Rozdział 6

70 12 1
                                    

Robiąc zadanie co jakiś czas zerkałam w stronę Zayna. Był tak przystojny, że nie potrafiłam się oprzeć. Co chwilę przewracał kartki.

— Jestem bardziej interesujący niż zadanie? — Zapytał brunet nawet na mnie nie patrząc.

— Co? — Zapytałam.

— Gapisz się na mnie co jakiś czas. — Odrzekł zamykając książkę i sam na mnie spojrzał.

— Przeszkadza Ci coś? Bo jeśli tak to twój problem, nie mój.

— Nie zamierzasz zaprzeczać?

— Nie zamierzam. — Odrzekłam.

Po co zaprzeczać rzeczy oczywiste?

— Lubię gdy kobiety są mną zainteresowane. To się nie zmieniło.

— Nie jestem tobą zainteresowana. Przynajmniej nie tak jakbyś chciał.

— A jakbym chciał?

I teraz nie bardzo wiem co mu na to odpowiedź, bo w zasadzie to nie wiem jak by chciał.

— A jakbyś nie chciał?

— Nie odwracaj kota ogonem, pierwszy zapytał więc najpierw ty mi odpowiedz.

— Nie jestem tobą zainteresowana jako mężczyzną.

— A jesteś pewna, że o to mi chodziło?

— A nie? — Zapytałam zdziwiona.

— Nie. — Odparł pewny.

— To nie wiem o co ci chodziło.

— Tak myślałem. — Uśmiechnął się, podniósł książkę i czytał dalej.

Wróciłam do robienia zadania i tym razem ani razu nie spojrzałam w stronę Zayna.

Pół godziny później skończyłam zadanie domowe. Wzięłam pusty talerz i udałam się do drzwi.

— Zaraz wracam. Odniosę talerz.

— Jasne. I tak się nigdzie stąd nie ruszam.

Udałam się do kuchni, zostawiłam talerz i wróciłam do pokoju.

— Dzisiaj też masz jakieś pytania? — Zapytał Zayn.

— Narazie nie, a ty?

— Czemu twoi znajomi chcą mnie poznać?

— Bo jesteś duchem. Oni też zawsze chcieli jakieś spotkać.

— Czuje się jak jakiś eksponat w muzeum.

— Nie potrzebnie. — Nie spojrzałam na to w taki sposób. W sumie w ogóle nie zastanowiłam się jak on to odbierze. — Przyprowadzę ich tylko wtedy gdy się zgodzisz.

— A jak się nie zgodzę?

— To ich nie przyprowadzę. — Uśmiechnęłam się. — Nie chcę żebyś się czuł niezręcznie, panie szlachetnie urodzony.

— Panie szlachetnie urodzony? Nowy pomysł na podryw?

— Nie podrywam cię.

— Tak? Ja mam inne wrażenie. — Odrzekł odkładając na chwilę książkę.

— To wszystko przez to, że żyłeś w samotności. Teraz wszystko wydaje ci się podrywem.

— Nie sądzę aby mi się wydawało. Ty to robisz.

— To samo mogę powiedzieć o tobie. Też mnie podrywasz.

— Miło, że zauważyłaś. — Puścił mi oczko.

pokochać duchaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz