ALYA CÉSAIRE

49 5 37
                                    

°~♧Marinette♧~°

– Boże, wyglądasz jak siedem nieszczęść – mruknęła mama, patrząc na mnie z politowaniem.

– Ma po prostu kaca – miejsce obok niej zajął Conrad.

– Nawet nie spytam, co wy tam robiłyście – zaśmiała się kobieta, zaś ja cicho jęknęłam.

Czułam się najzwyczajniej w świecie gównianie. Mimo wypitych hektolitrów wody, wciąż czułam suchość w gardle, do tego bolały mnie głowa i brzuch.

– Może zmienimy temat na przyjemniejszy – zaproponował mój brat – Wiesz, mamu, ona nie jest pępkiem świata, więc niech tak się nie czuje.

Gdybym miała jakiekolwiek siły zapewne dostałby w twarz pilotem od telewizora. Problem w tym, że byłam prawdziwie wycieńczona.

– No właśnie, kochanie – mama zwróciła się do mnie takim tonem, że już wiedziałam o co chodziło – Masz już sukienkę na osiemnastkę.

– Jestem w trakcie szycia – skłamałam. To zabawne, gdyż tak naprawdę to nawet nie miałam projektu...

***

°~□Narrator□~°

Kiedy w Paryżu nie było pani jego serca, Adrien okropnie się nudził.  Prakowało mi jej docinek, sarkazmu i rzadkich, lecz pełnych uczucia, komplementów. Obiecał sobie, że jak tylko ją ponownie zobaczy, to będzie ją całował do utraty tchu.

Jedynym urozmaiceniem tamtego nurzącego weekendu były wieczorne spacery z Emily. Bardzo się polubili.

Może nawet byli czymś w stylu bratnich dusz?

***

Zirytowana Lina z całej siły kopnęła regał w swoim pokoju. Po chwili obok niej pojawiło się wybudzone ze snu kwami.

– Coś się stało?

– Boję się, że nie dam rady, Nooroo... – nagle oczy blondynki napełniły się łzami. Dawno nie czuła aż takiej bezsilności – A ja nie mogę ich zawieść. W końcu jestem Vidal! Muszę zniszczyć dwa najpotężniejsze miracula...

– Lina... A co zrobisz jak już wygrasz? – spytało stoworzonko – Co będzie twoim nowym celem, jak nie zemsta na paryskich bohaterach.

– Nie wiem... – odpowiedziała całowicie szczerze.

Kompletnie oszalała. Jej życie, poza potrzebą udowodnienia sobie godności noszenia rodzinnego nazwiska poprzez zamstę, nie miało sensu...

Nagle usłyszała szczęk zamka od drzwi, więc gwałtownie się odwróciła. Do mieszkania wszedł Thobias, który albo coś ćpał, albo miał nienaturalnie dobry humor, bo nucił sobie pod nosem.

– Kokaina, czy orężada Helena?

– Co? – zaśmiał się mężczyzna.

– Kim jesteś i co zrobiłeś z moim wiecznie nostalgicznym ojcem? – spytała dziewczyna.

– Już go nie ma – oznajmił – Postanowiłem zmienić swoje życie. Niedługo wybieram sie na randkę.

Gdyby Lina piła jakąkolwiek wodę, to na pewno by się nią zadławiła. Była w szoku.

Cóż to za kobieta, że wyparła z jego serca tajemniczą C.? – pomyślała, mimowolnie się usmiechając.

The World Against Us Two ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz