chciałam aby widział że w nocy śpię wtulona w jego ubranie chociaż wczoraj chyba to zauważył.
Na kolacji byłam już w piżamie gotowa by po posiłku położyć się spać.
Tak jak chciałam tak też zrobiłam. Zjadłam kolacje i poszłam do sypialni. Położyłam się i zapominając o tym że w domu jest Kasper wtuliłam się w jego bluzę.
Gdy byłam bliska snu usłyszałam otwierające się drzwi lekko uchyliłam powiekę by spojżeć kto przeszkadza mi w śnie ale było zbyt ciemno żebym mogła kogoś ujrzeć wiec pomyślałam ze mi się przesłyszało. Po chwili przekonałam się jednak że nie.
CZYTASZ
The PERFECT Summer
Подростковая литератураPiętnastoletnia Stacy wylatuje na wyspę do dziadków, pokochała konie oraz wiejskie życie z którym na ten moment wiązała swoją przyszłość. Czeka ją długa i ciężka droga aby osiągnąć swój cel.