ii. alone

248 21 0
                                    

Park Jimin od lat był sam. Sam się uczył, sam zasypiał, sam poznawał świat, sam płakał i sam osiągał sukcesy. Nie miał rodziców, nie miał wujków, cioć, dziadków, babć, miał tylko brata. Brata bliźniaka, z którym choć zawsze był blisko i tak czuł się odrzucony, Jungwon od zawsze był lepszy, miał więcej przyjaciół, grał w drużynie sportowej, dostawał dyplomy za mecze, był głośny, energiczny i koleżeński, co chcąc nie chcąc sprawiało że każdy chciał się z nim przyjaźnić, czy chociażby go adoptować.

Jungwon i Jimin różnili się wszystkim. Jimin miał proste włosy, Jungwon zaś kręcone. Jimin był nieufny i nie jadły, Jungwon zaś energiczny i koleżeński. Było braćmi, to fakt, lecz nie wiele ich łączyło. Jimin przywiązany był do swojego brata a Jungwon nie zdawał sobie sprawy z tego jak mocno brat go potrzebuje. Nawet gdy Jungwona chcieli adoptować, a jego nie, płakał całą noc mając w głowie myśl że zostanie całkiem s a m.

Ale przyszła pełnoletniość i starszy z bliźniaków zniknął. Sprawił że Jimin został s a m. Bez nikogo, bez rodziny, z jednym przyjacielem u boku. Jimin był nikim i Jungwon sprawiał że był kimś. Lecz gdy znikł, Jimin stał się człowiekiem o mało barwnym życiu jak i osobowości. Jungwon sprawiał że Jimin czuł się kimś, czuł się kochany, czuł się potrzebny, ale gdy zniknął, te uczucia również zniknęły.

Pozostał całkowicie sam.

I sam był do tego dnia. Miał syna i przyjaciela, nikogo więcej. Nie miał rodziny, nie miał brata bo ten go porzucił. Nie miał prawdziwego domu i nie umiał go dać swojemu dziecku. Każdego dnia czuł się niepotrzebny, bezwartościowy, nie zasługujący na coś więcej, na coś lepszego, na coś g o d n e g o.

Czuł się źle. Miał mdłości, zbierało go na wymioty. Głowa boleśnie pulsowała, światło raziło. Płacz ranił. Łkanie niemowlęcia bolało, bolało wzięcie go na ręce, bolało nakarmienie, bolało przytulenie i bolał jego własny płacz spowodowany przerażeniem. B o l a ł o.

Był zagubiony. Potrzebował kogoś, potrzebował przytulenia i zrozumienia. Potrzebował p o m o c y. Nie umiał tego przyznać bo bał się wyśmiania, doznał tyle braku zrozumienia ze nie umiał wierzyć w szczere intencje ludzi. Jedynie Taehyung, był wart więcej niż ktokolwiek inny. Taehyung wiedział więcej, rozumiał więcej i chciał więcej. Ale Jimin to odrzucał, nie umiał przyjść pomocy bo tak został nauczony. Został nauczony że jeśli sam czegoś nie osiągnie, nie będzie to jego.

- Fundacja "trust me" ogłasza że piętnastego grudnia odbędzie się zbiórka ubrań, jedzenia, przyborów do higieny osobistej osobistej i akcesoriów dziecięcych w siedzibie fundacji. Możliwość oddania rzeczy na rzecz fundacji będzie możliwa od godziny ósmej do godziny dziewiętnastej.. Kim Seokjin i Jung Hoseok informują że podczas obecnej zimy zgłosiła się największa liczba potrzebujących od początku działania fundacji... Mówią, cytuje "Wszelka pomoc jest nam bardzo potrzebna, pomoc osobom w potrzebie jest wymagająca, takie rzeczy jak ubrania czy chociażby jedzenie są podstawowym zaopatrzeniem, którego bardzo często takie osoby nie posiadają. Jesteśmy wdzięczni za każdą pomoc, dziękujemy". - Radio od samego ranka cicho grało, leciała muzyka, niekiedy komunikaty i informacje. Park westchnął, nucąc melodie kołysanki poznanej w sierocińcu.

Jesteś sam,
nie zasługujesz na pomoc,
jak możesz prosić o pomoc?
Kto cię tego nauczył..
Niewdzięczny.

Pukanie do drzwi. Ciche uderzenia wyrwały Jimina z głębokiego stanu zamyślenia. Podniósł się z łóżka, uniósł do góry swojego nie śpiącego syna i przytulił do torsu. Przedostał się do holu, drzwi otworzył kluczem i zanim je otworzył, westchnął poprawiając niemowlę na swojej piersi.

Na wycieraczce stał nieznajomy Jiminowi mężczyzna. Wyglądał dobrze, uśmiechał się serdecznie a jego ujrzał dziecko jego spojrzenie całkowicie zmiękło. Przy nieznajomym omega wyglądał nieco komicznie.

❛ TRUST ISSUE ❜   jikook [ zawieszone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz