4. TERMOMETR?

35 6 64
                                    

W sobotę po południu wracałem sobie na spokojnie do domu, a przynajmniej chciałem. Oczywiście, że ktoś mi zakłócał spokój, a był to nie kto inny niż Maddie. Wydzwaniała do mnie co sekunda. Nawet nie wiem, skąd ona miała mój numer. Przez cały tydzień nie odzywała się do mnie, a nagle przypomniała sobie o moim istnieniu czy o co chodzi?

Wyłączyłem telefon. Jak kocha, to poczeka. Albo przyjdzie do mnie i pogadamy w cztery oczy. Nie chciałem w tym momencie zawracać sobie dupy tą szmatą. Jednak, gdy wróciłem do domu i włączyłem telefon, zobaczyłem, że próbowała się do mnie dobić czterdzieści osiem razy. Postanowiłem napisać jej SMS-a. Spytałem ją, czego chce, a na to ona mi odpisała, że chce, żebym do niej przyszedł. Oczywiście nie chciałem się z nią spotykać, więc tylko odpisałem, że nie mam czasu.

Nagle Matt do mnie napisał, żebym przyszedł do niego i Xandera na boisko. Jakby wcale właśnie stamtąd nie wracałem, bo nikogo tam nie było. Debile. W sumie to nie miałem co robić, więc wróciłem na te boisko. Po kilku minutach już tam byłem. Xander grał w piłkę z kilkoma chłopakami z drużyny, a Matt siedział z boku i ewidentnie się nudził. Podszedłem do niego i usiadłem obok.

– Nie grasz z nimi? – spytał mnie ze zdziwieniem.

– Chciałem grać kilka minut temu, jak tu byłem, ale nikogo innego nie było, a teraz to nie mam ochoty – zaśmiałem się. – A ty czemu nie grasz? Przecież nóg nie połamałeś.

– Nie wiem – westchnął. – Ari, jakby zobaczyła, że gram, to by mnie chyba zabiła.

– Stary, nie pierdol, że ty się dziewczyny słuchasz?

– Nie słucham się jej, tylko tak mówię.

– Paul, chodź do nas! – zawołał nagle Xander, a ja od razu do niego pobiegłem.

Zaczęliśmy grać mecz od nowa. Jednak nadal nie w tym samym składzie. Po chwili jednak Matt do nas dołączył i graliśmy tak, jak dawniej. Drużyną przeciwną były jakieś dzieci z osiedla, w tym też mój brat Caleb, którego na początku nawet nie zauważyłem. Najpierw dawaliśmy im fory, bo byli młodsi, ale jak zorientowaliśmy się, że grają całkiem dobrze, zaczęliśmy grać normalnie. Wtedy od razu zaczęło nam przybywać punktów.

Dzieci zaczęły się wyzywać, gdy wynik był 7:0 dla nas. Zacząłem się z nich śmiać, podając piłkę do jednego z chłopaków z naszej drużyny. On podał do kolejnego i tak zaczęliśmy bawić się z dzieciakami w „głupiego Jasia". Gdy znowu piłka była u mnie, zauważyłem, że Caleb biegnie w moją stronę. Specjalnie go sfaulowałem, po czym kopnąłem piłkę w stronę bramki. Jednak nie strzeliłem gola. Piłka uderzyła bramkarza w twarz. Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili Matt zauważył, że dzieciak ma złamany nos. Świetnie. Nie wiedziałem, że aż tak mocno kopnąłem tą piłkę.

– Co ja mam teraz niby zrobić? Przeprosić go? – spytałem Matta.

– Nie wiem. To już nie mój problem – powiedział, wzruszając ramionami i sobie poszedł. Ja postanowiłem nie przejmować się jakimś dzieckiem, więc też sobie poszedłem. Niech go Caleb za mnie przeprasza.

Wróciłem do domu i miałem w planach nic nie robić do końca dnia. Położyłem się na łóżku, wziąłem telefon i zacząłem sprawdzać, czy ktoś do mnie nie pisał lub dzwonił. Ostatecznie nikt nic ode mnie nie chciał. Jedynie Xander kilka godzin temu pisał, żebyśmy się spotkali, ale to już było nieaktualne. Chciałem odłożyć telefon, ale wtedy akurat zaczął dzwonić. Była to Maddie. Niechętnie odebrałem od niej połączenie.

– Czego chcesz? – spytałem ją.

Musimy się spotkać – powiedziała.

– Tak? A ja myślę, że to nie jest konieczne – zaśmiałem się.

It's Never Too Late | Paul WalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz