Rozdział 4

139 7 4
                                    

Per. Polska

Odskoczyłam wystraszona. Spojżałam na niespodziewanego gościa to... Rzesza. Oczy mi się zaszkliły. Przerażona patrzłam na tego gnoja. Zerknęłam na Niemca który na mnie patrzył. Po samym spojrzeniu zdawało się jakby mówił "idź". Nie chciałam go zostawiać samego z tym psychopatą, ale nie chciałam również by coś się działo. Odeszłam parę kroków do tyłu.

Niemcy Odwrócił się do ojca. Wyglądał na przeraźonego. Wiedziałam że coś się działo gdy był mały ale nie wiedziałam co. Może bym pomogła? Ale nie chciał mi powiedzieć. Rzesza na mnie spojrzał.

-A ty dokąd?- ręce trzymał z tyłu. Przeskakiwał wzrokiem to na mnie to na Niemca.

Serce podeszło mi do gardła. Stanęłam jak wryta przerażona. Kto wie co był w stanie zrobić. Nie miałam odwagi by jak kolwiek się ruszyć. Oblał mnie zimny pot, a źrenice się zwęziły. Wzrok mi się zmącił i chwilowo nie mogłam oddychać. Na moje zdziwienie Niemcy stanął przedmną, między mną a jego ojcem.

-Zamknij oczy wyobraź sobie słodkie kotki czy coś.- jego głos drżał. Patrzyłam na niego. Poczułam że oczy mi zalśniły.

Po tym jak dałam mu kosza on robi to... dla mnie... On chyba serio nie żartował

-Ooo jakie to słodkie. Chronisz tej gówniary. Ciesz się że nic ci jej nie zrobię. Akurat szukałem ciebie.- był poddenerwowany.

-Już wszystko dobrze piękna?

Pokiwałam jedynie przerażona głową. Nie mogłam wydobyć słów. Niewidzialna obręcz zacisnęła mi się wokół gardła. Myślałam że ten wariat dawno nie żyje ale jednak. Wspomnienia wracały mi przed oczy. Ten pieprzony psychopatą żyje!

-Idź do środka młoda.

-No oczywiście po chuj posłuchać ojca prawda? Skandal. Wlokłem się tu do ciebie by cię zobaczyć i porozmawiać a ty odstawiasz jakiś cyrk. Czemu ty się martwisz tą gówniarą?! Wykorzysta cię i zostawi. -stał jakiś metr od nas już totalnie wnerwiony. Widać było że ostatnie zdanie trafiło go w czuły punkt.

-Nie zostawię cię...- wyszeptałam. Nogi mi drżały, oczy napłynęły mi łzami. Wyglądały jak dwa diamęty. Skąd wiem? Dużo razy siebie widziałam gdy byłam bliska płaczu.

Zaprowadził mnie do środka, a sam został z ojcem. Nie chciałam go zostawiać. Bałam się o niego jak jeszcze nigdy. Usiadłam na podłodze, przysunęłam nogi do siebie i schowałam twarz. Chciałabym żeby to się nigdy nie wydażyło.

Per. 3 Rzesza

-Zdajesz sobie sprawę z tego co ty odpierdalasz?!- byłem już wkurwiony tą całą sytuacją.

-Przepraszam ojcze...- rozpłakał się. Nie no trzymajcie mnie.

-Zwykłe przepraszam tu nie wystarczy gówniażu. Rzuci cię przy pierwszej lepszej okazji. Beksa z ciebie. Kogo ja wychowałem. Już się boję co wyrosło z NRD skoro Ty jesteś takim chujem. -podszedłem do niego i jebnąłem mu w łeb- Myślałem że przyniesiesz zaszczyt naszej rodzinie a ty odpierdalasz takie gówno.

-Pierdol się.- powiedział ledwo słyszalnie. To wybiło mnie z równowagi.

-Jak ty się odzywasz gówniarzu?! -jebnąłem my jeszcze raz i popchnąłem
na ziemie z wielkim impetem wkurwiony- zawiodłem się na tobie. Ciekawe jak zareagujesz jak coś się stanie Polsce. -uśmiechnąłem się szyderczo- może wtedy przejżysz na oczy.

Wstał, a ja wyciągnąłem pistolet z prawej kieszeni przy pasie i kręciłem nim na palcu. Uśmiech nie znikał mi z twarzy.

-Może i nie jestem taki jak ty, Może I Tak Mnie Jako Potwora Uważają. ALE WIEDZ że ja sie postawie NAWET gdybym miał ja paść Albo sie sprzeciwić całej rodzinie.

-No chociaż teraz się zachowałeś jak mężczyzna. Buntownik. Mam nadzieję że kiedyś przejżysz na oczy. -schowałem pistolet- ale nie licz że ujdzie ci to na sucho. Takie zachowanie wobec rodziny jest karygodne. Wróce tu. -powiedziałem i odeszłem.

Co ja mam do Polski? Kurwa wnerwia mnie po prostu. Ta jej jebana postawa. Oszaleć można. Sama jej obecność przyprawia mnie o wnerwienie.

-WRÓĆ TU ZARAZ!- zignorowałem go. Niech se krzyczy. Wróciłem do domu.

Per. Polska

Nie mogłam tak dłużej siedzieć. Wstałam I wybiegłam z domu podbiegając do Niemca.

-Jezu nic ci nie jest?- łzy nadal spływały mi po policzkach.

-Nic mi nie jest. [...] Trochę łeb boli ale przeżyje.

-Przepraszam... - otarłam łzy rękawem i przytuliłam się do niego. Pociągnęłam nosem a oddech mi drżał. Poczucie winy mnie przygnębiało.

-Nie masz za co.

-Mam. To moją wina. Gdyby nie ja nie poszedł byś za mną i twój ojciec by nie zobaczył nas razem. Tak strasznie mi przykro... - puściłam go. Wytarłam znowu łzy rękawek od bluzy i patrzyłam mu w oczy swoimi koloru oceanicznego.

-Nie twoja wina. Taki los.- przytulił mnie

Odwzajemniła to. To było coś innego. Coś tak przyjemnego jak nic innego. Czułam ciepło jego ciała. Głowę wtuliłam w jego klatkę piersiową. Było mi głupio. Poczucie winy nie mijało.

-Malutka to naprawdę nie twoja wina.- próbował mnie jakoś uspokoić.

-Mojego zdania nie zmienisz. -wymamrotałam. Przytuliłam go czule. Było mi przykro że przezemnie był smutny bo złamałam jemu serce i że przezemnie ojciec go pobił. Bałam się.

-Ja zmienię wszystko.- nagle zrobił coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Pocałował mnie w policzek.

Drgnęłam zaskoczona. Nie wiedziałam jak na to zareagować więc po prostu nic nie zrobiłam, ale za to leciutki rumieniec wkradł mi się na twarz.

-Aww.

-Co? -oderwałam od niego twarz i spojrzałam mu w oczy. Jego oczy były niebieskie. Nie mogłam od niego oderwać wzroku. To... to takie to uczucie?... nah. Zarumienił się

-Rumienisz się.

Zakryłam twarz dłońmi które schowałam w rękawach. Było mi głupio- Wydaje ci się. A pozatym sam się rumienisz.

-Przez ciebie.

-Czemu przezemnie? - odsłoniłam twarz i spojrzałam na niego

-Twoje oczy są jak jezioro, a ja w nich tonę.

-Romantyk. - zaśmiałam się jak nigdy. Przez ostatnie lata śmiech był wymuszony. Teraz ten śmiech był szczery, a uśmiech prawdziwy. Od dawna tak się nie uśmiechałam.

-Może porównanie do jeziora jest złe. [...] Moje wspomnienia.

Spojrzałam na niego pytająco- Oh. Co się stało? Oczywiście nie zmuszam cię do mówienia.

-Ojciec mnie podtapiał. - gdy tylko to powiedział to jakby coś mnie ukuło w serce. Jak ten pedofil mógł robić coś takiego własnemu synowi?

-Ou... biedny... przykro mi... -przytuliłam go- Pewnie ci ciężko w życiu...

-E tam.

-To zawsze się wydaje że to nic takiego ale takie rzeczy niszczą psychikę. - zamartwiłam się o niego jak nigdy. Te róże i karteczka zmieniły wszystko tak samo tamta rozmowa. Postrzegałam go już nie jak syna wroga, ale bardziej jak znajomego? Przyjaciela?

-Pf.

-Chodźmy do środka.

-Jasne piękna.

Nie skomentowałam tego. Puściłam go i weszła do środka, a on za mną.

Co to za uczucie? [GerPol]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz