Rozdział 23

1.5K 82 2
                                    

Wrzasnęła na niego tak, że aż podskoczył. Nie sądziła że Lila wogóle potrafi wydać z siebie tak głośny dźwięk.
Zaskoczyła go dzisiaj więcej razy niż chciał przyznać. Po pierwsze otworzyła mu drzwi w krótkich szortach i koszulce odsłaniącej pół brzucha.
Chyba kompletnie nie była świadoma jak podziałał na niego jej widok gdy położyła się w łóżku. Wyciągniecie jej z pościeli było jednym wyjściem aby wogóle mogli opuścić pokój.
Była zdecydowanie zbyt urocza, nawet gdy droczyła się, zamiast robić to, czego chciał.
Zaniesienie jej gdy nie chciała sama iść było prostsze niż powinno. Pasowała do jego ramion i nosił dziewczynę o wiele częściej niż powienen. Nie ważyła prawie nic, a dopiero kiedy ją podnosił znajdowała się na odpowiedniej pozycji, aby ją pocałować.
To, że zasnęła na jego rękach było jeszcze bardziej zaskakujące. Jak małe dziecko któremu było zbyt wygodnie i pojawiło zrobić sobie krótką drzemkę.
Zmuszenie się, aby wsadzić Lilę do samochodu było trudne. Zdecydowanie wolał wrócić z nią do sypialni i ominąć te całe zawody.
Była odważna i nigdy nie widział, aby się poddawała. Stawiała na swoim nawet gdy nie było to legalne. A mimo to dostała ataku paniki, gdy poinformował ją o zawodach.
To były tylko durne zawody. Na dodatek na niskim szczeblu. Nie musiała zrobić nic więcej ponadto wyjścia na lód i wykonania kilku figur, lecz mimo to spanikowała. 
Uspokajał ją, czując jak przyśpiesza mu serce. Nawet zaczął zastanawiać się czy warto. Mógł odwieść ją ponownie do szkoły i wsadzić do łóżka.
Ale to była jej jedyna szansa. Nie musiała dawać z sobie wszystkiego. Była tak dobra, że wystarczyło by zrobiła cokolwiek, byle przejść dalej.
Dlatego przeszedł do swojej wyćwiczonej roli nauczyciela, w której czuł się pewnie. Ale nakrzyczała na niego.
Zamknął się natychmiast i zacisnął usta. Obserwował ją kątem oka.
Oparła się o fotel zamykając oczy. Zaczęła głęboko oddychać, ale nie tak jak przed chwilą. Spokojnie.
Wyciągnęła rękę przed sobie i zaczęła rysować coś przed sobą w powietrzu. Zupełnie jak na lodowisku, gdy leżała na talii. Cierpliwości wystarczyło mu na jakieś pięć minut, zanim spytał:
  - Co robisz?
  - Cicho!
Kiedy po nią jechał spodziewał się czegoś innego. Sam nie wiedział czego, ale na pewno nie tego, że będzie milczała większość drogi i uciszała go za każdym razem gdy głośniej westchnął.
Lila otworzyła oczy dopiero gdy zatrzymał się pod lodowiskiem.
  - Chyba nie dam rady.
  Jej pewność siebie znikła momentalnie. Musiał otworzyć drzwi samochodu od jej strony, aby wyszła.
  - Lila, nie denerwuj się.
  - Łatwo panu mówić!
Mówiła podniesionym tonem, a to był zły znak. Chwycił torbę z tylniego siedzenia i pociągnął Lilę za rękę.
  - Chodź. Nie mamy dużo czasu.
  Prawie ją ciągnął. Szła tak niepewnie, jakby kazał jej rozbrajać bombę.
  - Strasznie dużo tu ludzi- mruknęła kiedy przekroczyli drzwi.
  W hałasie jaki panował w budynku musiał się pochylić, żeby ją usłyszeć.
  - Większość i tak ma to gdzieś. Każdy na widowni siedzi z nosem w telefonie i mogę się założyć, że kilka osób obejrzy twój występ w całości.
  - Mogę nie występować?
  Kłócenie się z nią nie miało sensu. Pociągnął ją za rękę, zmuszając aby szła za nim. Przeszedł przez pół hali, aby znaleźć się w miejscu, gdzie stał Brauch.
Jego brwi uniosły się kiedy spojrzał na Lilę, mimo, że dobrze wiedział, że wystartuje.
  - Będzie dobrze, Lila.
  A więc o to chodziło. Wyglądała na przerażoną.
  - Mogę nie występować?
  Zanim ktokolwiek zdarzył jej odpowiedź dłoń dziewczyny została wyrwana z jego uścisku i Kaja prawie rzuciła się na koleżankę. 
  - Lila! Startujesz! Będzie super!
  Lila zdecydowanie nie podzielała jej entuzjazmu. O ile w samochodzie wyglądała już lepiej to teraz miała ochotę stąd uciec.
  Powiedziała do Kaji coś, czego nie usłyszała, a zmieniło to minę jej przyjaciółki o sto osiemdziesiąt stopni.
  - Rozgrzej ją.
  Patrzył jak Kaja odciąga Lilę kilka metrów obok i szybko do niej coś mówi. Jego dziewczyna wyglądała na przerażoną.
  - Mam nadzieję, że nie zemdleje.- zauważył Brauch, również skupiając się na swojej podopiecznej.
  - Kiedy startuje? Im szybciej tym lepiej.
  - Jakieś dwadzieścia minut
Wyniki były podawane na bieżąco, po każdej z grup i lodowisko z każdą chwilą stawało się coraz bardziej puste. Lecz mimo to, z każdą kolejną minuta Lila nie wyglądała na bardziej rozluźnioną.
Nie spuszczał z niej oka i obserwował każdy ruch, aby przypadkiem nie uciekła. Miała zaciśnięte wargi i wyglądała jakby za chwilę miała się rozpłakać.
W końcu podszedł do niej i posadził siłą na ławce. Odesłał Kaję, aby poszła denerwować innych i zdjął Lili buty.
Stracił dużo czasu rano, aby jeszcze podjechać do sklepu. Na szczęście łyżwy które jej kupił pasowały idealnie. Nie mogła jeździć w tych starych, których używała do tej pory.
  - Nie są moje- zauważyła po dłuższej chwili.
  - Już są.
  - Ale...
  - Lila, skup się. Wychodzisz tam. Zamykasz oczy i udajesz że nikogo nie ma w pobliżu. To co słyszysz to szum w słuchawkach. Wykonujesz podstawowe elementy, kilka prostych skoków i gdy muzyka ucichnie ukłon i zjazd z tafli. Tylko tyle.
  Widział jak wciąga głęboki oddech, kiedy zawiązywał jej łyżwy.
  - Raczej nie będę w pierwszej piętnastce.
  Oj był pewien, że będzie.
  - Możesz być nawet ostatnia, ale masz wyjść tam i skończyć przejazd. Nieważne co się stanie.
Rozejrzała się wokoło i przygryzła dolną wargę.
  - Będą się gapić.
  - Po to są zawody. Aby się gapić. Oni nawet nie wiedzą kim jesteś i na pewno cię nie zapamiętają. Jesteś jedną z ostatnich i uwierz mi, że wszyscy będą czekali tylko na to kiedy skończysz, aby pójść do domu.
  Sprawił czy na pewno dobrze zasznurował nowe łyżwy i chwycił dół jej bluzy.
  - Masz coś pod spodem?
  Kiedy kiwnęła zdjął z niej ubranie. Przynajmniej w tym go posłuchała i założyła czarną koszulkę. Inaczej musiałby pożyczać jej swoją.
Pociągnął ją, zmuszając aby wstała z ławki i ruszył do wejścia na taflę. Ustawił ją przed sobą, tuż przy wejściu na lód i zaczął masować jej spięte barki. Musiał pochylić się do przodu, aby go słyszała:
  - Tylko ty i lód. Jak na treningu. Nikt nawet nie będzie na ciebie patrzył.
  Czuł jak wciąga głęboki oddech, kiedy poprzedni zawodnik zszedł z lodu tuż obok niej i speaker wywołał jej imię.
  - Zamknąć oczy, szum w słuchawkach.
  Mruknęła do siebie i nawet nie musiał jej popychać, żeby wyjechała na taflę.
Musiał oprzeć się o bandę. Nogi zatrzęsły mu się kiedy Lila wyszła na lód. Wyglądała tam na okropnie malutką i cholernie przerażoną.
Brauch stanął obok niego kiedy rozbrzmiały pierwsze tony muzyki. Zacisnął ręce patrząc jak rusza i podziękował w myślach widowni, że była cicho.
Jednak nie na długo. Kilka sekund później Lila uderzyła plecami w lód, a po widowni przeszedł szmer.
Gdyby nie Brauch wszedłby na lód i zdyskwalifikowali by ją. Ale na szczęście został przytrzymany za ramię. Mimo to zaklnął tak, że aż drugi mężczyzna go uciszył.
Na szczęście podniosła się i pojechała dalej.
  - Czy ty jej dałeś nowe, nie rozciągnięte łyżwy na zawody?
  Przeklnął po raz kolejny, nie odrywając od niej wzroku. Drobne kroczki, które wyglądały jakby sama nie wiedziała co robi i perfekcyjny piruet z zejściem w dół.
  - Czemu ma zamknięte oczy?
  Kolejne przekleństwo. Mówiąc o zamkniętych oczach miał na myśli by się skoncentrowała przed startem, a nie jechała nic nie widząc. Idealnie wykonany flip i zmiana nogi zaraz po nim sprawiło, że na widowni rozległy się oklaski.
Podwójny axel sprawił, że się zachwiał, a Brauch wciągnął powietrze. Tym bardziej, że od razu po lądowaniu weszła w kolejny. Potrójny Axel był lekko zachwiany, ale wykonany w pełnych obrotach. Wylądowała pewnie, wchodząc w zakręt tak delikatnie jakby po prostu szła.
Patrząc na nią zaczął się zastanawiać gdzie ona się tego nauczyła. Przyjechała tu zupełnie nieprzygotowana, a każdy jej skok był perfekcyjnie opanowany.
Zrobiła więcej niż oczekiwał. Wykonała skoki, których zupełnie się po niej nie spodziewał. Nie było perfekcyjnie. Kompletnie nie umiała wykonywać sekwencji kroczków, które były obowiązkowe. Ale kiedy ugięła lekko plecy w czymś co chyba miało być ukłonem był pewien, że się zakwalifikuje.
Był z niej dumny, ale gdy stanęła obok niego wyglądała tak jakby miała się rozpłakać. Sam nie wiedział kiedy znalazł się obok i ją przytulił. Uświadomił sobie to dopiero wtedy kiedy Brauch powiedział niezbyt życzliwy komentarz w jego stronę.
Nie mógł jej przytulać na oczach innych, chociaż bardzo chciał. Odsunął Lilę na odległość ramion i przykucnął, aby spojrzeć jej w oczy.
  - Było dobrze.
  - Nieprawda, upadłam.
  Bo był idiotą. Nawet nie pomyślał o tym, że łyżwy trzeba rozjeżdzić.
Chciał ją pocieszyć. Przytulić i pozwolić schować się w jego swetrze ale nie zdążył.
Brauch klepnął Lilę w ramię, chwaląc ją. A chwilę później tuż obok niego pojawiła się Kaja, która wyrwała mu Lilę z rąk.
Była jego i była smutna. A oni nawet nie dali mu jej pocieszyć. 

Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz