10

153 9 0
                                    

Potter, Wesley'owie i reszta zakonu stała wokół niego. Byli tam nawet rodzice tej małej, głupiej Granger. Wszyscy byli źli, można powiedzieć, że nawet wściekli i...martwi. Cali bladzi, w poszarpanych ubraniach, umazani krwią stali i patrzyli na niego rozczarowanymi, obrzydzonymi spojrzeniami. Mężczyzna nie chciał na to patrzeć, chciał jak najszybciej wynieść się stamtąd, ale za każdym razem, gdy próbował ich wyminąć  blokowali mu drogę. Chciał zamknąć oczy lecz i na to mu nie pozwolono. Z całych sił chciał nie patrzeć, ale nie mógł. Obrócił się w stronę środka, a tam stało lustro. Stare, pozłacane, bogato zdobione zwierciadło. Wszyscy zniknęli. Snape został sam na sam ze sobą. To zdawało mu się znacznie gorsze niżeli patrzenie tym wszystkim ludziom w oczy. Nie chciał do niego iść, nie chciał się widzieć, ale nogi same go poprowadziły przed nie. Był cały umazany we krwi. Ich krwi. Sam przestraszył się tego jak wygląda. Chciał odejść od lustra, ale stopy jakby przyklejone do podłogi nie chciały go słuchać. Nie wiedział co zrobić. Nie mógł na siebie patrzeć. W końcu nie wytrzymał i popchnął lustro, lecz te nie drgnęło. Jego odbicie uśmiechnęło się złowieszczo i wciągnęło go do środka. Nastała ciemność i czuł, że spada jednak nie na długo. Po chwili usłyszał cichą melodię, która zdawała się rozświetlać mrok wokół niego. 

~~~ 

Mężczyzna wybudził się ze snu spocony i przestraszony. Dopiero po chwili zauważył, że na jego klatce piersiowej leżała Hermiona tuląc się do niego. Nuciła i kreśliła palcem wzroki na jego brzuchu. Starszy uspokoił się trochę i spojrzał na nią zdziwiony. 

—Granger?— w jego głosie można było wyczuć wyraźną chrypę. Dziewczyna momentalnie przestała nucić, a dłoń zatrzymała się w połowie ruchu. 

—Tak?— zapytała trochę zestresowana. Nie wiedziała, że się obudził.

—Co ty wyprawiasz?— spytał wpatrując się w nią co mogła wyczuć nawet na niego nie patrząc. 

—N-nic?—bardziej spytała niżeli stwierdziła.—Po prostu strasznie się Pan wiercił. 

—Czemu nie śpisz?— zmienił temat nim zdążyła zapytać, dlaczego był taki niespokojny.

—Obudziłam się i jakoś tak nie mogę zasnąć— stwierdziła. Mężczyzna popatrzył na o dziwo działający jeszcze zegar i pokręcił głową z dezaprobatą. Była prawie trzecia nad ranem. 

—Rano musimy wstać, spróbuj...proszę— dziwnie się czuł prosząc ją o cokolwiek. Młodsza przytaknęła i wtuliła się w niego bardziej. Zamknęła oczy i za jego radą niedługo później zasnęła, a on razem z nią. 

***

Pierwsza wstała Hermiona i mimo tego, że nie spała dużo czuła się wypoczęta. Zarumieniła się nieznacznie na to w jakiej pozycji się znajdowała. Snape trzymał ją blisko siebie tuląc ją niczym misia. Oplótł ją rękoma wokół talii tak ciasno, że nawet gdyby próbowała nie udałoby się jej wyplątać. Wtuliła się w niego bardziej. Nie wiedziała czemu, ale w jego objęciach czuła się bezpieczna. Nigdy nawet nie było jej z nim zimno, chociaż zwykle mimo grubej kołdry tak było. Mimo woli przypomniała sobie czasy jak spałą w jednym łóżku z Ronem. Wtedy było zupełnie inaczej. Zabierał całą kołdrę i prawie zrzucił ją z łóżka. Starszy zaczął się trochę kręcić, a po chwili obudził się. Ledwo otworzył oczy, a już zaczął narzekać na słońce świecące mu prosto w twarz. Wstał i przeciągnął się, ziewając cicho, a po chwili poczuł mocny ból w nodze. Usiadł z powrotem. 

—Cholera!— dziewczyna przysiadła obok niego. 

—Bardzo boli?— spytała widocznie zmartwiona. 

Potions MasterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz