Do szkoły poszedłem dopiero w piątek. Myślałem, że wiele mnie nie ominęło, jednak byłem w błędzie. Ludzie z samorządu wymyślili, że zrobią dyskotekę szkolną. Akurat, gdy miałem nogę w gipsie. Świetnie. Pewnie myśleli, że „król balu" się nie pojawi. Otóż nie tym razem. Złamana noga nie jest żadną przeszkodą w pójściu na imprezę. Jedynie nie będę tańczyć, tylko posiedzę sobie pod ścianą z kumplami. Ale będę.
Gdy pojawiłem się w drzwiach szkolnej sali gimnastycznej, błyskawicznie połowa dziewczyn przybiegła do mnie i zaczęła piszczeć na mój widok. Nigdy nie rozumiałem ich zafascynowania moją osobą. Miałem tylko nadzieję, że mnie nie zgniotą i nie złamią mi drugiej nogi. Już mi wystarczy jedna złamana i brak możliwości surfowania, prowadzenia auta i grania w piłkę przez niewiadomo ile.
Kilka minut zajęło mi przeciśnięcie się przez tłum dziewczyn i dojście do ławki pod ścianą. Zacząłem się rozglądać, szukając znajomych twarzy, ale Matta i Xandera nigdzie nie widziałem. Albo byli gdzieś w tłumie, albo wcale nie przyszli. Chłopaków z drużyny też nie widziałem na żadnej z ławek. Jednak po chwili na jednej z nich wypatrzyłem Nate'a, więc usiadłem obok niego. Chyba imprezy nie były czymś, co lubił.
– Hej stary – uśmiechnąłem się do niego.
– Cześć Paul. Myślałem, że nie przyjdziesz – powiedział.
– Każdy tak myślał – zaśmiałem się. – Ale bez „króla balu" nie byłoby fajnej imprezy.
– I tak nie będziesz tańczyć.
– Ale tu jestem. To wystarczy – śmiałem się dalej. – A na zawody w nożną pojadę jako kibic, haha!
– Tak też można – uśmiechnął się lekko.
Nie wiem czemu, ale nie kleiła mi się z nim rozmowa, a moi koledzy chyba nie zamierzali się tu pojawić, więc byłem zmuszony siedzieć z tym nieśmiałym chłopcem. Nie było to do mnie podobne. Zawsze pchałem się w najgłośniejsze towarzystwo. Tłumaczyłem sobie, że to tylko z powodu złamanej nogi. Gdyby nie była złamana, teraz tańczyłbym z najseksowniejszą laską ze szkoły, którą była moja dziewczyna, Lauren. Akurat w tym momencie zauważyłem, jak do mnie szła.
– Nie tańczysz dzisiaj? – spytała, a moja ręka zaraz powędrowała na jej udo.
– Ze złamaną nogą chyba nie dam rady – odpowiedziałem, patrząc w jej czekoladowe oczy.
– Szkoda – wzruszyła ramionami, po czym ukucnęła przede mną. – Ale świetnie grałeś wtedy. Dałeś z siebie chyba wszystko.
– Zawsze tak robię – uśmiechnąłem się i zacząłem ją całować.
Dziewczyna usiadła obok mnie, a po chwili już leżała na tej ławce. Gdy przerwałem całowanie, ona zaczęła się śmiać. Spojrzałem na jej rozmazaną szminkę i również wybuchnąłem śmiechem. Po chwili Lauren złapała mnie za rękę i poszliśmy do toalety. Wtedy wyjęła z torebki lusterko, a ja zauważyłem, że ubrudziłem się jej czerwoną szminką.
Kilka minut później, gdy już nie miałem jej szminki na sobie, a ona nie miała jej rozmazanej, wróciliśmy na salę, gdzie dalej trwała dyskoteka. Lauren poszła tańczyć ze swoimi koleżankami, a ja wróciłem do Evansa. Był tu chyba z przymusu. Z kilometra było widać, że on nie chce tu być.
– Ej, może idź do domu – zaproponowałem, ale po chwili zorientowałem się, jak wrednie to zabrzmiało.
– Nie, muszę czekać na siostrę – mruknął.
– Masz siostrę? – spytałem z uśmiechem.
– Tak, a co? Dodam jeszcze, że ma chłopaka.
– A ja mam dziewczynę, a koleżanek mogę mieć, ile tylko zechcę. A jak ten jej chłoptaś zabrania jej posiadania kolegów, to znaczy, że jej nie ufa i nie kocha.
CZYTASZ
It's Never Too Late | Paul Walker
FanficZ pozoru był świrem. Typowym szkolnym bad boyem, kradnącym serce każdej laski. Chłopakiem bez uczuć, wykorzystującym niewinne dziewczyny. Łobuzem, który lubi pakować się w kłopoty, nie zważając na konsekwencje. Wszyscy myśleli, że taki jest. Tylko d...