[Rozdział bez Edytora, dlatego też z góry przepraszam za jakość... ale nie jestem Polakiem, więc z góry nie można oczekiwać niesamowitego polskiego]
Axis to miejsce w którym znajdziesz jedynie latające istoty, a dokładniej mówiąc to harpie. Od początku czasów nauczyły się budować domy w szczytach wyrastających z wód. Mówi się, że te szczyty powstały gdy smoki wykopały dziury we swoim królestwie. Harpie jako jedyne miały wystarczająco siły w swoich skrzydłach aby dostać się na sam szczyt tych gór. Żadne inne istoty nie dały rady tego dokonać. Wkońcu stało się to miejscem nazywanym domem przez wielu, jak naprzykład przez Recillie i Kathe. Oboje są harpiami i żywiołami. Recillie jest czarną harpią z żywiołem lodu. Kathe jest mieszanką żółtej oraz czarnej harpii i jest żywiołem gwiazd. W tej chwili oboje znajdywali się w Axis i to na dodatek z tą samą misją, przynajmniej tak wydawało się Recillii.
- Tinselle, wróciłam - krzyknęła dziewczyna wchodząc do mieszkania.
Czarnowłosa zdjęła z siebie torbę rzucając ją w kont. Nie był to jej dom, ale nie miała już tutaj żadnego innego miejsca w którym mogła się zatrzymać. Nie było jej tak długo, że jej jaskinią zaopiekowały się inne harpie. Teraz miejsce należało do nich.
Nastolatka poszła dalej w głąb mieszkania rozglądając się. Między czasie gwizdała; sygnalizowała, że tu jest.
Dobrze rozumie czemu jej siostra woli mieszkać w takim gnieździe; zbudowanym z drewna i mającym pełno siana na podłodze. Była to inna podłoga niż na której ona przez całe życie chodziła. Sama wolała trzciny, ale czuła te poczucie komfortu które dawało gniazdo jej siostry.
- Recillie? - zdziwiła się na widok dziewczyny. Szybko podeszła bliżej delikatnie obejmując ją swoimi czarnymi krzydłami oraz ramionami. - Tęskniłam za tobą siostrzyczko. Nawet nie wiesz jak się cały czas o ciebie martwiłam.
Nikt nigdy nie widział w ich dwóch sióstr, ale one lepiej wiedziały ile dla siebie znaczą. Tinselle pojawiła się w ich rodzinie gdy miała 14 lat, Recillie miała wtedy osiem. Są całkowicie różnymi harpiami. Jedna mieszkała z swoimi dwoma matkami od samego wyklucia. Druga siostra wychowywała się większąść swojego życia z swoimi dwoma rodzicami, mieli jakiegoś dnia wypadek i straciła ich. Dołączyła szybko do nowej rodziny. Można pomyśleć, że by się nie odznalazła w takim położeniu, ale wkońcu udało się jej ujrzeć w ich rodzinę. Tym bardziej wtedy gdy nie odrzucono jej przy swoim zwierzeniu. Wykluła się z jajka jako samiec, a teraz dumnie chodziła jako samica.
- Nic mi nie jest, piękna - zaśmiała się obejmując ją mocno spowrotem. - Przyszedłam się przywitać, przy okazji kiedy mam tutaj misję do wykonania.
- Jaką misję?
- Drużyna króla z jakiegoś powodu zawiera sojusze z różnymi miejscami. Nie wiemy co król planuje, dlatego sami zaczęliśmy robić to samo. Jestem tutaj właśnie po to by uzyskać ten sojusz.
- Jak miałabyś to zrobić? - Zmarszczyła brwi. - Nie mamy tutaj nikogo kogo można byłoby nazwać choć trochę liderem i każdy dba tutaj tylko o swoje własne pióra, nie zbierzesz ich w jednym miejscu do rozmów. Nawet jeśli, to by nie słuchali.
- Tinselle, Tinselle, ja to wiem - westchnęła. Dziewczyna rzuciła się na kanapę, poczym spojrzała na poważną minę swojej siostry. - Usiądźmy i porozmawiajmy. Jestem trochę zmęczona po długim locie.
- Oczywiście... od tej niespodzionki całkowicie zapomniałam o swoich manierach. Przyniosę tobie ciastka ziarniste które mój Jolle wczoraj upiekł i może przygotuję tobie coś do picia, co byś chciała?
- Wolałabym zjeść jakieś owoce, jeżeli jakieś masz.
- Oczywiście - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy.
CZYTASZ
Serce Eteru "Wojna o serce" Część 2
FantasyWówczas przeznaczonej ceremonii dla nowej królowej, ujawnili się wrogowie. Władzę posiodła ona jak i on, a żywioły podzieliły się na dwa. Królowa musiała odzyskać całkowitą moc, a król chciał posiąść całą więdzę mocy dla siebie. Rozpętała się wojna...