Słowa mężczyzny przewijały się w mojej głowie jeszcze długo po tym, jak opuściliśmy plażę i ruszyliśmy z powrotem do wioski. Zdawały się one ryć w moim mózgu permanentny ślad... Zupełnie jakbym już była jego własnością.
Spodziewałam się naprawdę każdej kary, łącznie z wyrzuceniem mnie wprost na tereny wampirów z otwartą raną, ale to... To było znacznie gorsze. Tam mogłam chociaż oczekiwać szybkiej śmierci! Ból byłby tego wart, ponieważ wiedziałabym, co mnie czeka! Ale z nim? Z Fausto? Nie mogłam być pewna niczego, łącznie z tym, czy następnego dnia będę jeszcze oddychać..! Ale jeśli wytrzymałabym chociaż kilka, może miałam szansę opowiedzieć Warterowi moją wersję zdarzeń, zanim zrobi to wataha… Ale to do tego najpierw musiałby wrócić z tego cholernego polowania.
Takiej niespodzianki na pewno się nie spodziewał, tym bardziej, że snuliśmy już wspólne plany na życie. Znaczy, nie żebyśmy myśleli o małżeństwie, ale też o tym nie nie myśleliśmy – dopóki go nie spotkałam, nie sądziłam, że uczucia mogły być tak skomplikowane. Choć w tej chwili to i tak przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie.
Z wysoko uniesioną głową kroczyłam pomiędzy dwoma szarymi wilkami, które na czas tej podróży dostały pewne zdanie... Otóż miały niezwłocznie zatopić kły w moje nogi jak tylko podjęłabym się próby ucieczki. Uroczo.
Bestie co raz powarkiwały nisko, próbując zdominować mnie tak, jak zrobił to ich przywódca, ale nie byli w stanie. Nie kiedy stawiałam aktywny opór, wypychając ich z mojego umysłu.
Nie chciałam okazywać w obecności watahy nawet krzty słabości. Strach i stres nauczyłam się chować głęboko w środku już lata temu, jednak to nie z nimi miałam problem – to moje przemoczone do suchej nitki ciało nie chciało współpracować. Z każdym kolejnym podmuchem wiaterku drżałam coraz mocniej, choć zdawać by się mogło, że bardziej telepać mną nie mogło.
Otuliłam się własnymi ramionami, choć nawet ten prosty gest nie oszczędzał mi bólu. Nie było chyba ani jednego miejsca na ciele, które nie miało albo siniaka, albo które nie bolałoby z powodu wyczerpanych mięśni... Albo które nie posiadały śladu czyichś kłów na nodze – choć musiałam przyznać, że mnie zaskoczył tym, że nie rozerwał przy tym mojej skóry. Bez wątpienia użył wobec mnie sporej siły, a jednak nie widziałam, żebym uroniła nawet jedną kroplę krwi.
Pociągnęłam mocno nosem, z którego coraz częściej coś próbowało uciec. Diabelnie nieprzyjemne uczucie, ale jeśli nie chciałam ociekać glutami, to z dwojga złego to była jednak ta lepsza opcja. Chociaż z drugiej strony...
Zbyt szybki ruch kosztował mnie kolejną dawkę bólu. Mimo to nie zatrzymałam się i z uśmiechem na ustach przeciągnęłam gluta przez całą długość przedramienia, a następnie głośno wysmarkałam się w mój ciemnoszary przemoczony podkoszulek. Było to absolutnie obrzydliwe, ale czułam, że w ten sposób efektywnie zniechęcałam wszystkich obecnych do siebie, a przede wszystkim – do dotykania mnie.
Z dziwnym pomieszaniem obrzydzenia i satysfakcji odnalazłam idącego przed sobą Fausto. Jego czarne futro znów zlało się z ciemnościami otulającego nas lasu, ale ostatecznie zdradziły go wyszczerzone białe kły. Wyraźnie je dostrzegłam, kiedy przekręcił łeb w stronę jednego ze swoich podwładnych.
Nawet kiedy jego oczy nie zwiastowały łowów, były nieco przerażające... Ale jeśli chciał mnie karać za to, co zrobiłam, nie zamierzałam poddać się łatwo.
Lepiej ja niż Amaria – próbowałam dodawać sobie otuchy, chociaż najchętniej siedziałabym razem z nimi w tej przeklętej łodzi.
Moje kichnięcie po raz kolejny pozostało bez odpowiedzi, nieznośnie przerywając spokój otulającej nas nocy – dokładnie tak samo, jak wzniesiony ucieczką alarm wyrwał mieszkańców z ich słodkiego snu. Wszyscy już zapewne zdążyli się zebrać na placu przed ratuszem, niecierpliwie oczekując na powrót przywódcy i wyjaśnienia.
CZYTASZ
Uwięziona w więzi
FantasyWięź między wilkołakiem, a naznaczonym przez niego partnerem jest jedną z najmocniejszych więzi, jaka może się wytworzyć między ukochanymi. Albo raczej była. Przed dwoma wiekami pewien tyran odkrył, że naznaczony człowiek zachowuje się tak samo, jak...