5. przesyłka polecona

485 47 26
                                    

Charlotta

Jak czułam się sama w mieszkaniu bez Sofii przez tak długi okres czasu? Dziwnie. Nikt nie krzyczał na mnie, że zostawiam zastygnięty garnek po owsiance lub że podkradam jej mleko owsiane. Prawdopodobnie nie otworzyłabym ust do nikogo, odkąd przyjechałam z Monachium, gdyby nie kurier pukający do drzwi o dziewiątej rano dzisiejszego poranka. Zdziwiło mnie to, bo nic nie zamawiałam, a Sofia nic nie wspominała, że przyjdzie do niej paczka. Jednak, jak się okazało, ta paczka nie była ani dla mnie, ani dla blondynki. Była dla Gaviry. Kurier powiedział, że kontaktował się z Pablo i tamten kazał mu zostawić ją u mnie. Nie wiem, czy on myślał, że moje mieszkanie to składowisko śmieci lub magazyn dla zagubionych przesyłek, ale tego jeszcze nie grali, żebym mu odpierała paczkę. Nie chcąc się kłócić z tym Bogu ducha winnym kurierem, wzięłam karton i podpisałam to, co trzeba było.

Paczka nie była duża, idealna, żeby zmieścić ją w moim koszu. Moja wścibska natura wręcz rozrywała mnie od środka, by do niej zajrzeć. Wiedziałam, że to zdenerwuje Gavirę, więc chciałam zrobić to z jeszcze większą przyjemnością. Mogłam tez przerzucić ją na jego taras, by zalegała tam do momentu jego powrotu z Kataru. Ostatecznie odłożyłam pudełko w kąt mojego pokoju, żeby mi nie przeszkadzało i za bardzo nie testowało mojej silnej woli przed otwarciem jej.

Wróciłam właśnie od fryzjera, u którego spędziłam pół dnia. Postanowiłam, że moim włosom przyda się odżywienie i lekkie podcięcie. Poza tym, co miałam robić innego, żeby zabić czas. Dzisiejszego wieczoru reprezentacja Hiszpanii miała zmierzyć się z drużyną z Maroko w 1/8 finału Mistrzostw Świata. Na samotne oglądanie meczu zamówiłam sobie ociekającą kaloriami pizzę, pomalowałam poliki barwami Hiszpanii i chciałam założyć koszulkę z numerem 26, lecz nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Była ona od Pedro. Podarował mi ją, gdy zaczął spotykać się z Sofią, a najlepszym sposobem, by podbić serce dziewczyny, jest podlizywanie się jej przyjaciółce. I, jak widać, zadziałało. Przewaliłem całą szafę i nic. Jedyne co rzuciło mi się w oczy, to ta szmata, którą dał mi Gavira na dzień przed ich wylotem do Kataru, ale jeszcze mnie tak nie popierdolił, by ją zakładać.

Wybiła godzina 21, a w telewizorze rozbrzmiały hymny obu krajów. Nie odrywając wzroku od ekranu, siedziałam na ziemi, jedząc pizzę i popijając colą zero dla równowagi. Trzymałam kciuki za wszystkich, nawet na Gavirę, chcąc, nie chcąc, reprezentował kraj pochodzenia mojej matki i w którym mieszkałam już od kilku lat. Po 90 minutach podstawowej gry dalej był bezbramkowy remis, podobnie po dogrywce, więc czekały nas rzuty karne. Moje ręce pociły się niemiłosiernie, a serce wyskoczyło mi prawie z klatki piersiowej.

Nie udało się. Przegrali.

Siedziałam wpatrzona pustym wzrokiem w ekran, nie wierząc w to, co się przed chwilą wydarzyło. Operator kamery pokazywał cieszących się piłkarzy Maroka, a później zwrócił ją na Hiszpanów. Serce mnie zakuło, gdy widziałam załamanego Pedriego siedzącego na murawie. Nawet zrobiło mi się szkoda na widok Pablo. Nie wyobrażam sobie, co teraz czuła Sofia. Przecież to nie tak miało się skończyć. Jechali tam z nadzieją na mistrzostwo, a odpadli już w 1/8 z taką reprezentacją jak Maroko. Zgasiłam telewizor i zaczęłam szykować się do snu. To chyba nie był najlepszy moment, żeby do nich pisać, ani dzwonić. I tak na dniach wrócą do Hiszpanii i wtedy będę mogła z nimi porozmawiać i ich pocieszyć.

Jeszcze przed pójściem spać na mój telefon przyszło powiadomienie z aplikacji. Zaciekawiona odczytałam wiadomość.

23:56
Olivier
Jesteś jedną malarką, którą znam, a przynajmniej chciałbym poznać :)

23:57
Olivier
Ps. Lotta to piękne imię

Uśmiechnęłam się do ekranu. W końcu ktoś normalny się trafił. Uznałam się w rubryczce z imieniem, napiszę zdrobnienie, którym określają mnie w Niemczech. W Hiszpanii nikt nie wiedział, że tak na mnie mówiono, co daje mi dodatkowo anonimowość, na której bardzo mi zależało. I to nie było tak, że podszywałam się pod kogoś. Jedynie nie chciałam, żeby nowa osoba patrzyła na mnie przez pryzmat moich sławnych rodziców i tego, że jestem fotomodelką. Szybko przejrzałam profil chłopaka i wyczytałam, że interesuje się jeździectwem. W głowie miałam milion sprośnych tekstów o jeżdżeniu na koniu, które mogłabym mu napisać, ale nie chciałam wyjść na niewyżytą dziwaczkę. Byłam słaba we flirtowaniu z facetami, wiec żałowałam, że nie ma obok mnie Sofii. W końcu ona wyrwała chłopaka i to nie byle jakiego.

Perfect match | GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz