Rozdział 4~

35 3 10
                                    

Gdy wrócił z mamą do domu udawał że wszystko jest dobrze, by jej nie smucić, lecz Inko, jako dobra mama, zauważyła że jest smutny i postanowiła poprawić mu humor.

-Hej Izzuku~ zawołała pogodnie- wiesz jaki dzień jest za dwa dni?- osiągnęła to co chciała, bo po smutku nic nie zostało, a oczy zielonowłosego błyszczały z podekscytowania

-Moje urodziny!- wykrzyknął malec skacząc zachwycony

-Jeśli tak, to może upieczemy razem tort

-Taaak!

Poszli więc do kuchni wyjmując składniki. Po paru wypadkach takich jak zbicie trzech jajek (same się potoczyły Izuku nie miał z tym nic wspólnego) ciasto było gotowe. Było ono duże i dwupiętrowe, ozdobione miętowym kremem i jadalną figurką All Mighta, którą mama niedawno kupiła.

-Jeszcze świeczki i bita śmietana-powiedziała wesoło kobieta- Izu skoczysz proszę po świeczki, są obok tej niebieskiej wazy w moim pokoju, a ja w tym czasie ubije śmietanę?

-Dobrze, zaraz wracam

Tak więc zielona kula energii pobiegła do pokoju i wziął opakowanie, uważając by żadna nie wypadła. Był tak skupiony na zadaniu, że nie zauważył małego czerwonego autka stojącego tuż pod jego nogami i wywrócił się prosto na piękną, pełną zdobień wazę.

Gdy tylko Inko usłyszała trzask, natychmiast pobiegła chronić synka. Zastała go tam płaczącego, ale na szczęście bez żadnych obrażeń. Gdy strach miną, zastąpiła go złość.

-Czy ty wiesz ile ta waza kosztowała!- wybuchła- dopiero co ją kupilam, a ty musiałeś ją zbić. Czemu zawsze sprawiasz tylko kłopoty?- wkurzona poszła po szczotkę do łazienki.

Gdy wróciła Izuku już nie było. Posprzątała więc szybko, poszła pod jego pokój i zapukała, nie usłyszała odpowiedzi więc po prostu zaczęła mówić.

-Strasznie cię przepraszam Izuku! Mamusia po prostu się zdenerwowała, nie powinnam podnosić głosu, ani tym bardziej mówić takich rzeczy. Mogę wejść?

-Idź sobie- usłyszała zapłakany, ale pewny głosik.

-dobrze, jak ochłoniesz to proszę zejdź.-powiedziała niepewnie Inko, czytała gdzieś że dziecku potrzebna jest prywatność i poczucie że mu się ufa, by przejść "bunt pięciolatka"

Tymczasem chłopiec leżał na łóżku, przytulał się do zielonego króliczka i płakał. Po chwili jego wzrok spoczął na biało-czerwonej ulotce, zwłaszcza jedno słowo przyciągnęło jego uwagę; kłopoty.

Wtedy postanowił że pójdzie do projektu Rose


Hejjjjo! Wiem że ten wstęp jest trochę przydługi i prawie nic się nie dzieje, ale już w następnych rozdziałach akcja się rozkręci.

wszechświat to iluzja kupujcie złoto

Bayo

Każda róża ma kolceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz