Rozdział 11

71 8 0
                                    

Rano obudziłam się wtulona w ducha. Brunet miał przeżuconą rękę przez moją talię i jeszcze spał. Strąciłam delikatnie jego rękę aby go nie obudzić i chciałam się podnieść.

— Nie idź jeszcze. — Mruknął przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej.

— Muszę wstać i ogarnąć trochę pokój.

— Później to zrobimy. — Mruknął jeszcze raz.

— My? — Zapytałam.

— Tak. Pomogę Ci ale to później.

— Będziesz sprzątał? Ty?

— Mhm. Dokładnie. A teraz daj mi spać, jeszcze tak z godzinę albo dwie.

— No dobrze. Jeszcze chwila. — Odrzekłam i wtuliłam się w szlachcica jeszcze bardziej.

Chwilę później ponownie zasnęłam.

Obudził mnie stuk szkła. Odtworzyłam oczy, przetarłam je dłonią i rozejrzałam się szukając źródła dźwięku. Gdy się tak rozglądałam, mój wzrok padł na Zayna, który miał na sobie tylko spodnie dresowe a w jednej ręce trzymał worek na śmieci i sprzątał mój pokój. Przekręciłam się na brzuch i skrzyżowałam nogi w kostkach.

— Myślałam, że będziemy razem sprzątać. — Odrzekłam wpatrując się w jego plecy.

Odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na ustach.

— Obudziłem się wcześniej i pomyślałem, że posprzątam. Poza tym jesteś słodka gdy śpisz.

— Coś Ci powiem. Kiepski ten podryw.

— Dzisiaj jeszcze nie zacząłem.

— Jeszcze? — Zapytałam.

— Mamy czas. Wcześniej tylko stwierdziłem fakt.

— Duszku, skoro u ciebie zachodzą takie zmiany, że pomagasz mamie w ogrodzie, sprzątasz mi pokój to mogę liczyć na śniadanie do łóżka? — Zaśmiałam się.

— A co sobie życzysz? — Zapytał.

— Nie wiem. Coś dobrego.

— Przyniosę Ci coś na śniadanie do łóżka, pod warunkiem, że z niego nie wyjdziesz. — Odrzekł podchodząc do drzwi a potem odtworzył je i wyszedł.

Naprawdę Zayn przyniesie mi śniadanie? Czy tak tylko mówił? Cóż, okaże się za chwilę jak przyjdzie z powrotem.

Po piętnastu minutach, gdy nie wracał doszłam do wniosku, że żartował, więc podniosłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Później poszłam zanieś piżamę do pokoju.

— Roxy, ślicznotko, wiesz o tym, że "śniadanie do łóżka" je się w łóżku? — Zapytał Zayn.

Na stoliku leżał talerz z naleśnikami polanymi sosem czekoladowym oraz stała jeszcze szklanka z sokiem pomarańczowym.

— Ja cię kręcę. Faktycznie zrobiłeś mi śniadanie. Myślałam, że żartujesz.

— Wątpiłaś w to? — Załapał się za serce. — Aha, jak mogłaś. Dziękuję bardzo cukiereczku. — Zaśmiał się.

— Cukiereczku?

— Co ci się nie podoba? — Zapytał w dalszym ciągu rozbawiony.

— Wszystko.

— Siadaj i jedz, cukiereczku.

— Już wolę jak mówiłeś ślicznotko. — Odrzekłam.

— Tak mówisz?

pokochać duchaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz