Rozdział VII

67 8 7
                                    

W pokoju nauczycielskim Shannon, Stan i Josh przysiedli na stole i słuchali opowieści swojego nauczyciela.
- Wasza szkoła cieszyła się, bardzo dobrą wysoką opinią, do czasu kiedy 5 lat temu w budynku obok szkoły wybuchł pożar. Dom należał do Normana Friedmana brata waszej szkoły Michael'a, który pełni funkcję dyrektora, do dnia dzisiejszego.- powiedział Pan Smith do wszystkich którzy przebywali wraz z Nim.

- Nie wiedziałam, że Nasz dyrektor miał brata.- powiedziała Shannon.- Czym się zajmował brat naszego dyrektora ? Czy zginął w tym pożarze ?-spytała dodając.
- Do tego właśnie dążę Panno Johnsoon, a zatem Norman Friedman, był cieszącym się sławą naukowcem. Różne gazety pisały, że w dniu wypadku. Prowadził jakieś testy nad jakimś lekarstwem i niestety... Stało się. Budynek stanął w płomieniach. Całe szczęście została w odpowiedniej chwili wezwana straż pożarna. Przyjechali bardzo szybko i ugasili pożar, gdyż płomienie były tak duże, że mogły objąć, również budynek szkoły . Strażacy po ugaszeniu domu weszli sprawdzić, czy nikt tam nie został. Nie znaleźli nic. Wszystko spłonęło, być może spalił się brat dyrektora.
- Mój Boże... Jak to zniósł dyrektor ?- powiedziała ze wzruszeniem Shannon.
- Byłem na pogrzebie Jego brata, na którym również się On znalazł. Nigdy nie widziałem... Jego twarzy w takim stanie. Była poważna nie było widać żalu i współczucia.
- Dziwne. A co ze zniknięciami naszych kolegów i koleżanek ze szkoły ? - zapytał Josh.
- Dwa lata po wydarzeniach, jakie miały miejsce. Jako pierwsi zaginęli Bryan i John Owens to byli bliźniacy, a jakiś miesiąc później zaginęła najlepsza uczennica z szkoły Mary James wraz z swoim chłopakiem Danem Browning. A na koniec słyszałem od Was, że szukacie brata
Shannon.
- A co z policją ?- spytał się Stan.
-Oczywiście była zawiadomiona policja przeszukała miejsce szkoły i spalonego budynku. Niestety nic nie znaleźli.- powiedział nauczyciel.
- Przecież w szkole jest do cholery monitoring. Kamery mogły coś nagrać.- powiedział Stan
- Otóż to. Najdziwniejsze jest to, że one nie nagrały.- rzekł Pan Smith.
-Chwila widzicie to ?- powiedział Josh pytając się z niepokojem.

Po chwili, na ścianie pokoju pojawiło się światło. Wyglądało to tak, jakby nadjechało auto.
Wszyscy wstali z swoich miejsc i podbiegli do okna, aby sprawdzić, co się dzieje na zewnątrz budynku.
Na teren szkoły, nadjechał policyjny radiowóz który zajął miejsce na parkingu.
- Mój Boże ! To mój tata ! Muszę go ostrzec, że tu jestem.- powiedziała Shannon.
- Jesteśmy tutaj bezpieczni, a co jeśli wyjdziemy i na samym końcu drogi do wyjścia zostaniemy zaatakowani ?!- powiedział z lekkim strachem Josh.
- Josh ma rację. Twój tata jest uzbrojony po zęby da sobie radę.- powiedział Stan.
- A co jeśli coś Go zaatakuje i zginie. Ja na to nie pozwolę ! Stan chodź ze mną.- powiedziała z zdenerwowanym głosem Shannon.
- Mam do tego złe przeczucia, ale no dobrze skarbie. Chodźmy po twojego staruszka.-rzekł Stan.
- Macie rację z twoim tatą mamy jakiekolwiek szansę.-rzekł nauczyciel. Shannon dobrze strzelasz weź pistolet.- dodał i dał dziewczynie broń.
- A mi został kij lepsze to niż nic.-rzekł Stan.
- No to idziemy. - powiedziała dziewczyna.

Shannon i Stan wyszli z pokoju, a następnie zapalili latarki i udali się w głąb ciemnych korytarzy.

Policjant wyszedł z auta i rozejrzał się po okolicy.
Za dnia to miejsce wygląda znacznie inaczej pełne życia, a w nocy wygląda tak, jakby było zamknięte od lat, i w dodatku ten opuszczony stary budynek... pomyślał z lekkim niepokojem.

Wziął ze sobą pistolet i latarkę, po czym sięgnął po swoją krótkofalówkę. Włączył ją i powiedział .
- Tutaj radiowóz 9407 do centrali. Jestem na terenie szkoły. Sprawdzę ją i wejdę do środka.
Nikt nie odpowiedział na wezwanie.
- Tutaj radiowóz 94..

Nagle padły strzały i krzyki dobiegające ze środka budynku szkoły.

- Co do cholery tutaj się dzieje !! - wrzasnął policjant sam do siebie.
Jego reakcja była bardzo szybka podbiegł do bagażnika swojego radiowozu i wyjął strzelbę. Wziął ze sobą amunicję i naładował broń, a następnie szybko pobiegł do drzwi wejściowych szkoły.
Drzwi co dziwne, nie były zamknięte na klucz, lecz ich klamki zostały obwiązane łańcuchem, a na ich końcu zwisała kłódka.
- Kto tak zamyka drzwi.- rzekł Thomas.- Tu policja !!..
Nagle padł kolejny strzał, a po nich usłyszał krzyk, który policjant poznał był to głos Jego córki.
- Tato !!! Pomocy !!- krzyknęła Shannon.

Po czym wołania ucichły.

- Shannon !!!!- wrzasnął i przestrzelił kłódkę, po czym szybko zdjął z klamek łańcuch.
Otworzył drzwi i wbiegł do środka.
- Ręce na głowy !!! Policja !!!- krzyknął i włączył latarkę oświetlając sobie korytarz.

Ku jego przerażeniu, zobaczył coś czego, nigdy nie zapomni.
Na podłodze było pełno krwi, a obok szafek leżały małe martwe ciała jakichś stworzeń.
- Co to jest do cholery ?! - rzekł z niepokojem policjant.

Po chwili spostrzegł, że coś się zbliża w jego stronę. Wycelował prosto w dwa światła latarek dobiegające z parteru.
- Tu Policja z Leafmoore !!! Nie ruszać się !! Bo zacznę strzelać !!!- krzyknął Thomas.
- Tatku. To my !! Shannon i Stan !! Przybiegliśmy cię ostrzec ! - krzyknęła córka z radością w głosie.

Policjant opuścił broń i podbiegł do swojej córki i jej przyjaciela.
- Moje dziecko już jestem.- rzekł i przytulił ją do siebie, a z Jego oczu wypłynęły łzy szczęścia.
- Tato. Mogłam ci opowiedzieć co się stało z Kenny'm...
- Tak wiem już. Musimy go znaleźć.- rzekł Thomas.
- Musimy iść po Josha i Pana Smitha i poszukamy Kenny'ego razem.- powiedział Stan.
- Tak zrobimy i wielkie dzięki, że pomogłeś mojej córce Stan.- powiedział policjant.

Cała trójka pobiegła do pokoju nauczycielskiego, gdzie znajdują się Josh i Pan nauczyciel.

W celi w której przebywał Kenny zapaliło się światło, po otwarciu drzwi wszedł do środka zamaskowany.
- Jak się czuje, mój obiekt V(piąty) ? -rzekł z ekscytacją w głosie obcy.
- Nazywam się Kenny ty chory potworze !! - rzekł w gniewie chłopak przywiązany do krzesła.
- Zanim nastanie świt. Będziesz się cieszyć nowym życiem.- powiedział obcy i wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
Kenny poczuł, że coś jest z nim nie tak. Gdy spojrzał na swoje dłonie. Zobaczył że Jego dłonie drżą.
- Co mi zrobiłeś potworze !!!!- krzyknął w przerażeniu Kenny.
- Zobaczysz sam.- rzekł śmiejąc się szyderczo obcy.

Po krótkiej chwili w celi zgasło światło, a Kenny w głębi serca pomyślał.

Czy ktoś mnie uratuje ?

##############################################
Od autora
Jeśli spodobał Wam się rozdział. Zostawcie głos i dodajcie komentarz
Dziękuję !!! Pozdrawiam Was !!!








ObsCure: Szkoła StrachuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz