Prolog

216 24 19
                                    

Czwartkowe popołudnie było upalne uczniowie liceum w Leafmoore kończą zajęcia i udają się do domów. Niektórzy zostają dłużej by poprawić swojej wyniki w nauce lub uczęszczają w zawodach sportowych...
- Rzut za trzy, ej Josh zejdź z drogi. - rzekł Kenny.
- Nagrywam to do gazetki szkolnej. - powiedział Josh wyłączając kamerę.
- Ej. Daj mu spokój. - powiedział Stan.
Po chwili było słychać gwizdek. Był to nauczyciel WF-u i jednocześnie trener drużyny koszykarskiej szkoły.
- Świetnie dzisiaj grałeś Kenneth. Graj tak dalej, a zagrasz jutro w głównym składzie.- powiedział trener. - Na dzisiaj kończymy.
Po skończonym treningu wykończeni udali się wszyscy pod prysznic, a na hali było słychać jeszcze uderzenie piłki o parkiet. Był to Kenny który rzucał ją do kosza. Z trybun zeszła dziewczyna, która weszła na parkiet i podeszła do Kenny'ego.
- Hej, Kenny nie zapomnij, że dzisiaj masz randkę z Ashley i nie zapomnij wrócić do domu bo rodzice będą się martwić. - powiedziała Shannon.
- Tak, tak wiem mówiłem im, że idę do niej. Zresztą mama jest w delegacji a tata wyjechał na szkolenie. Po trenuję trochę i spadam. Dołącz do reszty siostro.-rzekł do niej brat.
Kenny był wysokim i wysportowanym o niebieskich oczach brunetem. Był ubrany w czerwoną koszulkę na ramiona i chodził w dresach.
- Hej, tylko tam się nie z męcz za bardzo. Chodź z nami - powiedział jego najlepszy przyjaciel Stan.
- Jeszcze parę rzutów i kończę.
- Aaa. Jasne to do jutra lovelasie - odrzekł żartobliwie Stan.
Nadszedł wieczór Kenny wykonał kilka celnych rzutów do kosza i usłyszał dźwięk Jego komórki dobiegający z szatni. Podniósł piłkę i wrzucił do schowka a następnie pobiegł odebrać telefon.
W szatni panował bałagan waliły się plakaty szkolne i papiery. Leżały koszulki z logiem szkoły w Leafmoore.
Otworzył swoją szafkę z numerem 909 wyjął komórkę którą odebrał i położył torbę na ławkę.
- Hej kotku...
- Gdzie do cholery jesteś ?! Kolejny raz już się spóźniasz Kenny, martwię się o Ciebie ! - krzyknęła do telefonu Ashley.
- Wybacz kotku, ale trening się przedłużył a jutro mam ważny mecz. Za niedługo będę u Ciebie.
- Dobrze. Kocham cię. Kenny
- Ja ciebie też. -
Po skończonej rozmowie z dziewczyną Kenny spostrzegł, że nie ma Jego plecaka.
- Co do cholery... Gdzie moja torba ?!.
Po dokładnym przeszukaniu szatni nie znalazł jej do czasu kiedy nie usłyszał mocny trzask zamykających się drzwi od sali sportowej.
Wybiegł z szatni przez halę i otworzył tylne wyjście gdzie znajdował się parking. Zobaczył, że ktoś wyłamał klamkę od bramki i usłyszał mocne uderzenie drzwi dobiegające z strony opuszczonego budynku.
Budynek był stary okna były zabite deskami a główne drzwi były zablokowane. Nocną porą to miejsce wyglądało strasznie. Kenny wszedł do budynku gdzie najprawdopodobniej udał się złodziej.
Pomieszczenie było małe, panowała w nim ciemność. Światło z lamp od strony szkoły dobrze je oświetlało.
Na samym końcu pomieszczenia, była drabina. Na samym jej dole było słychać, jak ktoś schodził na sam dół do piwnic budynku. Kenny przeszukał pomieszczenie znalazł jeszcze działającą latarkę. Odwrócił się i zainteresowało go pudełko leżące na starym stole. Podszedł do niego i lekko je otworzył. W pudełku na dnie leżał pistolet. Kenny pomyślał. Po co komu broń zaraz przy szkole.
Nagle z dołu dobiegł przerażający ryk i wrzask dobiegający z piwnic. Kenny wziął pistolet i latarkę, którą o kleił je razem taśmą, żeby jednocześnie świecić i celować. Zszedł do piwnic, aby odzyskać swoje rzeczy.
Dręczyły go myśli, chciałby być już z Ashley lub w domu. Poznali się przypadkiem, kiedy ona była u jego siostry na urodzinach wyglądała  wtedy bardzo pięknie. Kiedy zszedł na sam dół i włączył latarkę spostrzegł, że nie była to piwnica  lecz korytarz. Był bardzo długi pełen zardzewiałych rur i pajęczyn. Najwidoczniej nikt jeszcze nie odwiedzał tego miejsca, aż do teraz. Szedł powoli sprawdzając, dokładnie, aż dotarł do jego końca. Na samym końcu korytarza znajdowały się drzwi z pokrętłem, które najprawdopodobniej ktoś je otworzył. Kenny nie mógł w stanie dalej iść bo coś go dusiło w gardle zrobił parę kroków do tyłu, aż przed jego oczami pojawiła się jakaś dziwna zasłona, która przy kontakcie z światłem latarki powoli zniknęła. Kenny sprawdził latarkę i włączył mocny tryb oświetlenia po krótkim czasie zasłona opadła całkowicie. Podszedł do drzwi lecz były zamknięte. Mocnym szarpnięć otworzył je i wszedł do środka.
Pomieszczenie było duże pełen szafek, mebli, różnych krat ale Kenny'ego niepokoiło coś innego nie dziwna i mroczna atmosfera miejsca lecz czuł, że jest obserwowany. Kiedy sprawdzał ostatnie drzwi które okazały się zamknięte. Spostrzegł światło z kolejnego pomieszczenia ktoś je zapalił. Kenny był gotowy trzymał pistolet na spuście. Wiedział co robi gdyż jego tata pracował w policji i wiedział jak się posługiwać bronią. Po otwarciu drzwi ku jego oczom ukazała się postać która siedziała w kącie była bardzo blada i wychudzona. Kenny powoli podszedł do niej uklęknął i dotknął ramienia.
Postać gwałtownie stanęła i się cofnęła odpychając Kenny'ego.
- Proszę. nie rób mi krzywdy. - odezwała się chrapliwym głosem.
- Ejj. Spokojnie nie zrobię Ci krzywdy. Co to za cholery za miejsce i czy to ty mnie okradłeś ?! spytał nerwowo Kenny.
- Ja ? Nie. Musimy stąd uciekać zanim on tutaj przyjdzie.
- Kto ?- rzekł Kenny
- Opowiem ci jak będziemy bezpieczni. Mów mi Dan.
- Dobrze. Trzymaj się mnie.
Nowy partner i nowa osoba podniosła na duchu Kenny'ego, kiedy wyszli z pokoju w którym przebywał Dan pomyślał sobie co powie Ashley.
Kiedy wracali tą samą drogą co szedł na początku Kenny, drzwi które okazały się być zamknięte coś mocnym uderzeniem je wy ważyło. Ku im przerażeniu do środka weszło przerażające monstrum. Pysk stwora nie miał szczęki a długi język opadał do podłogi. Był wielki i powolny ale najgorsze były jego jęki i krzyki. Kenny oddał parę strzałów w stwora lecz te nie zrobiły mu nic. Uciekali droga powrotną lecz ktoś zablokował im wyjście do drzwi.
-Podaj mi broń ! Będę cię osłaniać. Nie mam tyle siły żeby to pchnąć. - powiedział ze zdyszanym głosem Dan.
Kenny oddał broń nieznajomemu lecz zrobił to nie ufnie.
Dan zaczął strzelać w stwora lecz to coś nadal poruszało się w ich stronę.
Kenny'emu udało się odblokować przejście i otworzył drzwi. Po wyjściu został im bieg przez długi korytarz i wspinaczka po drabinie. Kiedy Kenny był daleko i zostawił Dana za sobą ,a on mocował się żeby zatrzasnąć drzwi, ale chłopak był zbyt słaby. Potężne szpony stwora przebiły drzwi a następnie klatkę piersiową Dana na wylot. Kiedy ciało opadło na ziemię chłopak był już martwy.
Kenny dobiegł do końca i zaczął się wspinać po drabinie, gdy był już w połowie drogi ku jego oczom na górze ukazała się postać która zablokowała właz do wyjścia.
- Nieee !!!! - krzyknął przerażonym głosem Kenny.

Od autora
Drogi czytelniku zostaw obserwację by być na bieżąco oddaj swój głos i komentarz. Bardzo dziękuję i pozdrawiam!!!

ObsCure: Szkoła StrachuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz