🕷️6🕷️

376 30 25
                                    

Zostałam teraz w bardzo, bardzo chujowej sytuacji. Będąc sam na sam z Miguelem, który wyglądał jakby miał ochotę rozwalić pół ludzkości nie wyglądało jak coś dobrego. Nie wiem co on planował ale mimo że nie pokazywałam tego po sobie, to w środku strasznie się bałam. Nie ma żarty. Miało już zaczynać się najgorsze, tak wnioskowałam po jego ruchach, a dokładniej ruchach jego dłoni, aż w końcu usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do środka. Zbawienie!

— Chyba weszliśmy w nieodpowiednim momencie. Dobra, zwijamy się — Hobie! Wiedziałam że tylko on jest w stanie wyczuć moment. Odsunęłam się od Miguela z wrednym uśmiechem. Podeszłam do osób które weszły do środka. Zapewne aby oprowadzić Gwen po tym budynku.

— Nie, weszliście w bardzo dobrym momencie. Miguel właśnie mi mówił o tym jak bardzo się cieszy że będzie mógł oprowadzić Gwen w nowym dla niej miejscu. Mam rację szefie?

Chyba trafiłam idealnie w jego punkt. Widziałam tą furię w jego oczach. No ale co poradzić, nikt nie chciałby słyszeć ani widzieć jak niszczy budynek w złości. Ja tym bardziej.

— Tak. Chodź, pokaże Ci co gdzie jest. — Miguel zabrał nową ze sobą a ja spojrzałam za nimi. Prychnęłam pod nosem biorąc swoją maskę.

— Co między wami zaszło? Znowu zaszłaś mu za skórę? — Hobie spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem. Dzieciak idealny po prostu.

— Lekko mówiąc. Chyba wasz szef nie przepada za mną, ale ty też to widzisz, prawda? — zaśmiałam się i poprawiłam swoje kasztanowe włosy. Mimo że Hobie był młodszy to moje 165 przy nim było niczym. Wyglądał bardziej jak mój starszy brat a nie przyjaciel.

— Rzadko za kim on przepada. Musiałabyś chyba położyć mu całe swoje życie żeby Cię lubił. Ale nie wiem czy i to by pomogło.

— Znając jego pewnie nie. Skurwiel jedynie widzi czubek własnego nosa. Nic więcej. — wyszłam z małej rezydencji Miguela w towarzystwie Hobie'go. Jessica udała się w swoją stronę natomiast my postanowiliśmy trochę śledzić Miguela z Gwen. Pewnie jej też będzie miał dość. Nie przepada za dziećmi. Za dorosłymi też nie.

Szliśmy za nimi aż w pewnym momencie zostały całkowicie zablokowane. Hobie'go w sumie też, ale ten przez to że był wyższy i miał więcej siły niż ja uwolnił się szybciej. No jaja jakieś. Wiedziałam kto to był. Zostałam powieszona do góry nogami tak by móc spojrzeć na swojego oprawcę.

— Śledzicie mnie? — Miguel podszedł do mnie i złapał za twarz. Skubany wiedział o tym i specjalnie unieruchomił mi ręce i nogi.

— Będziesz odstawiać teraz cyrk? Czy liczysz na pajęczy pocałunek który nigdy się nie spełni? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Ten jedynie zacisnął palce na moich policzkach. Mówiłam by nie dotykał. Kuźwa mówiłam.

— Nie zgrywaj głupiej Sliver. Jaki masz w tym interes co? Chcesz mi utrzeć nosa? Jeśli tak to coś ci ciężko z tym idzie.

— To już nie mogę wyjść ze swoim przyjacielem na spacer bo naszym miejscu pracy? Nie wiedziałam że tutaj mam już nawet zakaz poruszania się i mam siedzieć w miejscu. Mogłeś mnie olśnić chociaż.

Dzięki dyskretnej pomocy Hobie'go zostałam uwolniona i zgrabnie stanęłam na równych nogach. Miguel chyba nie był tym jakoś bardzo wzruszony, znał bardzo dobrze Hobie'go więc zapewne wyczuł taki ruch z jego strony.

— Oleśnie Cię tym, że jutro mamy ważną misję. A żebyś nauczyła się większej dyscypliny będziesz też siedzieć na tej misji. Mam nadzieję że wyraziłem się w miarę jasno.

Prychnęłam pod nosem zakładając ręce na piersi. Przytaknęłam głową niechętnie na jego słowa. Cóż, misja jak misja. Szybko pójdzie i nim się obejrzę będę miała spokój. W swoim domowym zaciszu.

— Jasne jak słońce. Nie masz się o co martwić — odparłam z wymuszonym uśmiechem. Odwróciłam się plecami do niego ciągnąc ze sobą Hobie'go by dopytać go o tą misje. Pewnie wiedział o niej tyle co ja czyli nic. Ale zawsze warto spróbować.

— Hobie, wiesz coś o co może mu chodzić czy nie? Bo ta cała misja z jego ust brzmi jak rzucenie się rekinom na pożarcie. A ja mimo swojego wieku chce jeszcze pożyć.

— Z tego co słyszałem, całkiem przypadkiem, mamy dostać się do któregoś uniwersum aby „wykraść" z Alchemaxu pendrive na którym są jakieś istotne dane. Tylko tyle wiem.

— Hobie, jesteś niesamowity — zaśmiałam się ciesząc się z tego że dostałam wyciek naszej jutrzejszej misji. Mam nadzieję że nie będę przydzielona z tamtym półgłówkiem bo to chyba byłby koniec świata. Oczywiście nie żartuje.

❝𝐓𝐡𝐞 𝐮𝐧𝐢𝐯𝐞𝐫𝐬𝐞 𝐢𝐬 𝐨𝐮𝐫𝐬❞ Miguel O'Hara x OC [Tymczasowo zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz