CharlottaKolejny wieczór mijał mi na oglądaniu nudnych seriali wraz z moją przyjaciółką Sofią. Mieszkałyśmy razem już od roku w jednym z nowszych apartamentowców w Barcelonie. Dziewczynę znam od szkoły średniej, gdy podczas odciągała mnie od dziewczyny, która specjalnie wylała sok na moją sukienkę. I tak już zostało, ja byłam tą niegrzeczną a Sofia tą dobrą, ja byłam ogniem a Sofia wodą, która musi gasić mój temperament.
-Jak myślisz, spodoba mu się?- jęknęła dziewczyna, pokazując mi kolejną tandetę na telefonie.
Sofia od pół roku spotyka się z wschodzącą gwiazdą piłki nożnej- Pedrim Gonzalezem i tworzą razem przecudowną parę. Pozwoliłam nadać sobie przydomek matki chrzestnej tego związku, bo gdyby nie to, że pewnego razu stałam na balkonie i wydzierałam się pół godziny na naszego upośledzonego sąsiada, nigdy by nawet na siebie nie wpadli.
Odkąd tu zamieszkałam, jedna mała wiewiórka ze wścieklizną nie daje mi żyć. Pablo Gavira działał na mnie, jak płachta na byka, nawet gorzej. Nie zliczę ile to już razy pisałam skargę na niego do administratora budynku, a mimo to on dalej tu mieszka. Po pewnym czasie chyba się zorientował, że to ja byłam autorem anonimowych donosów, bo pewnego poranka znalazłam przed drzwiami swojego mieszkania pudełko prezentowe, w którym znajdowało się psie gówno i kartka z napisem kabel. To był jedyny raz, kiedy dziękowałam, że mamy tarasy obok siebie, bo zatykając nos, wzięłam pudełko w rękę i przerzuciłam je na jego taras z całej siły, przez co cała zawartość upominku pięknie udekorowała jego panele.
Nie trawiłam go od samego początku, gdy w pierwszy dzień po przeprowadzce zapukałam do niego, żeby się przywitać, a on otworzył drzwi, obleciał mnie oceniającym wzrokiem i powiedział, że jak zaraz nie opuszczę tego budynku, to wezwie ochronę, po czym zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
Kolejna sytuacja, Pablo zrobił ogromną imprezę w samym środku tygodnia, już sam fakt, że to było we wtorek, wyprowadził mnie z równowagi, ale mniejsza. Po kilkukrotnym zwracaniu mu uwagi, wkładając w to najwięcej uprzejmości i przybierając najsztuczniejszy uśmiech, w końcu zadzwoniłam na policję, która natychmiast zakończyła tę imprezę. Gavira chyba domyślił się, że to ja, bo następnego ranka wszystkie pozostałe po domówce śmieci leżały na mojej części tarasu. Szyba, która go przedziela ma około dwa metry, więc ten kurdupel musiał nieźle się natrudzić, by zrobić mi na złość.
To właśnie podczas tej kłótni, Sofia i Pedro się poznali, gdy musieli odciągać mnie i Gavirę, żebyśmy nie powyrywali sobie włosów. Od tamtej pory niejako jestem skazaną na tego kretyna, choć setki razy odgrażałam się, że wniosę do sądu wniosek o ustanowienie zakazu zbliżania się. W sumie byłoby to ciekawe zważywszy, że mieszkamy razem, a nasze pokoje przylegają do tej samej ściany, o czym już nie raz mogłam się przekonać.
Wracając do Sofii i Pedro, chłopak przyjaźnię się z Pablo, dlatego poniekąd tworzymy paczkę znajomych, choć określenie znajomi to za dużo powiedziane stosunku do mnie i Gaviry. Nazwałabym go raczej niegroźnym insektem, którego tolerujesz dla swojej przyjaciółki.
Siedziałyśmy już tak od godziny i nadal nie mogłyśmy wymyśleć, co Sofia mogłaby kupić Gonzalezowi na urodziny. Jedyny pomysł jaki przychodzi mi do głowy, to jakaś totalnie wyłuzdana na bieliznę, no bo hello, jaki chłopak nie chciałby zobaczyć swojej dziewczyny w wydaniu modelki ściągniętej prosto z wybiegu Victoria's Secret.
Ja na szczęście nie miałam tego problemu, albo i na nieszczęście, bo patrząc na przyjaciółkę i widząc, jaka byłam szczęśliwa, odczuwałam zwyczajna zazdrość. Z racji, że byłam córką hiszpańskiej modelki i niemieckiego piłkarza, trudno było mi znaleźć poważny związek. Zazwyczaj faceci chcieli ode mnie jednego, a mi po pewnym czasie zaczęło trochę przeszkadzać.
CZYTASZ
Perfect match | Gavi
RomanceCzy zakładanie aplikacji randkowej w wieku dwudziestu lat to nie przegięcie? Przecież dużo ludzi tak robi. Po co tracić czas na nieudane relacje, skoro algorytm sam dobierze ci idealnie partnera? Wystarczy zrobić szybką ankietę. A jeśli okaże się, ż...