IX.

46 4 0
                                    

- Przepraszam.. CO?!- gapiłam się w mojego męża jak na jakiegoś wariata, którym oczywiście był.

- Mówiłaś, że czujesz się tu dobrze i takie tam, a ja chce żebyś była szczęśliwa.

- Jestem. Przy Tobie. Nie musisz kupować pierwszego, lepszego domu. - Maciek mocniej mnie przytulił i pocałował w czoło.

- Po prostu go zobaczmy. Jeśli Ci się nie spodoba to go nie kupimy.- popatrzyłam mu w oczy, złapałam za policzki i zapytałam cicho.

- Ale jeśli Tobie się spodoba?- Maciek wzruszył ramionami i wziął za rękę, prowadząc do domu.

- To nie ma znaczenia. Wszędzie będzie mi się podobać jeśli Ty tam będziesz.

Weszliśmy do środka gdzie Pan Karol zaczął od pokazania nam pięknego, przestronnego salonu z wyjściem na tył domu. Salon miał połączenie z kuchnią, a na środku niego stał wielki stół idealny do biesiad z najbliższymi. Już widzę jak zjeżdżamy tu z naszymi przyjaciółmi i wspólnie przy nim siedzimy. Później napalilibyśmy w kominku, który znajduje się idealnie na przeciw wielkiej sofy, a potem impreza przenosi się na ogród.

- Oczywiście możecie tu pozmieniać co tylko chcecie..- głos pośrednika przywołał mnie do rzeczywistości. Nie musiałam już się zastanawiać. Ten dom kupił mnie, a może raczej NAS, patrząc na mojego męża widziałam, że myśli podobnie. Oczy mu się błyszczały, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie wiem czy chciałabym cokolwiek w nim zmieniać. Był bajkowy, wystrugany z drewna, a pachniał jak spokój.- Może teraz wejdziemy na górę? Znajdują się tam trzy pokoje i duża łazienka.- z pozoru ten mały domek był naprawdę przestronny. Weszliśmy po pięknych drewnianych schodach z rzeźbioną barierką. Ja już nie chciałam więcej oglądać. Puściłam rękę Maćka i weszłam do pierwszego pokoju po prawej stronie. Był całkiem spory. Stała tu tylko szafa i mały stolik. Podeszłam do okna i zapatrzyłam się w ten piękny krajobraz Tatr.

- I jak?- Maciek podszedł do mnie i stanął obok, patrząc na widok.- Chyba myślimy podobnie.- uśmiechnęłam się.

- Zwariowałam przez Ciebie, ale... Kupmy go...- powiedziałam po cichu, a prawnik przyciągnął mnie do siebie i zatopił usta w moich.- Ale mam jedną prośbę.. Nie zmieniajmy go. No chyba, że z czasem...Jak przyjdą dzieci i w ogóle.

- Jak sobie Pani życzy, Pani Kaszubo.- pocałowaliśmy się jeszcze szybko i wróciliśmy do Pana Karola.

- I jak? Dom wymaga wiele poprawek ale..

- Bierzemy go! Być może nie będziemy za wiele zmieniać.

Po podpisaniu papierów i dopełnieniu formalności, Pan Karol zostawił nas samych w naszym, nowym domu. Usiedliśmy przed nim wtuleni w siebie i po prostu podziwialiśmy widoki.

- Będziemy tu przyjeżdżać jak często się da. A potem przeprowadzimy się na stałe.- odwróciłam się do prawnika zaskoczona.

- A co z twoją pracą?

- Mogę prowadzić kancelarię zdalnie, dojeżdżać na ważne spotkania. Damy radę, ale teraz czas na rodzinę.- pogłaskałam go po policzku i uśmiechnęłam się. Może i racja. Rodzina jest najważniejsza.

- Przyjechaliśmy tu tylko żeby odhaczyć podróż poślubną, a wyjeżdżamy z dobytkiem na całe życie.- zaśmialiśmy się cicho, bo chyba baliśmy się zagłuszyć spokój tego miejsca.

- Inni z podróży poślubnej przywożą ciąże...

- Mam nadzieję, że u nas na razie skończy się na domu..

 Wróciliśmy do naszego pokoju, dopakowaliśmy resztę rzeczy i położyliśmy się do łóżka, włączając telewizję. Napiliśmy się nalewki i po prostu cieszyliśmy się chwilą.

- Myślę, że powinniśmy to uczcić.- Maciek zbliżył się do mnie i odstawił nasze kieliszki.

- Myślałam, że to właśnie robimy.

- Chodziło mi o inny sposób.- zmusił mnie żebym się pod nim położyła i pocałował mnie namiętnie, pieszcząc moje udo, biodro i talię. Ściągnął swój t-shirt i przeszedł do całowania mojej szyi. Jego ręce błądziły po moim ciele, skupiając się na piersiach i pośladkach.

- Panie Mecenasie, chyba kupno nowego domu bardzo Pana podnieciło...- moje paznokcie jeździły po jego plecach.

- To raczej jego nowa właściciela i wszystko co jest z nią związane..- Maciek wyszeptał mi do ucha i przegryzł lekko płatek. Szybko rozebrał mnie z białej koszulki i beżowych spodenek, a jego palce dręczyły mnie przez materiał białych stringów. Jego męskość wbijała mi się w udo, więc uwolniłam ją z niepotrzebnych ubrań i zaczęłam pieścić ręką, co podnieciło prawnika jeszcze bardziej. - Dłużej nie mogę..- i po tych słowach ściągnął mi bieliznę i wszedł zdecydowanym ruchem. Poruszaliśmy się powoli, ale konkretnie, ja wijąc się pod nim i naciskając biodrami w jego stronę. Maciek narzucał co raz szybsze tempo aż w końcu oboje doznaliśmy spełnienia, a po wszystkim Maciek opadł obok mnie tuląc mnie mocno.

- Powiedz mi, a dlaczego poprzedni właściciele sprzedali ten dom?- Mąż uśmiechnął się do mnie, gładząc mnie po włosach.

- Bo przeprowadzili się nad morze.

- Och.. Co za ironia..

Kodeks na miłość- Część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz