Stadnina

15 1 0
                                    

-----------------------------------------------------------STACY--------------------------------------------------------Gdy dojechaliśmy do domu Babcia przywitała mnie ciepłym i pysznym obiadem. Potem od razu usiadłam do nauki, aż dziwne że tak nagle mnie to złapało. Uczyłam się chyba ze 3 godziny i napisałam w tym czasie 4 sprawdziany. Wszystkie zdałam na 5, co tu się wydażyło? Do napisania został mi w sumie tylko ten 1, ostatni który mam napisać do sierpnia. Mam na to 3 próby - Za pierwszym razem niestety napisałam na trzy z plusem, drugą (godzine po kolejnej nauce) napisałam o dziwo na 5, co oznacza że w sumie to zdałam wszystko w 1 dzień! Mam wolne! Było już po 16 więc zapytałam się dziadka czy mogę odwiedzić stadninę koni jeszcze dziś. 

- Mogę? Proszę, proszę proszę !!

- A co z nauką? - powiedział Dziadek.

- Zdałam wszystko. Wszystko co do wyjątku.

- Jak to? Przecież dopiero dziś tu przyjechałaś. - Odparł zdziwionym głosem 

- Tak, ale zdążyłam już wszystko ogarnąć. W takim razie pojedziemy?

- Oczywiście tylko że my nie pojedziemy a pójdziemy. - Dokończył Dziadek.

- Jak to? Przecież to kawał drogi stąd... Dziadek wskazał palcem na dużą stodołę za którą stał plac do jazdy, obok niej stał duży ogrodzony trawiasty padok dla koni.

- Jak to?! Macie tu konie?

- Jasne że tak.

- Ale Dziadku proszę cię, chciałam pojechać tam...

- Wiem kochanie, ale za samo wejście trzeba dużo płacić, nie stać nas. Babcia jest trenerką, wybierz sobie konia na którym chciałabyś pojechać. 

Pobiegłam w stronę ogrodzenia, gdy dziadek już doszedł ja miałam upatrzonego konia.

- Mogę na tym w plamy?

- Tak, właśnie o nim pomyślałem na początku, jest to profesor idealny dla początkujących. Ma na imię Chaes.

- Jak go z tamtąd ściągnąć?

- Musisz iść po uwiąz, to tamten sznurek z karabińczykiem. Pobiegłam szybko i w mgnieniu oka już byłam z dziadkiem na padoku. Pomógł mi sprowadzić i osiodłać konia. Kiedy babcia przyszła wzięła mnie na... jak ona to nazwała? Lonżę. Miałam pierwszy kłus i wogóle było super! Następnego dnia do stajni przyjechał nowy koń, był kasztanowaty z małą odmianą na pysku. Była to klacz i nie miała imienia, zdziwiłam się.

- Mogę ja ją nazwać? - zapytałam podekscytowana.

- Właśnie miałem się zapytać, czy wogóle zechcesz. - uśmiechnął się do mnie Dziadek.

- Jasne że chcę! Nazwę ją... Rose!

- Super pomysł! Jest idealnego wzrostu dopasowanego do ciebie, ale najpierw musisz zaliczyć chociaż drągi w galopie. 

Hmm... czy jeśli będę jeżdzić 3 razy dziennie to mi się uda? Jest 10 rano , poproszę babcię o trening.

- Babciu, czy mogłabyś poprowadzić mi dziś aż 3 treningi?

- Jasne że mogę, mogę nawet z 10 jeśli zechcesz słońce.

- Super! Na jakie godziny się umawiamy?

- Na 11 masz Chaes'a, na 13.30 może być Star, i na 15 Dostaniesz znów Chaes'a.

- Która to Star? To ta biała?

- Skąd wiedziałaś? 

- Dziadek mi trochę poopowiadał. - uśmiechnęłam się 

- Okej to do roboty! Idę po Chaes'a! 

Przygotowałam go bezproblemowo, dużo czytałam o koniach i obsługiwaniu się z nimi, więc poszło gładko! Bez niczyjej pomocy!

- Hej ty! - powiedział jakiś chłopak - Stacy tak?

Zatkało mnie.

The PERFECT SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz