- Widzę że nie śpisz więc nie udawaj. - Oczywiście był to nikt inny niż Kasper. Udawałam że się wiercę ale chciałam ukryć ubranie które mi wręczył. - Będziesz się tak tulić do mojej bluzy czy jednak przyjmujesz mnie do łóżka i przytulisz do mnie? - Oczywiście że wolałabym do niego ale wciąż udawałam ze śpię.
- W takim razie idę do siebie.
- Dobra masz mnie, właź... - Kasper zaśmiał się pod nosem oraz wszedł pod kołdrę. Jednym ruchem ręki od razu odepchnął swoją bluzę na bok i objął mnie swoim muskularnym ramieniem.
Rano obudziłam się w jego ramionach, nie chciałam się z tąd ruszać, było mi ciepło i przytulnie. Jednak Kasper już dawno się obudził i przeglądał sobie tiktoka trzymając telefon w ręce która mnie obejmuje. Akurat na chwile miał czarny ekran i zobaczył że otworzyłam oczy.- Jak się spało piękna? - Dziwnie to zabrzmiało ale zdobiło mi się miło.
- Bardzo dobrze, a tobie?
- Idealnie. Uśmiechnął się słodko. - Twoich dziadków nie ma na dwa tygodnie dlatego dziś spałem u was. Będę nocował tu dopóki nie wrócą. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Spoko, ale musimy wstawać żeby konie wypuścić.
- Zrobiłem to już, ty lepiej idź coś zjeść.
- Nie jestem głodna. - Od dłuższego czasu nie byłam. Na kolację zjadłam jakiś marny jogurt a ogólnie prawie nic nie jadłam.
- Nie ma opcji że nie zjesz śniadanka. Ogarnij się a ja czekam w kuchni.
Sprawdziłam pogodę za oknem i dziś niestety padało. Stwierdziłam więc że założę bluzę z kapturem i krótkie spodenki. Akurat w oczy rzuciła mi się bluza Kaspra którą włożyłam, dobrałam do niej krótkie dżinsowe szorty. Poszłam więc do kuchni, a czekał tam na mnie Kasper który zdążył zrobić puszyste pancake's z owocami.- To dla mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, smacznego. Masz zjeść minimum hmm... Wszystkie. Hahaha.
- Jak tego jest cała góra, chciałbyś.
Zjadłam więc wyszłam do stajni, dziś do koni miał przyjechać kowal i fizjoterapeuta więc poszłam obserwować sytuacje. Niestety zdążyłam tylko na końcówkę ale zobaczyłam jak kowal podkuwał Rose
a fizjoterapeuta robił jej masaż. Potem jak wszystkie konie zostały skończone Kasper rzucił:- Chcesz dzisiaj wsiąść na Rose?
- Jeszcze pytasz? Oczywiście że chcę! Jeszcze przedwczoraj mi zabraniałeś.
- Wiem, ale dręczy mnie to i chcę abyś się przekonała że ona nie jest taka prosta jak Chaes albo Star.
Osiodłałam Rose i Kasper przypiął ją na lonże. Na
placu wsiadłam i zaczęłam stępować. Rose była bardzo chętna do ruszenia najlepiej galopem ale nie pozwoliłam jej na to. Przyszedł czas na kłus, Rose zaczęła brykać i szczęśliwie skakać baranki. Po chwili jednak uspokoiła się i chodziła jak aniołek. Nie wiem o co chodziło Kasprowi.- Możemy zagalopować?- Powiedziałam będąc prawie pewna że powie „nie ma opcji" albo czegoś w tym stylu.
- Jeśli się nie boisz, to czemu nie.
Zagalopowałam i stwierdziłam że jednak się boję. Ruda zaczęła brykać skakać cieszyć się a ja ledwo uszłam z życiem. Utrzymałam się ale to tylko dlatego że Kasper zobaczył że jestem gotowa by umierać i zatrzymał Rose.
- Chcę z nią pracować. - Powiedziałam pewnie i stanowczo.
- Mimo to że prawie umarłaś?
- Jazda na niej raz czy dwa w tygodniu nie zaszkodzi. Dziś może już skończymy ale ja się nie poddaje i dojdę z nią do takiego poziomu że pojadę na niej na zawody.
- No i super! Dziś tak za około godzinkę chcesz Star?
- No jasne!
Podczas jazdy na Star galopowałam już samodzielnie ! Co prawda wokół Kaspra ale nadal sama! Bez lonży! Dlatego że była dopiero 13 dziś chciałam jeździć tyle ile mogę. Po tej jeździe źle się czułam, bolał mnie brzuch. Poszłam po leki do kosmetyczki w łazience, przy okazji skorzystałam z toalety i zobaczyłam że dostałam miesiączki. Potem nie miałam na nic siły, nie chciało mi się jeździć. Chciałam walnąć się w łóżku, przejeść się chipsami i obejrzeć film. Ogarnęłam sytuacje i przebrałam się w luźne dresy, tak jak chciałam puściłam sobie film, niestety bez chipsów ale jakoś to przeżyłam. Kiedy nie wracałam przez dłuższą chwilę najwyraźniej Kasper się zaniepokoił ponieważ przyszedł sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Czemu nie wracasz do stajni? - zapytał zdziwiony.
- Brzuch mnie rozbolał, masz może chipsy?
- Chipsy nie pomogą na brzuch, wiesz o tym nie?
- Wiem ale wzięłam przeciwbóle i mam ochotę na chipsy.
- Masz okres?
- Mhm. - wymamrotałam bez chęci do życia w sobie.
W tedy Kasper wyszedł bez słowa i wrócił po pół godzinach.- Chciałaś chipsy to masz. Kupiłem też żelki, czekoladę, więcej leków, podpaski i tampony. No i jakies gotowce na obiadek.
- Chwila, nie bałeś się kupić mi podpasek i tamponów?
- Nie, dlaczego?
- Nie ważne. - Wzięłam w rękę czekoladę, połamałam na kostki i zaczęłam się zajadać. - Dziękuję.
- Nie ma za co Młoda.
Tego dnia już nie jeździłam, po prostu nie miałam sił. Kiedy zjadłam obiad bardzo szybko zasnęłam, było już po 19 więc w sumie obiado - kolację. Gdy już się obudziłam było rano, 5.00 obudziłam się obok Kaspra który już nie spał.
- Hej, jak sie spało? - Zapytał zachrypiałym głosem Kasper.
-Spoko, a tobie?
- Bardzo fajnie.
Odpaliłam telefon i zobaczyłam powiadomienie z wiadomością od mojego taty, kiedy przeczytałam jej treść poderwałam się do siadu. Było napisane:
„Hej skarbie, słyszeliśmy z mamą od dziadka że wykonałaś wszystkie testy. W czwartek wracasz do domu! Masz już bilet. Niedługo się zobaczymy."- Co się stało? - zapytał chłopak leżący obok mnie.
- Jutro wracam... - mój głos posmutniał od razu.
-Jak to?! Miałaś wracać za jakiś miesiąc!
- Wiem, ale tata już kupił bilet, muszę wszystko ogarnąć.
- Pomogę ci.
Potem poszłam do łazienki się ogarnąć i zebrać wszystkie rzeczy, Kasper pomógł mi zapakować walizki. Zostawiłam je otwarte, w końcu jeszcze tu jestem. Zjadłam śniadanie i poszłam do stajni.- Mogę dziś mieć teren?
- Tak, oczywiście. Jest rano więc może na zachód?
- Spoko, a teraz może jazda?
Na jeździe jeździłam cavaletti z kłusa. Miałam ustawionego 1 drąga na galop, nadal wokół Kaspra. Dziś też Galopowałam już po ścianie także był to fajny trening. Jednak nie wyobrażałam sobie teraz co zrobię bez Kaspra i koni.

CZYTASZ
The PERFECT Summer
Ficțiune adolescențiPiętnastoletnia Stacy wylatuje na wyspę do dziadków, pokochała konie oraz wiejskie życie z którym na ten moment wiązała swoją przyszłość. Czeka ją długa i ciężka droga aby osiągnąć swój cel.