Dziewczyna?

645 50 101
                                    

  Sanemi miał właśnie zadzwonić dzwonkiem do domu różowowłosej, kiedy jego telefon zawibrował. Białowłosy szybko wyjął przedmiot z kieszeni i sprawdził wiadomości.

  Giyuu: Nie dam rady przyjść.

  ,, Co''

  Mężczyzna wpatrywał się w biały ekran przez dobre pięć za nim dotarła do  niego treść wiadomości.

  ,, Co do cholery?! ''

  Czarnowłosy był jedynym powodem dla którego zgodził się na udział w tym wariatkowie. A teraz mu tak po prostu pisze, że nie przyjdzie?! Jaja sobie robi?

   Sanemi musiał bardzo się skupić aby nie rozwalić komórkę o bruk. Pierwszą falę złości zastąpiło jednak inne uczucie. Niepokój.

  Sanemi : Dlaczego?

  Sanemi: Coś się stało?

  Sanemi musiał chwilkę poczekać na odpowiedź, wpatrując się w poruszające się kropeczki, które co chwilę znikały z pola widzenia. Tak jakby rozmówca usuwał zapisaną treść. W końcu jednak pokazał się dymek wiadomości.

  Giyuu: Nie.

  Białowłosy nie był usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. Postanowił dalej drążyć temat.

  Sanemi: Mnie nie oszukasz.

  Sanemi: Gadaj.

  Napisał  i czekał. Po dłuższej chwili niechętnie schował telefon z powrotem do kieszeni. Przyciśnie go potem.

  Po raz kolejny zapatrzył się na drzwi z różowego drewna i złoty dzwonek w kształcie kota, gdzie aby zadzwonić, naciskało się na jego nos.

  Sanemi westchnął ciężko. Podniósł rękę i nacisnął w ten wstrętny w jego oczach nochal.

  Nie musiał długo czekać. Niemal od razu otworzyła mu uśmiechnięta dziewczyna.

    - Pan Sanemi! Już myślałam, że się pan rozmyślił! - powiedziała i lekko zaglądnęła za ramie mężczyzny - A gdzie pan Tomioka?

  Sanemi, który przez ten czas zastanawiał się czy kiedykolwiek podawał dziewczynie swoje imię, szybko oprzytomniał.

  -Nie będzie go - mruknął.

  -Ojej? A to dlaczego? - zapytała, gwałtownie zmieniając radosną i beztroską aurę na zawiedzioną.

  - Ja ... nie do końca wiem.

  - O... No trudno.

  Przez chwilę utrzymywała się między nimi niezręczna cisza. Dziewczyna usilnie zastanawiała się jak przełamać napiętą atmosferę. W końcu pisnęła :

  - Napije się pan czegoś?

  - Nie, dzięki - powiedział i przepchał się obok dziewczyny do środka mieszkania. Może nie było to grzeczne, jednak wiedział, że dziewczyna może zaraz się popłakać ze stresu, a on NIE był dobry w pocieszaniu ludzi.

  Szedł chwilę przez korytarz i po chwili znalazł się w salonie. Jak na dom takiej sławy, wystrój był całkiem ... ,, ludzki''. Mężczyzna mógł nawet powiedzieć, że było tu całkiem przytulnie, mimo, że sam zmniejszyłby ilość wszelkiego rodzaju ozdóbek, roślinek i innych nie potrzebnych gratów o połowę.

  - A więc wszyscy już są ! - powiedziała na nowo uśmiechnięta dziewczyna doganiając wyższego. Widać zostawienie jej na chwilę samej pomogło. Chcąc, nie chcąc białowłosy zakodował to w głowie.

  Dopiero teraz Sanemi zwrócił uwagę na inne osoby.

  Na kanapie rozsiedli się dziennikarze. Obaj wyglądali jakby mieli świetny humor co nie mógł powiedzieć o trzecim mężczyźnie. Obanai był wciśnięty w oparcie od fotela. Wyglądał jak małe, przestraszone stworzenie, próbujące się zakamuflować.

TYLKO TWÓJ //// sanegiyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz