BAŻANTY NIE CHODZĄ PARAMI

51 5 21
                                    

POLECAM SIBIE POSŁUCHAĆ "BLACK OUT DAYS" PRZY SCENIE U AGRESTE'ÓW 😉

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

°~♧Marinette♧~°

Po tamtych wydarzeniach nie wróciłam do domu. Dostałam propozycję przenocowania u Sarah, którą szybko przyjęłam. Conrad na bieżąco informował mnie o rozwoju wydarzeń.

– A jak z Adrienem? – spytała dziewczyna, piłując paznokcie.

– Rozmawiałaś z nim?

W tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą od pięciu dni, a ja nie wiedziałam co się z nim dzieje.

– Nie – przyznałam.

– Zaraz... Jak to nie? – zdziwiła się – A ty wiesz, że on codziennie spaceruje z Emily?

Poczułam ukłucie w sercu. Codziennie spacerował z Emily, kiedy mnie nie było. Kiedy byłam, równiez to robił.

– Nie wiem ci się z nami dzieje – wyznałam – Niby jest okej, ale mam wrażenie, że coś jest nie tak. Nasz związek od kiedy... – chciałam już powiedzieć "pokonaliśmy Gabriela", ale ugryzłam się w język – ...od jakiegoś czasu już nie jest taki sam. Niby jest okej, ale nie ma tego, co było. Nie patrzymy w gwiazdy jak dawniej, nie żartujemy jak dawniej i nie walczymy o siebie.

– Marinette, wydaje mi się, że musicie o tym pogadać – poradziła dziewczyna – Nie ważne jak to się skończy.

– A co jeśli...

– Nawet jak zrobicie sobie przerwę, to wyjdzie wam na dobre – przerwała mi – Ludzie potrzebują czasem poróżnienia się, aby móc być ostatecznie razem. Tak już działa miłość.

– Myślisz, że się rozstaniemy? – spytałam cicho.

– Nie – zaśmiała się – Znając was to po prostu szczerze pogadacie i będzie okej.

***

Już tego samego dnia stałam przed posesją Agreste'ów. Padał deszcz, więc ukryłam się pod parasolką, której po czterech latach nadal nie oddałam Adrienowi.

Kiedy stanęłam na przeciwko swojego chłopaka, którego nie widziałam przez tyle czasu, poczułam... Nie poczułam nic.

Pustka.

Zero emocji.

– Cześć – uśmiechnął się miło – Tęskniłem.

– Ani razu nie zadzwoniłeś. Ani razu nie przyszedłeś – powiedziałam bez omijania w bawełnę – Co się z nami stało?

– Nie wiem – wyznał, spuszczając głowę.

– To wszysto to kłamstwo. Iluzja szczęścia – powiedziałam – Nie możemy dłużej się z tym męczyć.

– Kochasz mnie? – nie spodziewałam się takiego pytania tak wcześnie. Najwyraźniej on również chciał już wszystko między nami wyjaśnić.

– Ja... – on nie był już tą samą osobą, w której się zakochałam. Po tym wszystkim, co wydarzyło się dwa lata wcześniej, zmienił się. Nie był już szczerym, beztroskim chłopakiem, który mógł być sobą jedynie pod maską bohatera. On przestał być sobą, a ja właśnie jego kochałam, a nie pieprzoną fatamorganę – Nie wiem.

Wiedziałam, że stary Adrien wciąż w nim był, lecz ukryty pod tysiącem masek. I wiedziałam, że go to zabolało, lecz dłużej tak nie mogłam. Kontynuowałam:

– Nie poznaję cię. Gdzie jesteś?

– Nie wiem.

– Mam wrażenie, że mnie odpychasz – odezwałam się po chwili krępującego miczenia – Boisz się, że maski opadną. Nie chcesz żebym wiedziała o twoich prawdziwych uczuciach.

Nie odpowiedział.

– Czujesz coś do Emily? – spytałam wprost, patrząc w jego zielone oczy. Nie lśniły tak jak w momencie, w którym go pokochałam. Nie te oczy miały miejsce w moim sercu.

– Jesteś zazdrosna?

– Nie zmieniaj tematu – powiedziałam znacznie ostrzej. Działał mi na nerwy – Pytam, czy czujesz coś do Emily?

– Nie.

– Nie?

– Nie. Dlaczego pytasz?

– Bo nic nie jest już takie samo – wyznałam – Nie ma miłości w twoim spojrzeniu, bo jest puste. Przezwiska, którymi mnie nazywasz nie mają w sobie za grosz uczuć, a kiedyś były nimi przepełnione.

Staliśmy przez chwilę, patrząc na siebie. On był dla mnie obcy, jak ja mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Wciąż udawał, a ja miałam dość życia w kłamstwie.

– I co teraz? – spytał cicho chłopak.

Czyli to już teraz?

– To koniec, Adrien – wypowiedzenie tych słów było tak trudne i bolesne, że nie sposób opisać tego słowami – Ten związek i tak od dwóch lat był tylko złudzeniem. Nie ma sensu tego ciągnąć. To jest toksyczne. My jesteśmy toksyczni.

Nie odpowiedział. Nie musiał. Widziałam po nim, że zrozumiał moje słowa.

– Wciąż cię kocham – powiedział – Wiesz o tym, prawda?

– Wiem... Ale czasami to zbyt mało.

Jak to powiedziała Lana Del Rey: Czasem miłość nie wystarcza, a droga staje się trudna. Nie wiem dlaczego...

Tym razem to ja podałam mu parasolkę. Tak właśnie kończyła się nasza historia miłosna? Naprawdę?

Marinette oddaje po czterech latach parasolkę Adrienowi, a potem ryczy, tuląc swoje kwami i moknąc w deszczu?

To brzmi żałośnie. Przecież sama z nim zerwałam, bo tak było lepiej. Chciałam wreszcie zmienić niestabilny domek z kart, jakim było moje życie, na budowlę o twardych, sztywnych fundamentach.

Czemu więc to aż tak bardzo bolało?

Są i tacy co się na zawsze kochają
I dopiero dlatego nie mogą być razem
Jak bażanty co nigdy nie chodzą parami...
~ ks. Jan Twardowski

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PŁAKAŁAM, PISZĄC TEN ROZDZIAŁ, ALE NO CÓŻ

TAK MUSIAŁO PO PROSTU BYĆ

NIESTETY, ALE ŻYCIE PISZE RÓŻNIE SCENARIUSZE :')

MIMO WSZYSTKO ZABILAŁO MNIE TO, ZE PO TEJ CAŁEJ WIELKIEJ HISTORII JAKĄ NAPISAŁAM TAK SIĘ SKOŃCZYŁO

ALE CÓŻ

JESZCZE TROCHŔ ROZDZIAŁÓW DO KOŃCS ZOSTALO ;)

POZDRAWIAM,
ŹDZISŁAW

The World Against Us Two ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz