Rozdział 12

1.6K 82 0
                                    

W sobotę obudziła się w beznadziejnym humorze. Wszyscy mieli opuść szkołę, a dzięki dyżurowi w kuchni który narzucił jej Kornet ona musiała zostać. Praca w kuchni wykluczała wychodzenie, a ona miała nałożony dyżur na kolejną sobotę.
Z tego co wiedziała w szkole oprócz niej zostawał jeszcze tylko jeden chłopak z młodszej klasy.
W niedzielę miała przyjechać sławna trenerka. Znaczy znana dla innych, bo ona nigdy o niej nie słyszała. I tam też nie mogła iść. Mimo, że przechodziła do grupy E, to według Korneta będzie tam od poniedziałku.
Kaja mówiła, że przeprowadzi jej transmisje na żywo na telefonie, ale to nie było to samo.  Chciała iść na trening jak wszyscy, mimo, że siedziałby jedynie na trybunach, ale nie mogła zrobić nawet tego.
Na dodatek w poniedziałek musiała iść do zajęcia do Korneta. I to dwa razy. Już miała wyobrażenie tego jak Kornet ocenia jej jazdę na forum całej klasy i bardzo nie chciałam tego zrobić.
Wstała wcześniej niż inni, aby przed śniadaniem odrobić swój dyżur w kuchni. Niestety godziny pracy w kuchni i nie miał ich zmienić, chociaż chciała. Nawet nie mogła się wyspać, mimo, że szkoła opustoszała zanim stamtąd wyszła.
Miała dla siebie praktycznie cały budynek szkoły, ale nie miała co robić. Nudzenie się samej było zupełnie nie w jej stylu. Nie zamierzała się uczyć. Kornet wielokrotnie wypominał, że zostaje w szkole właśnie po to, więc to była ostatnia rzecz, którą planowała.
Najchętniej poszłaby na lodowisko. Ale wyprawa na nie w dzień, gdy w szkole zostało jedynie dwóch uczniów było ryzykowne. Każdy mógł sprawdzić, że jej nie ma i zacząć szukać.
Już wiedziała gdzie Kornet ma sypialnie, na drugim piętrze prawie centralnie nad nią znajdował się salka treningowa. Ściągniecie miękkich mat z podłogi i zdobycie piłki koszykówka z innego pomieszczenia kosztowało ją trochę wysiłku.
Ale było warto. Zaczęła kozłować z satysfakcją, mając nadzieję, że nauczyciel ją słyszy. 
Salki służyły do ćwiczeń i nie miały ograniczeń. Można było uprawiać w nich każdy sport i mimo, że kozłowanie w małej salce nie miało większego sensu to jej sprawiało satysfakcję.
Wytrzymała jakąś godzinę zanim musiała przerwać aby pójść po wodę. Niestety aby to zrobić znowu musiała zejść na dół, do kuchni.
Nawet się nie zastanawiała, wstała i poszła zabierając piłkę ze sobą. Dopiero kiedy po kolejnym podrzucie do góry nie zdołała jej chwycić zastanowiła się po co wogóle ją niesie.
Piłka potoczyła się po schodach na dół i zbiegła za nią. Dopiero kiedy pokonała wszystkie schodki podniosła głowę do góry.
Musiała wciągnąć głęboko powietrze, aby zachować spokój. Znowu on, na dodatek trzymał jej piłkę.
  - Dzień dobry- stwierdziła tak uprzejmie jak mogła uśmiechając się od pani od matematyki stojącej obok Korneta.
  -Lila jak to możliwe, że jedna osoba robi tyle hałasu?
A więc się jej udało i nie tylko Kornet ją słyszał.
Przeniosła wzrok na mężczyznę stojącego obok. Gapił się na nią nawet na chwilę nie odrywając wzroku.
Niestety kobieta odeszła i Lila nie zdarzyła uciec wraz z nią. Została na korytarzu sama z stojącym kilka kroków od niej Kornetem.
  - Odda mi pan piłkę?
  Chciała go jeszcze podenerwować, a nie wiedziała czy szkoła wogóle posiada ich więcej.
  - Żebyś znowu grała nad moją głową?
  - Przecież...
  - Chciałem spać, Lila.- powiedział to z taką urazą, jakby odbijanie piłki było najgorszą rzeczą, jaką mogła mu się przydarzyć.
  Nie rozumiała czemu raz mówił do niej po imieniu, a po chwili używał tytułu. Robił to w różnych porach i nie mogła się przyzwyczaić.
  - Sam mnie pan tu zostawił.- zauważyła
  - Więc to odpowiedź na twoją karę? Zasłużyłaś na nią.
  - Skądże. Myśli pan, że nie uczę się na błędach? Przecież dostałam ją za brak szacunku do nauczyciela.
Była wręcz pewna, że go rozbawiła. Kąciki ust poszybowały mu do góry, zanim się opanował.
  -  Poza tym starannie przestudiowałam regulamin szkoły. Nie ma zakazu gry w koszykówkę.
  To było kłamstwo. Nawet nie dotknęła tego regulaminu i nigdy nie zamierzała tego robić. Ale on nie musiał o tym wiedzieć.
  - Odda mi pan piłkę?- powtórzyła
  Obrócił ją w swoich dłoniach, zanim odwrócił się i ruszył w głąb korytarza. Z jej piłka w rękach.
Kornet miał talent do bycia w najmniej odpowiednim dla niego miejscu. Zawsze znajdował się tam gdzie wolała aby go nie było i musiał mieć ostatnie zdanie.
Obserwowała jak znika z piłką w swojej sali.  Była pewna, że zostawi ją w swojej sypialni, aby nie mogła powtórzyć swojego wyczynu.
Tylko jeśli zaczął grę ona zamierzała ją dokończyć. Codziennie włamywała się na lodowisko, więc wejście do sypialni nauczyciela po piłkę nie mogło być nierealne. Musiała tylko znaleźć dobry sposób.
Usiadła na schodach wpatrując się w drzwi od sali Korneta. Wyszedł po kilku minutach, już bez piłki i na jej widok zrobił zaskoczoną minę. Jednak się nie odezwał. Minął ją bez słowa i wszedł na górę.
Musiała jakoś zabić czas do powrotu innych uczniów. Wyszła na zewnątrz budynku i zaczęła obchodzić go od środka. Przeliczyła okna na parterze, upewniając się, że sypialnia Korneta znajduje się tam gdzie myśli, że jest.
Zjadła obiad w samotności w kuchni i pochodziła po korytarzu w kółko tylko po to, aby przyciągnąć do siebie uwagę nauczyciela.
Patrzył na nią za każdym razem gdy była w zasięgu wzroku, ale nie skomentował. Powoli wcielała w życie swój plan i była na bardzo dobrej drodze, by się to udało.
Drugi punkt planu też udał się po jej myśli. Uczniowie wracając z miasta byli sprawdzanie w dwóch miejscach- w bramie wejściowej i w wejściu do budynku szkoły. Znajdującego się tuż przy sali Korneta. A nauczyciel dzisiaj zajął ten drugi punkt.
Zajęła strategiczny punkt na schodach kiedy uczniowie zaczęli wracać. Siedziała praktycznie na wprost drzwi mogąc obserwować wszystko co dzieje się przed nią.
Kornet odwrócił się do niej i zmierzył ją takim wzrokiem, że zaczęła się stresować, jednak nie poddała się. Jeśli nie uda jej się zrobić tego co zaplanowała najwyżej dostanie dodatkowy dyżur w kuchni.
Widziała Deva już przed otwarte drzwi i ruszyła w jego stronę. Kiedyś chwalił się jej, że zawsze wraca z wypraw czysty, wszystko zostało przerzucone przez płot już rano, kiedy wszyscy uczniowie jeszcze nie zdążyli opuścić szkoły i miała nadzieję, że tym razem też tak jest.
Spojrzał na nią nad ramieniem Korneta i pokazała mu sygnał, którego nauczył ją na samym początku ich znajomości, w sumie jeden z wielu: ,,zajmij go". Był pewien, że kiedyś się jej przyda i miał rację. Nawet nastąpiło to szybciej niż była skłonna przepuszczać.
Korent odwrócił się w jej stronę i była pewna, że zrobił to, bo Dev na nią patrzył. Akurat pokazywała znak mając rękę uniesioną do góry więc czym prędzej ją opuściła i odwróciła wzrok w drugą stronę.
  - Dev, przeszukanie- zakomendował nauczyciel.
  - Panie Kornet, przecież ja nic...
  Nie słuchała dalej. Wykorzystała moment, że Korent był zajęty. Musiała wykonać kilkanaście kroków aby znaleźć się w salce Korneta. Zamknęła drzwi i wtedy już ruszyła biegiem. Na szczęście drzwi do sypialni nauczyć nie były zamknięte.
Piłka leżała na krześle, naśmiewając się niej. Chwyciła ją i otworzyła okno. Wyrzuciła ją idealnie, prosto w olbrzymi krzak róży rosnący prawie pod nim.
Wykonała szybki odwrót, upewniając się, że zostawiła wszystko za sobą tak jak było przed jej wizytą. Zawachała się jedynie otwierając drzwi na korytarz, ale Kornet dalej zajęty był Dev-em.
Stanęła tam gdzie przed chwilą próbując zachować normalny wyraz twarzy nie nie dyszeć od biegu.
  - Mówiłem panu, że nic nie mam. Nie mam pojęcia jak może mnie pan podejrzewać o przemyt. Nigdy nic nie wniosłem do szkoły.
  Dev mrugnął do niej, co spowodowało, że Kornet natychmiast się odrwrócił. Miała nadzieję, że zachowała kamienną twarz, ale uśmiech Deva trochę to wykluczał.
Nauczyciel wypuścił chłopaka który podszedł do niej w trzech krokach z uniesioną ręką. Przybiła mu piątkę, a on objął ją, unosząc z podłogi i obracając wokoło siebie.
  - Świetna robota, mała. Jeszcze nam się wyrobisz.
  Była pewna, że Kornet to usłyszał. Ten komentarz padł na pół korytarza i zadrżała.
Ręka Deva przesunęła się obejmując ją w pasie i popchnął ją w kierunku schodów. Szła obok niego, ale odezwał się dopiero po kilku krokach, już szeptem.
  - Tylko się nie odwracaj.
  Odsunął się od niej kiedy weszli na piętro, poza wzrokiem Korneta.
  - Co kombinowałaś?
  Myślała, że będzie zły, bo go narażała, ale Dev wręcz się śmiał.
  - Ukradł mi piłkę. Musiałam ją odzyskać.
  Śmiech chłopaka stał się jeszcze głośniejszy.
  - Piłkę?
  - Przypadkiem grałam dzisiaj tuż nad jego głową i nieco się zirytował.
  - Wiesz, że to niebezpieczna gra?
  - Zdenerwował mnie. A naprawdę potrzebna mi ta piłka. Zamierzam pograć jeszcze jutro, tuż po zakończeniu ciszy nocnej.
  - Przypadkiem tuż nad jego głową?
  Dev był największym łobuzem w tej szkole. I nic co by powiedziała nie robiło na nim wrażenia, ale popierał każdy jej plan.
  - Gdzie jest piłka? 
  - W krzakach po jego oknem.
  - Tylko jej nie przenoś. Sam to zrobię. Wkurzyłaś go i będzie cię obserwował. Nie rób dzisiaj nic nielegalnego, łącznie z lodowiskiem.
  Pewnie miał rację. W końcu znalazł się na tym bardzo dobrze i pewnie nie raz był w takiej sytuacji. Ale myśl o tym, że musi stracić trening przez Korneta sprawiło, że jękneła.
 

Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz