1. SŁODKA LASKA

136 9 77
                                    

Ostatni dzień wakacji. Aż niemożliwe, jak szybko ten czas wolny zleciał, a do szkoły jakoś specjalnie raczej nikomu się nie spieszyło. Zwłaszcza mi. Cieszył mnie tylko fakt, że to już ostatnia klasa. Ostatni rok marnowania sobie życia na uczenie się niepotrzebnych do życia informacji. Z resztą i tak pewnie będzie to rok pełen imprez oraz innych głupich akcji. Mając szalone towarzystwo nie dałoby się inaczej. Dzisiaj również balujemy, także rozpoczęcie roku szkolnego na pewno będzie na kacu.

Następnego dnia po rozpoczęciu roku szkolnego razem z kumplami staliśmy w holu i obserwowaliśmy ludzi, którzy szli w stronę wyjścia z budynku szkoły. Od razu zauważyliśmy jakąś nową osobę. Był to wysoki brunet, ubrany w beżową bluzę i granatowe jeansy. Miał niebieskie oczy i wyraźnie zarysowaną szczękę. Zauważyłem też, że nosił złoty łańcuszek z krzyżykiem. Wyglądał na fajną osobę, więc od razu podszedłem do niego, żeby się zapoznać. Lubiłem mieć wielu znajomych. Moi kumple zrobili to samo, co ja. Przedstawiliśmy się wszyscy, a później on to zrobił. Nazywał się Nate Evans i był z naszego rocznika.

– Lubisz surfować? – spytałem. Chciałem wiedzieć, czy mamy wspólną pasję.

– Tak. Jeśli mam czas, to co weekend chodzę nad ocean i surfuję. Kiedyś mieszkałem na Hawajach i tam każdy surfował – mówił z uśmiechem, opierając się o szafki, które stały przy ścianach na korytarzu.

– Gdybym był dziewczyną, to już bym brał z tobą ślub – powiedziałem, chichocząc.

– Ty byś był najseksowniejszą laską w szkole – zaśmiał się jeden z moich kolegów, Xander Moore. Był to brunet, wyróżniający się dłuższymi włosami, sięgającymi mu do ramion. Miał brązowe oczy i śniadą cerę. Był niższy ode mnie, bo miał tylko metr siedemdziesiąt osiem, więc trochę śmiesznie to wyglądało, gdy staliśmy obok siebie. Byłem o dziesięć centymetrów wyższy od niego.

– Nie zawstydzaj mnie – śmiałem się z jego komentarza.

– Dobra, bo jeszcze na halę nie wyjdziesz dzisiaj – powiedział, a ja myślałem, że zaraz zaliczę glebę.

– Czekaj, ale to dzisiaj?! – wrzasnąłem, gdy przeanalizowałem jego słowa.

– No, a kiedy?! Dzisiaj!

– Stary, ja zapomniałem o tym!

– To co ty robiłeś? – spytał z zażenowaniem drugi z moich kolegów, Matt Anderson. Też był niższy ode mnie, ale tylko o cztery centymetry. Był szatynem z niebieskimi oczami i bladą cerą. Przyjaźniliśmy się już dobre dziesięć lat, przez co znaliśmy się nawzajem lepiej niż ktokolwiek inny.

– A jak myślisz?! – krzyknąłem. – Dobra, idziemy na halę!

– Pojebało cię?! Nie mamy teraz wuefu! – wrzasnął Xander. – W sumie dzisiaj to żadnych lekcji nie mamy – dodał ciszej.

– Ja idę, a wy róbcie co chcecie – powiedziałem i poszedłem w stronę hali sportowej. Wziąłem piłkę i zacząłem ją kopać, jednak po chwili stwierdziłem, że bez sensu było takie granie sam ze sobą, a później strzelanie do pustej bramki. Po chwili odłożyłem piłkę na miejsce i wróciłem do chłopaków. – Naprawdę tylko ja mam trochę ambicji?

– Nie masz ambicji, tylko o tym zapomniałeś, idioto – zaśmiał się Matt.

– Nawet jakbym nie zapomniał, to bym tak zrobił!

– No jasne, kapitanie – śmiał się Xander, co mnie trochę zdenerwowało. – Mecz jest o siedemnastej, więc jak coś to tak o piętnastej idziemy jeszcze na boisko poćwiczyć.

– Dobra – uśmiechnąłem się i spojrzałem na nowego. – Nate, idziesz z nami?

– No spoko. Mogę pójść – odpowiedział trochę nieśmiało.

It's Never Too Late | Paul WalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz