Rano obudziłam się wtulona w ducha. Brunet miał przeżuconą rękę przez moją talię i jeszcze spał. Strąciłam delikatnie jego rękę aby go nie obudzić i chciałam się podnieść.
— Nie idź jeszcze. — Mruknął przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej.
— Muszę wstać i ogarnąć trochę pokój.
— Później to zrobimy. — Mruknął jeszcze raz.
— My? — Zapytałam.
— Tak. Pomogę Ci ale to później.
— Będziesz sprzątał? Ty?
— Mhm. Dokładnie. A teraz daj mi spać, jeszcze tak z godzinę albo dwie.
— No dobrze. Jeszcze chwila. — Odrzekłam i wtuliłam się w szlachcica jeszcze bardziej.
Chwilę później ponownie zasnęłam.
Obudził mnie stuk szkła. Odtworzyłam oczy, przetarłam je dłonią i rozejrzałam się szukając źródła dźwięku. Gdy się tak rozglądałam, mój wzrok padł na Zayna, który miał na sobie tylko spodnie dresowe a w jednej ręce trzymał worek na śmieci i sprzątał mój pokój. Przekręciłam się na brzuch i skrzyżowałam nogi w kostkach.
— Myślałam, że będziemy razem sprzątać. — Odrzekłam wpatrując się w jego plecy.
Odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
— Obudziłem się wcześniej i pomyślałem, że posprzątam. Poza tym jesteś słodka gdy śpisz.
— Coś Ci powiem. Kiepski ten podryw.
— Dzisiaj jeszcze nie zacząłem.
— Jeszcze? — Zapytałam.
— Mamy czas. Wcześniej tylko stwierdziłem fakt.
— Duszku, skoro u ciebie zachodzą takie zmiany, że pomagasz mamie w ogrodzie, sprzątasz mi pokój to mogę liczyć na śniadanie do łóżka? — Zaśmiałam się.
— A co sobie życzysz? — Zapytał.
— Nie wiem. Coś dobrego.
— Przyniosę Ci coś na śniadanie do łóżka, pod warunkiem, że z niego nie wyjdziesz. — Odrzekł podchodząc do drzwi a potem odtworzył je i wyszedł.
Naprawdę Zayn przyniesie mi śniadanie? Czy tak tylko mówił? Cóż, okaże się za chwilę jak przyjdzie z powrotem.
Po piętnastu minutach, gdy nie wracał doszłam do wniosku, że żartował, więc podniosłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Później poszłam zanieś piżamę do pokoju.
— Roxy, ślicznotko, wiesz o tym, że "śniadanie do łóżka" je się w łóżku? — Zapytał Zayn.
Na stoliku leżał talerz z naleśnikami polanymi sosem czekoladowym oraz stała jeszcze szklanka z sokiem pomarańczowym.
— Ja cię kręcę. Faktycznie zrobiłeś mi śniadanie. Myślałam, że żartujesz.
— Wątpiłaś w to? — Załapał się za serce. — Aha, jak mogłaś. Dziękuję bardzo cukiereczku. — Zaśmiał się.
— Cukiereczku?
— Co ci się nie podoba? — Zapytał w dalszym ciągu rozbawiony.
— Wszystko.
— Siadaj i jedz, cukiereczku.
— Już wolę jak mówiłeś ślicznotko. — Odrzekłam.
— Tak mówisz?
CZYTASZ
pokochać ducha
RomanceRoksana Flos przeprowadza się z rodzicami do "nawiedzonego" domu. Jednak po kilku dniach okazuje się że dom naprawdę jest nawiedzony. Spotyka tam ducha na którym ciąży klątwa.