ROZDZIAŁ DRUGI

72 14 7
                                    

#authoroflovewatt 🤎

Florence

Obudziły mnie promienie słońca. Jęknęłam cicho i obróciłam się na drugi bok. Myślałam, że uda mi się zasnąć, ale niestety nie było takiej opcji. Dorian zauważył, że już nie śpię i zaczął się przymilać. Z zamkniętymi oczami głaskałam go pod brodą, gdzie bardzo lubił. Uśmiechnęłam się delikatnie, słysząc ciche mruczenie kociaka.

Słysząc dzwoniący telefon, powoli go podniosłam, a wtedy o mało nie spadłam z łóżka. Dochodziła godzina jedenasta, a ja przecież umówiłam się na spotkanie z Adele, bo miała wtedy przerwę w pracy.

Błyskawicznie wstałam i w międzyczasie odebrałam.

— Flo? Gdzie jesteś? — zapytała spokojnym tonem.

— Zaraz wyjdę i będę w drodze do piekarni po babeczki — powiedziałam, czesząc włosy. — Oddzwonię.

Rozłączyłam się, żeby w spokoju umyć zęby. Całe szczęście ubrania miałam przygotowane już od wczoraj. Najwidoczniej przewidziałam, że zaśpię.

Pobiegłam do pokoju i się rozebrałam. Ubrałam biały komplet bielizny, a na niego sukienkę koloru pistacjowego. Pasma włosów spięłam spinką o tym samym kolorze, założyłam białe mokasynki i wyszłam z domu.

Całe szczęście piekarnia była po drugiej stronie ulicy. Prawie wpadłam na drzwi, ale obyło się bez wstydu. Nie było kolejki, więc czekałam krótką chwilę. Zapłaciłam za słodycze i biegłam w stronę kwiaciarni.

Po pięciu minutach byłam w kwiaciarni Dandelion.

— Jestem! — krzyknęłam, rozglądając się za przyjaciółką. Stała za kasą i patrzyła na mnie z poważną miną. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że oprócz mnie w kwiaciarni był klient.

— Przepraszam — mruknęłam zawstydzona. — Pójdę na zaplecze...

Z różowymi policzkami przebiegłam za plecami dziewczyny. Boże, co za wstyd!

Chwilę później pojawiła się tu Adele. Patrzyła na mnie z rozbawieniem, a ja miałam ochotę uderzyć głową o ścianę.

— Słodko wyglądasz — powiedziała, łapiąc kosmyk moich włosów między palce.

— Mam babeczki — mruknęłam z nieśmiałym uśmiechem. Zaśmiała się cicho i przyjęła torbę. Wyciągnęła z niej babeczkę czekoladową. Mi trafiła się truskawkowa. Nigdy nie prosiłam o konkretne nadzienie, zawsze jest to losowe. To już taka nasza tradycja.

— Zaspałaś, prawda? — zapytała rozbawiona. Westchnęłam, ale pokiwałam głową. — Wiedziałam — zaśmiała się, po czym wgryzła się w wypiek. — Ale dobre!

— Daj gryza — rozchyliłam usta i czekałam aż przyjaciółka włoży mi babkę do buzi. Ugryzłam słodycz i zamknęłam usta, gdy poczułam rozpływającą się w nich czekoladę

— Pyszna! Hm? — pokazałam na swoją babeczkę.

— Też dobra jezu...— westchnęła, odchylając głowę do tyłu. — Nie potrzebuję faceta, słodycze mi wystarczają.

Author of Love  [ wolno pisane ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz