Rozdział VIII

49 23 4
                                    

~~~~~

Co Cię nie zabije to cię wzmocni. Niestety, miało się to nijak do tej sytuacji. Czarnowłosa po dzisiejszych doświadczeniach czuła, że osłabła ze wszystkich sił. Ledwo dała radę napić się wody. Było tak źle, że nawet po tym wszystkim nie zapaliła ani jednego papierosa. W odróżnieniu do starszego detektywa, który kopcił jak lokomotywa.

Scott wraz z patologami, technikami kryminalistyki i biegłymi pracowali na pełnych obrotach, aby rozwiązać zagadkę tożsamości kobiet lub/i… znaleźć mordercę. Obie te odpowiedzi były niesamowicie porządne.
Na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych śladów DNA. Mokry pędziel do golenia okazał się właściwie atrapą. Włókna nie były w żaden sposób naruszone, żadnych mikro starć włosia, czyli był świeżym zakupem, ani razu nieużytym. Nie znaleźli też żadnych odcisków palców. Wygląda na to, że facet, poza brakiem węchu był na ich niefart pedantem. Czym wyczyścił miejsce zbroni? Może był profesjona sprzątaczem, a nie rzeźnikiem jak wywnioskowali przedtem.

Dron skanujacy wciąż szedł po tropach dopasowując do siebie elementy ukladanki, które mogły umknąć ludziom. Podawał przypuszczalne scenariusze wydarzeń, ale to wciąż za mało. Najstarsze zwłoki mogły się nie doczekać odsłonięcia swojej historii, bo Świetlik nie potrafił odgadnąć jak się tam znalazły, gdyż trup musiał już leżeć kilka miesięcy. Żal, że tak daleko nie mógł zawędrować z samym domniemaniem. To w końcu maszyna, która działa według zaprogramowanego schematu.

Jane weszła do gabinetu Scotta. Z daleka było widziała, że głowi sie nad rozwiazaniem problemu, aż mu żyły na skroniach wychodzą. Wymienili się krótko spojrzeniami. 

- Wydałem Melanie szczerą opinię i poprosiłem o to samo. - Przewracał kartkami, a za moment wzrok wrócił do gapienia się w monitor.

- I co?

- Trochę słabo, że się znacie, razem pracujecie i to na takich stanowiskach. Nie popieram tego, ale nie ja tu jestem szefem.

- Nasza znajomość nie ma znaczenia, nie musisz się martwić. Pytam o ocenę.

- Nie zarzygałaś mi butów, nie rozpłakałaś się, nie uciekłaś, nie zemdlałam, choć było blisko… nie jest tragicznie. - Westchnął niebagatelnie i nawiazał z nią kontakt wzrokowy.

Kobieta zobojętniała, zrobiła się przesadnie bierna. Normalnie by się ucieszyła na komplement od Gastrella. Miła odmiana zważywszy na to, że od kiedy się poznali, jego zdaniem wszystko czego się dotknęła to robiła źle, albo się nie przykładała jak on sobie życzył. Pewnie zaczęłaby tańczyć jak tylko by wróciła do siebie, ale nie dziś. Przed oczami stał jej wciąż widok góry zwłok w wannie.

Był późny wieczór kiedy ich bransolety wyświetliły komunikat, że są oczekiwani w laboratorium kryminalistycznym. Coś znaleźli. W końcu jakiś postęp. Tak, Scott uprzedził, że wezwać ich mogą o każdej porze. Placówka naukowa była dobudówką komendy. Nowsza, pachnąca sterylnością.
Jane dotarła na miejsce jako pierwsza, zaczekała, więc aż starszy detektyw się zjawi. Czuła, że jest wykończona, a mimo to sen jej nie ogarniał. Wyciszyła bransoletkę na wszelki wypadek, aby nikt nie przeszkadzał im w prowadzeniu śledztwa. Niby już taka godzina i jedyne połączenie jakie mógł ktoś nawiązać to chyba tylko przez pomyłkę. Wolała żeby nawet ten nieznajomy numer nie zakłócał spotkania i żeby Scott się nie czepiał.

Kobieta, która przeprowadzała sekcję zwłok sprawiała wrażenie serdecznej jak na pracę, którą wykonywała. Burza kasztanowych loków do ramion, okrągła buzia i sylwetka nadawały jej tylko uroku. Oczy ciemne, mocno wymalowane, duże jak guziki. "Dla kogo się tak stroi?" - Przemknęło przez myśl Jane.
Do tego była rozgadana, ale kiedy nadszedł moment na opowiedzenie co się przytrafiło każdej z czterech ofiar. Jakby ktoś podmienił tę babeczkę. Mówiła powoli i z dużą dozą przykrości w głosie. Oznajmiła, że pierwszą najpewniej zabił przypadkiem, ale w jaki sposób, ciężko stwierdzić. Tak daleko posunięty rozkład ciała uniemożliwiał jej lepsze zbadanie zwłok z trafniejszą tezą. Tu mogły coś więcej powiedzieć kości, ale żadna nie była złamana. Natomiast jej rozłożona szeroko miednica zdradzała, że kobieta posiada potomstwo.

Kolejne trzy posiadały siniaki po duszeniu, Jedna z nich została zaduszona możliwe, że czymś w rodzaju mikrogumy, ale te z łatwością pękają, więc zostaje tylko kabel. A i faktycznie, znaleźli taki. Został on zabezpieczony i zabrany z miejsca zbrodni. Brak obiektów obcych na szyi czy pod skórą również na to wskazywał, gdyż zwykłe sznury są wykonane z nici lub ze stali, a te podczas tarcia wbijają się w tkankę.
Związane nadgarstki, kostki. Cios zadany tępym narzędziem w głowę. Na bank był to młotek ciesielski, sądząc po rozmiarze.

Detektywi dostali ogrom informacji, niestety żadna nie prowadziła bliżej identyfikacji ciał czy też w stronę zabójcy. Raport z autopsji został wysłany, ale byli dalej w kropce.

Wrócili do biura, zamiast rozjechać się do domów. Wiedzieli tylko, że powinni szukać zgłoszeń z zaginięć kobiet z ostatnich sześciu miesięcy. Tak na oko. Znaleźli kilka, ale albo się nie zgadzał wiek, albo rysopis, albo zguby zostały odnalezione. Oczywiście żywe.

- Nie możemy wykluczyć, że to prostytutki. - Powiedziała zrezygnowanym tonem rozsiadając się na kanapie. Zapadła się w niej z charakterystycznym "pufff", jakby ważyła ze sto kilo, choć jej waga przekraczała ledwo połowę tego ciężaru.

- Masz rację, mało kto ich szuka i chętnie idą do cudzych domów, gdy ktoś je zaprasza, ale już sprawdzałem. - Odrzekł spokojnie.

- Nawet te ekskluzywne? - Jane wydała z siebie cichy pomruk, jakby chciała coś dopowiedzieć, ale oszczędziła słów.

Scott łypnął na nią.

- Według norm jakie się przyjęły? - Zajął miejsce w swoim fotelu za biurkiem. - Traktowane są raczej jako margines społecznościowy. Wszystkie. Bez wyjątków.

- Nie no, są jakieś wyjątki, zawsze. Inaczej nie byłyby to luksusowe towary. Osobiście uważam to za abstrakcję, bo co taka elitarna kurwa robiła by w slumsach. A może to jakiś bogacz, który lubi agresywny seks i posunął się odrobinę za daleko?

-Faktycznie… odrobinę… - Zadrwił z niej. - Ale to jest nawet logiczne co mówisz. Tylko, że ja już przeglądałem te zgłoszenia.

- To może… zgłoszenia przemocy? Może napaść? Może trzeba poszukać żywej ofiary, jeśli te nam nic nie chcą wyjawić? - Odgięła głowę do tyłu patrząc otępiałe w sufit. Nie miała już energii na rozkminianie.
Marzyła o odejściu do krainy Morfeusza, ale oczy wcale nie chciały się zamknąć na dłużej niż ułamek sekundy. Światło lamp jarzeniowych pozostawiało białe, ostre pasma. Im dłużej na to patrzyła tym bardziej wirowało jej w głowie.

- Jest tego masa, nie da się w jeden dzień wszystkich zweryfikować. - Detektyw przeczesał włosy palcami. Też czuł już przesyt spekulacji. Teoria za teorią, ale nie fakty. Do tego doszło smutne odczucie jak bezsilność. Nie lubił tego. - Warto skupić się na motywie zbrodni, może to doprowadzi nas do mordercy.

- Facet, który nienawidzi kobiet. Matka go biła, żona zdradziła, no nie wiem... - Odparła głowę na tyłach kanapy i nieco ją przekrzywiła patrząc na Scotta. - Może po prostu jest spierdolony. - W tym osadzie było coś ambiwalentnego. Co, o ile detektyw był spostrzegawczy, a przecież za takiego się uchodził, to musiał wychwycić. I odnotował.
Zerknęła na bransoletkę. Dwa nieodebrane połączenia. Czyżby o wilku mowa? Zignorowała je. Jak zawsze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 24, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CYFROWY ZAPIS PRZEBIEGU ZDARZEŃ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz