🕷️14🕷️

452 32 38
                                    

— Słucham? Co ja niby takiego Ci zrobiłam?! Jedyne czego chcę to tego, byś dał dzieciakowi spokój! Inaczej musisz zmierzyć się ze mną w pierwszej kolejności!

Czy byłam w tej chwili zbyt pewna siebie? Tak. Czy żałowałam tego co powiedziałam w tej chwili? Jeszcze jak. Wiedziałam że Miguel nie będzie się patyczkował z tym aby dotrzeć do Milesa. Widziałam jedynie jego zakłopotaną minę. Czyżby nagle do zawahał? I dobrze. Nie będzie mi tutaj dzieciaka straszył.

— To jest głupie i dobrze o tym wiesz Claudia! Lepiej daj sobie spokój bo i tak nie masz ze mną szans! — Miguel od razu spojrzał w moją stronę już z wiekszą pewnością siebie. Jeśli myśli że tak szybko odpuszczę to jest w ogromnym błędzie. Miles nie jest winny temu wszystkiemu. On doskonale o tym wie tylko jakby się przyznał do tego to jego męska duma zostałaby urażona.

— Nie Miguel. Nie odpuszczę sobie. — wysyczałam i od razu wdrapałam się wyżej aby dosięgnąć Milesa by oddać mu przepaskę bo ktoś, nie będę mówiła kto ale Miguel mu ją ściągnął przez co biedaczyna się męczy z pomigiwaniem. Będąc już na półmetku poczułam silne wbijanie pazurów w swoją kostkę i szarpnięcie w dół. Naprawdę Miguel?

Spojrzałam na swojego „szefa" który o dziwo był teraz bez maski. Czemu o dziwo? Cóż, wszyscy mogli go w tym pociągu zobaczyć jakimś cudem.

— Nie będziesz mi się wpieprzała w drogę, słyszałaś? To jest moje zadanie które musze wykonać. Bądź chociaż raz, raz w życiu posłuszna i nie rób tego o co nikt cię nie prosił! — czyli to tak? Teraz to ja będę ta najgorsza bo chcę pomóc dzieciakowi wrócić do domu?

Pokazałam Miguelowi jedynie soczysty środkowy palec po którym zaczęłam dalej się wspinać ale jego pazury wbijały się jedynie mocniej i głębiej. Nie pozwoliłam sobie na to by tłumić w sobie ból. Boli jak cholera. Mimo to stawiałam na swoim i nie pozwalałam się tak łatwo dać. Wtedy też wszczął radykalne środki. Złapał mnie w biodrach również wbijając pazury aby dodać mi więcej bólu który mnie unieruchomi. Poczułam nagle jak podnosi mnie i rzuca mną o metalową powierzchnie pociągu prze co ból przeszył całe moje ciało.

Nachylił się nade mną związując mi ręce za plecami, nogi tak samo związał.
— To był błąd że pozwoliłem Ci być częścią nas. Mogłem od razu Cię wygonić do siebie. Teraz jedynie zbieram żniwo swojej pomyłki. — warknął po czym poszedł zająć się Milesem.

Starałam się uwolnić, jakkolwiek mogłam dać radę by się uwolnić ale nic. Nie byłam w stanie sobie poradzić z tym aby się uwolnić. Świetnie, miałam pomóc Milesowi a tymczasem skończyłam przywiązana i przyczepiona do pociągu. Nie wspomnę już nawet o tym że jestem strasznie obolała.

Obserwowałam jedynie jak Miguel traci w moich oczach wartość walcząc z chłopakiem młodszym od niego dobre 13 lat jak nie więcej. Nie mieliśmy być tymi którzy krzywdzą innych. Mieliśmy być tymi którzy pomagają innym i ich wspierają. A teraz jedynie widać co tak naprawdę skrywa praca Spider-man'a. Nie mogłam patrzeć na to wszystko do momentu gdy Gwen pomogła mi się wydostać. Byłam jej tak wdzięczna za to. Mimo to wdrapaliśmy się na górę z Gwen i Peterem słuchając rozmowy tamtej dwójki.

— Miguel! Nie o tym rozmawialiśmy! — krzyk Gwen dotarł najprawdopodniej do zmieszanego Milesa.

— Wiedzieliście o tym? I nawet mi o tym nie powiedzieliście? — rozczarowanie i poczucie zdrady wypełniło jego spojrzenie. Sama poczułam się zaatakowana mimo że nie miałam w tym żadnego udziału. Po części.

— Ja...ja nie wiedziałam...jak ci to powiedzieć... — tego się po Gwen nie spodziewałam. Tyle razy wspominała nam o tym jak szanuje i ceni sobie Milesa jako przyjaciela a teraz okazało się że odstawiła mu niezły numer. Peter z resztą tak samo.

Patrzyłam jedynie jak Miguel dalej wypomina mu że jest pomyłką, to że nie powinien być Spider-man'em i że to wszystko jego wina. Aż Miles nie postanowił użyć swojej nowej techniki i pobrać z hologramu stroju Miguela całą energię która go po niedługim czasie odrzuciła naprawdę daleko. Trzeba przyznać że tutaj Miles się popisał.

— Miles... — Gwen przeniosła wzrok na nastolatka który aktualnie stał na dachu pędzącej maszyny trzymając się jedynie stabilnie dzięki swojej sieci. Wzrok pełen bólu...znam to. Nic dziwnego że dosłownie sekundę później puścił się swojej sieci lecąc w dół.

Uśmiechnęłam się widząc to. Czuję się teraz jak dumna matka mimo że to nie moje dziecko. Dojrzałam też, iż Miguel poszedł w jego ślady. A co ja inna jestem? Też wykonałam manewr „lotu" udając się za nimi. To teraz zabawa w grę „Znajdź Miguela zanim dorwie Milesa". Dotarłam dość szybko do siedziby Spider społeczności i widząc że Miguel aż na czworakach biegnie do „Powracacza do domu" poszłam za nim dyskretnie.

Czułam że Miles mógł się tam znaleźć ale nie sądziłam że tak łatwo dałby się złapać. Słyszałam jedynie to że maszyna zaczęła sama się uruchamiać co dało mi do myślenia to, że Miles posiada jakieś inne moce prócz bycia pająkiem.

— Zatrzymać tą maszynę! — Miguel wparował tam oszalały całkowicie jak zwierzę. Nie powiem że nie, ale wyglądało to trochę...dziwnie. Nikt normalnie się tak nie rzuca na ludzi. Ja rozumiem, instynkty, moce i inne bzdety.

Wbiegłam do środka obserwując jak wchodzi też reszta osób. Widok Miguela starającego się rozerwać do tej pory nierozerwalne bariery tej maszyny przyprawił mnie o dreszcze. Oczywiście do przewidzenia było to że nie uda mu się dostać do Moralesa. Wszyscy stali w głuchej ciszy widząc jak całą, a raczej jedną setną swojej frustracji Miguel wyładowuje na maszynie.

Czy było normalnie? Oczywiście że nie! Wdał się w sprzeczkę z Gwen, odesłał ją do domu, a co najgorsze nawet Jess jej nie pomogła. Ja rozumiem, chłopak może spieprzyć kanon ale to nie znaczy że nagle wszystko przepadnie.

— Jesteś z siebie dumny? Miles przez ciebie samego może naruszyć kanon o który tak długo dbałeś. Gwen odesłałeś do domu mimo że wiesz jaką ma sytuacje! Dodatkowo obwiniałeś nic niewinnego chłopaka o wszystkie błędne kalkulacje bo nie umiesz się przyznać do pieprzonej porażki! Ty jesteś w ogóle Spider-man'em? Bo wydaje mi się że nie powinieneś otrzymać takiego przywileju. Kto Ci w ogóle je dał? — wybuchałam w końcu nie mogąc wytrzymać. To było dla mnie za wiele. Najlepiej obwiniać wszystkich i wszystko wokół a siebie mieć za najlepszego bo jakżeby inaczej.

Poczułam jak Miguel odwraca się w moją stronę podchodząc niebezpiecznie blisko. Złapał mnie za policzki a reszcie kazał wyjść. Co do jednego. Gdy był pewny że jesteśmy sami we dwoje, zbliżył się na tyle, że nasze usta dzieliły milimetry.

— Chcesz się dowiedzieć? Dobrze, w takim razie dowiesz się jakim Spider-man'em jestem i z kim masz do czynienia Claudia...

❝𝐓𝐡𝐞 𝐮𝐧𝐢𝐯𝐞𝐫𝐬𝐞 𝐢𝐬 𝐨𝐮𝐫𝐬❞ Miguel O'Hara x OC [Tymczasowo zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz