Agresywny ojciec

26 1 1
                                    

Potem poszłam do domu i zaparzyłam sobie herbatę, popiłam nią leki i poszłam dalej do stajni. Dziś Kasper robił lonżę ze skokami koniom, przyszłam oczywiście kiedy była kolej Rudej. Skoczyła pięknie i wysoko, chciałabym na niej kiedyś tak skakać. Ale to w marzeniach. Po lonży osiodłałam Chaes'a a Kasper Star, pojechaliśmy idealnie na zachód słońca. Zatrzymaliśmy się na pustym polu gdzie akurat była golden hour. Zsiedliśmy z koni i po prostu się pocałowaliśmy.

- To co z nami teraz będzie? - zapytałam patrząc z dołu na chłopaka.

- Nie wiem, będę pisać i dzwonić. I wszystko co tylko mogę zrobić.

- Ja też... - wyszeptałam mu do ucha podgryzając płatek jego ucha.

Po powrocie do stajni spakowałam resztę rzeczy, dostałam wiadomość od babci że przyjedzie z dziadkiem w nocy aby mnie pożegnać. Nie spałam dziś przez pół nocy, Kasper czuwał przy mnie jak anioł stróż.

- Stacy... - zapytał Kasper.

- Tak?

- Ja naprawdę cię kocham, i wiesz nadal oficjalnie nie jesteśmy razem. I wiesz jakby pomyślałem ż-że wie...  - Co chwilę się zacinał, przerwałam mu w słowie.

- Tak.

Potem go przytuliłam, leżeliśmy na łóżku i i było mi mokro więc ocierałam się o niego na co on warknął gardłowo, podnieciłam się więc skoczyłam na niego tak jak chciałam skakać na rudej. Poczułam jego ogromnego penisa, penisa który rozdarł mu spodnie. Był jak miecz. Później Kasper zaczął rozdzierać moje spodnie, zdjął mój stanik rozgryzając go, jęcząc przy tym jak krowa. Potem wylizał mi cipe i wsadził w nią swojego napleta. Jęknęłam jak kura Zasnęłam obok chłopaka z którym aktualnie chciałam wiązać moją przyszłość. Kasper jednak nie spał, kiedy zamknęłam powieki on delikatnie mnie puścił i gdzieś poszedł. Rano obudziła mnie babcia ze śniadaniem.

- Jak się czujecie po nocy? - zapytała babcia coś przegryzając.

- Ja w porządku. - Kłamałam, ale gdybym powiedziała że źle się czuję babcia zrobiłaby mi wykład co i ile jadłam gdy jej nie było.

- Mi bardzo dobrze. - Powiedział Kasper.

Po zjedzeniu śniadania pożegnałam się z dziadkami ponieważ musieli wracać do pracy. Wyszliśmy z domu, ja zamykałam drzwi a Kasper wsadził moją walizkę do bagażnika jego auta. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Kasper wyciągnął trzy walizki. jedna z nich więc nie była moja.

- Czyja ta trzecia walizka? - zapytałam z zaciekawieniem.

- No jak to czyja, moja. - uśmiechnął się do mnie a ja miałam minę niedowierzania. - Lecę z tobą!

- Żartujesz sobie ze mnie ?!

- Nie, będę mieszkał w starym mieszkaniu twoich dziadków.

-Aaaa! Ale się cieszę!

Poszliśmy razem w stronę wejścia i znaleźliśmy nasz samolot, gdy się usadowiłam obok Kaspra od razu zasnęłam. Obudziłam się trzy godziny potem, Kasper nie spał.

- Cześć młoda, jak tam?

- Beznadziejnie, idę spać.

- Droga wolna, dobrych snów piękna.

Tym razem nie mogłam zasnąć więc po prostu wtulałam się w Kaspra. Kiedy dolecieliśmy przywitałam się z rodzicami, mama zdziwiona popatrzyła na Kaspra tata jeszcze bardziej.

- Uhm, tak ym mamo tato to jest Kasper. Kasper to jest moja mama i tata. - Jaki wstyd, Boże myślałam że umrę.

- Dzień dobry, miło was poznać. - Rzucił Kasper w ogóle nie przejęty sytuacją.

- No dobry, kim ty jesteś wogóle?

- Jack ogarnij się. - Powiedziała moja mama szorstkim głosem do taty. - Witaj, Kasper. Nie przejmuj się nim.
Widziałam po nim że miał to gdzieś. W sumie odpowiedź kim dla mnie był zostawiłam dla niego, sama nie wiedziałam co było między nami.

- W porządku, wiem że jesteście zdziwieni że jest tu ktoś taki jak ja, z waszą córką. Jestem jej chłopakiem. - pociągnęłam Kaspra żeby poszedł za mną.

- Ty wiesz co ty odpierdalasz? - Wyszeptałam przez zaciśnięte zęby.

- Tak, wiem. I jeśli jeszcze raz usłyszę od ciebie przekleństwo to sobie pogadamy młoda.

- No ta mhm mhm. Pierdol Pierdol ja posłucham. - uśmiechnęłam się i wróciliśmy do rodziców którzy byli zdziwieni tą sytuacją.
Podczas drogi do domu się nie odzywaliśmy, Kasper pojechał taksówką. Gdy dojechaliśmy do domu, to dopiero się zaczęło.

- Kim kurwa dla ciebie jest?! Pytam się! - Wybuchł tata.

- Uspokój się! - Krzyknęła mama.

- A ty co? Wspierasz ją?!

- N-nie. - Mama odskoczyła po udeżeniu od taty.

- Co sie z tobą dzieje?! Brałeś coś?! Ogarnij się. - Tym razem to ja wykrzyczałam. Ojciec bywał agresywny, ale nie wiedziałam że może dojść do tego że podniesie rękę na mamę. Ja myślałam że ta agresja ustała, że się zmienił.

- Zamknij się i mów do cholery, kim on dla ciebie jest!

- Jest moim chłopakiem, tak jak powiedział! Jeśli ci to nie pasuje to masz problem! - Dostałam jakiś nagły napływ odwagi, który jednak sekundę później się skończył. Ojciec już otwierał buzię żeby coś powiedzieć ale zwiałam.

- A ty do kąd?! - Nie odpowiedziałam.

Boże, co się stało? Wróciłam do domu nastawiona na miłą atmosferę a zastałam ojca który ma napady jakiejś agresji? Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, dawno nie rozmawiałyśmy ale myślałam że to nic nie zmieni. Tak, właśnie myślałam.

- Hej Nic, możemy się spotkać?

- Yyy, nie ma opcji. Ze słoniami się nie spotykam.

Rozłączyła się, faktycznie nie należałam do najchudszych ale nie byłam też gruba. Te słowa bardzo mnie zabolały, Nicole była moją najlepszą przyjaciółką. Taką której mogłam mówić wszystko. Została mi tylko jedna opcja, Kasper.
Odebrał od razu.

- Przyjedź, szybko. - Podałam mu adres i przyjechał taksówką, zabrał mnie do mieszkania w którym urzędował.

- Co tam stało? Nie dawno się widzieliśmy a tu nagle takie coś?

- Ojciec jest agresywny.

- Coś ci zrobił? Wszystko okej?

- Mi na szczęście nie, ale uderzył mamę.

- Mam tam jechać?

- Nie, jeszcze zrobi ci krzywdę. Mówiłam ci że to się źle skończy. - Dziś nocowałam u Kaspra.

Następnego też, w sumie przez całe dwa tygodnie u niego nocowałam. Powiadomiłam mamę która przyniosła mi ubrania, bałam się wrócić do domu. Ale musiałam ponieważ rok szkolny miał zacząć się za tydzień. Wróciłam do domu,i poszłam z mamą na zakupy. Wieczorem umówiłam się z Kasprem.

- Hej młoda, jak tam?

- W porządku, zrobiłam zakupy do szkoły. Taty nie było w domu więc chill.

- Będziesz bać się człowieka z którym mieszkasz? To dziwne.

- Wiem, ale co mam poradzić? Ten człowiek jest psychiczny.

Pogadaliśmy sobie i wróciłam do domu, obiecałam sobie że już nie nocuje u Kaspra. Muszę się przyzwyczaić do domu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The PERFECT SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz