°~♧Marinette♧~°
Lina Vidal?
– Że kim ty niby, kurwa, jesteś? – wypalił mój partner. Nawyraźniej rozumiał z tego wszystkiego tyle, co ja. Czyli nic.
– Jestem ostatnią żyjącą z rodu Vidalów. Zgodnie z przepowiednią to ja mam zniszczyć wasze miracula i... Was samych.
– No to najwyraźniej przepowiednia jest do dupy, bo właśnie przegrałaś – mruknęłam.
– W takim razie kim jest Emily Warren? – spytał blondyn.
– To moje głupiutkie alter ego – odparła blondynka, uśmiechając się. Spojrzała na mojego partnera w taki sposób, że miałam ochotę wydłubać jej oczy – Gdybym miała wybór, ciebie bym rzecz jasna nie krzywdziła, Adi.
– Co?! – zawołaliśmy równocześnie, a po chwili Kot dodał – Skąd ty...
– Od początku – zaśmiała się – Na początku miałam tylko was szpiegować, ale... Cholera, chyba za bardzo zaczęło mi na tobie zależeć.
– Dobra, nie mamy czasu na jakieś idiotyczne wyznania – przerwałam im zdenerwowana. Żadna linka wspinaczkowa nie będzie się przystawiać do mojego... Cholera. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że oficjalnie, to my do siebie nie wróciliśmy – Czemu w ogóle uwarzasz, że na swoje nazwisko musisz zasłużyć?
– Bo tak już po prostu jest – westchnęła, a mnie zrobiło się trochę szkoda tamtej dziewczyny. Ale nie na tyle, żeby jej darować, rzecz jasna. Nie wiedziałam za to jak z moim partnerem... Miałam nadzieję, że zachował zdrowy rozsądek – Każdy Vidal musi w jakiś sposób utrudnić życie posiadaczom klejnotów. Jeśli... Jeśli tego nie zrobię to ich zawiodę.
– Ale kogo?
– Moich rodziców. Moje rodzeństwo. Wszystkich – jej oczy wypełniły się łzami – Błagam, pozwólcie mi wygrać. Moje życie bez tego nie ma sensu...
– Jedyne, co możemy ci dać, to szansę na bycie lepszym czlowiekiem – spojrzałam na Adriena. Był bardzo stanowczy. Kurde, przyznam, że liczyłam jednak na wsadzenie jej do lochów, czy coś.
– To znaczy?
– Zmień się na lepsze. Zostań Emily na pełen etat i wyrzuć Linę w kąt.
Dziewczyna wglądała tak, jakby się nad czymś zastanwaiła. W końcu odetchnęła, spoglądając wprost na nas.
– Okej. Spróbuję – uniosła kąciki. Po chwili jednak spuściła wzrok. Coś ją trapiło. Ostatecznie chyba się przełamała, bo zaczęła nieśmiało: – A... A mogłabym zatrzymać Nooroo?
Zamarłam. Oj nie, nie było takiej opcji.
– Zżyłyśmy się – takie teksty na mnie nie działały, niestety – Będę bardzo za nią tęskinć...
– Okej.
– Co?! – spojrzałam zszokowana na Kota – Przypominam ci tylko, że ona chciała nas zabić!
– Wiem – wzruszył ramionami – Dlatego dostanie broszkę pod warunkiem, że przyrzeknie, iż będzie jej używać tylko dla lepszego dobra.
Nie dowierzałam temu, co słyszałam. Z resztą... Kurwa! To ja byłam strażniczką!
– Przyrzekam.
– Przyrzeknij na jego życie – warknęłam, zaś oboje spojrzeli na mnie zszokowani – To będzie przysięga strażnika. Jeśli tylko nie dotrzymasz słowa, on zginie. Adrien, zgadzasz się na taki układ? Ufasz jej na tyle?
CZYTASZ
The World Against Us Two ~ MLB
FanfictionMarinette stara się pogodzić licealne życie z pracą superbohaterki i praktykami w prestiżowym domu mody, co nie zawsze jej wychodzi. Na szczęście może liczyć na swoje dwie przyjaciółki, głupkowatego, starszego brata oraz miłość swojego życia, o któr...