Rozdział 4

239 13 8
                                    

     -... Emmo, opowiedz mi o Narnii.

Zaskoczone spojrzenie spoczęło na młodym Evansie.

Wreszcie go widziała. Świadomie spoglądała na przyjaciela, o wiele starszego niż go zapamiętała.

- O... Narnii?- Powtórzyła, a jej głos z powodu długiego milczenia był cichy, zachrypnięty.

- Tak. O Narnii.- Skinął głową łapiąc za jej dłoń.- O krainie ze snów, która ukazuje się nielicznym, ale zawsze po coś. Opowiedz o Wielkim Lwie i czwórce władców sprzed wieków. Powiedz o Mirazie i jego zdradzieckich żołnierzach oraz dzielnej myszy ze szpadą. Proszę opowiedz mi o wszystkim tak dokładnie jak potrafisz.

Aleck jej nie zawiódł. On jeden nie wziął jej za wariatkę. Uwierzył w Narnię.

     Po wielu latach mieszkania w tak małym miasteczku jakim jest DigensTown, Ben mógł z całym przekonaniem powiedzieć, że kochało ono żyć plotkami najróżniejszego pokroju. Począwszy od tego co proboszcz zjadł na obiad w środowe popołudnie, a kończąc na tym z kim pani Rosenberg tym razem zdradza swojego męża.

On również nieraz był bohaterem takich historyjek. Spowodowane to było nieciekawą sytuacją w domu, jego okropnym charakterem i widocznym zainteresowaniem ze strony pewnej pięknej, nastoletniej dziewczyny, które rozpoczęło się w dość dziwaczny sposób.

Incydent w kotłowni, tak można było określić ich pierwsze spotkanie. No, przynajmniej pierwsze, które zapamiętała Mallena. To, które pamiętał Ben odbyło się o wiele wcześniej.

Był wtedy mroźny, grudniowy dzień, gdy jak zwykle w pobliskiej szkole, która łączyła w sobie gimnazjum oraz liceum, rozpoczęły się lekcje.

Woźna zawsze w takie dni paliła w starym piecu, a kilku uczniów miało przynieść jej drewno ze szkolnego składzika. Tym razem wypadło na Mallenę, Bena i dwóch chłopców z ostatniej klasy.

Cóż, dziewczyna nie przywiązywała większej uwagi do ,,nudnych'' zajęć, a pomoc woźnej z całą pewnością się do nich zaliczała.

     - ...Panienki.- Skwitował jej zachowanie Dilver, ale właściwie dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi.

Poprawka, tak mu się zaledwie wydawało.

Ben złapał kolejne kawałki drewna, a było ich wyjątkowo sporo i ruszył w stronę kotłowni.

Nagle nastąpił jednak ogromny huk. Wszystkie drewna posypały się w dół schodów, a blondyn o mało sam nie podzielił ich losu.

Przeklnął w głos.

- Ups.- Mallena wzruszyła ramionami, a jej twarz przyozdabiał niewinny uśmieszek.

W tamtym momencie młodego Dilvera przestała obchodzić zasada: ,,Dżentelmeni kobiet nie biją.'' i wcale niedelikatnie złapał ją za ramię.

- Oszalałaś?!- Wrzasnął potrząsając jej ciałem.- Mogłem nawet kręgosłup przez ciebie połamać!

- To chyba u was rodzinne, prawda?- Palnęła nim zdążyłaby się w ogóle ugryźć w język.

Zrozumiała zaledwie parę sekund później jak wielki błąd popełniła, kiedy w jej stronę poszybowała zaciśnięta pięść.

     O tym jak zaczęła się ich znajomość wiedziała zaledwie córka burmistrza, Ben i dwóch chłopców, którzy potem ze śmiechem pogratulowali Dilverowi, mimo że ten wcale nie był z siebie dumny. Powinien się hamować, ale przez całą tą sytuację z Emmą, nie potrafił trzymać emocji na wodzy, a ta pyskata blondynka wcisnęła przycisk zapalny.

Potem ich historia potoczyła się krętą ścieżką.

Mallena przez miesiąc przychodziła do szkoły zza bandażowanym nosem. Nikomu się nie przyznała do czego tak właściwie doszło na schodach prowadzących do kotłowni, ponieważ było jej po prostu wstyd.

Potrafiła to jednak sprytnie wykorzystać, poszła ze starszym chłopakiem na układ- Ona będzie milczeć jak zaklęta, ale on miał spędzić z nią trochę czasu.

,,Trochę'' przekształciło się w dni, potem tygodnie i miesiące, a towarzystwo irytującej córki burmistrza okazało się wcale nie takie złe.

     -...O co właściwie z wami chodzi?- Zapytał pewnego razu Aleck, gdy wracał ze szkoły razem z młodszym przyjacielem.

- Z kim?

Doskonale wiedział o kogo chodzi. Wszyscy szeptali za jego plecami, a tym, że Mallena Wooler prowadza się z synem Dilverów.

- Z tobą i Malleną.- Poprawił torbę wiszącą mu na ramieniu.- Wybacz, ale nie uwierzę, że ktoś taki zainteresował się tobą bez powodu.

- Próbujesz mnie obrazić?- Burknął patrząc na bruneta spod byka.

Nie był zły, bardziej zirytowany, że w ogóle Evans wtrącił się w jego sprawy.

- Nie...! To nie...!- Zmieszał się nastolatek i przetarł twarz głośno wzdychając.- Och, nie każ mi tego tłumaczyć...

Nie musiał. Znał sedno słów sąsiada. Takie panny z dobrego domu, raczej nigdy nie zainteresowałyby się kimś z biedniejszej sfery społecznej, do której z całą pewnością on się zaliczał.

A jednak Mall chciała z nim spędzać czas i robiła to nawet dość często.

-Jak myślisz, Emma ucieszyłaby się, gdyby usłyszała z kim kręci jej ukochany brat?


Znajdźka //Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz