Rozdział 4.

9 1 0
                                    

Tego dnia mieli zostać ogłoszeni reprezentanci szkół. Na lekcjach każdy myślał tylko o tym, dlatego też nauczyciele byli łaskawi i poruszali jakieś mało wartościowe tematy. 

Nie mogę się doczekać- mówiła Fleur bardzo podekscytowana — Usiądziesz obok mnie?- dopytała, kiedy weszła razem z Abby do Wielkiej Sali, gdzie tym razem szkoła Beauxbatons miała własny, mały stolik.

Tak, tak— odpowiedziała Abigail i ruszyła krok w krok z blondynką.

W sali można było dostrzeć duże tłumy oraz głośne rozmowy na tylko jeden temat, "kto weźmie udział w turnieju?". 

Abby usiadła obok Fleur, tak jak jej obiecała, oraz obok jakieś szatynki, którą kojarzyła jedynie z widzenia.

Hej — przywitała się i poprawiła się na ławce, tak żeby miała jak najlepszy widok.

— Proszę o ciszę! — krzyknął Dumbledore, który stanął przed nauczycielami — Dzisiejszego dnia spotkaliśmy się, aby ogłosić kto będzie reprezentował każdą z trzech szkół.

Po sali rozniósł się głośny wiwat, który wytworzyły wszystkie szkoły. Albus lekko uśmiechnął się pod nosem i spojrzał wymownie na Korneliusza Knota. Czara ognia zaczęła powiększać niebieski ogień, który wydobywała z siebie. Na ten widok każdy wstrzymał oddech, nie wiedząc co się dzieje. Ostetecznie płomień zmienił swój kolor na czerwony i wyleciała z niego kartka. Wyglądała jak niebieski wachlarzyk. Dyrektor Hogwartu zwinnie złapał ją w dłonie i zobaczył nazwisko.

— Reprezentantka Beauxbatons — zrobił chwilę przerwy, aby narosło napięcie we wszystkich zebranych — Fleur Delacour!

Abigail zaczęła się uśmiechać i bić brawo, w przeciwieństwie do rówieśniczek Fleur. One natomiast zamiast się cieszyć zaczęły płakać, że to nie one zostały wybrane. Abby patrzyła z przerażeniem i obrzydzeniem na nie.

Fleur uścisnęła dłoń staruszka i ruszyła we wskazanym, przez niego, kierunku.

— Reprezentant Durmstrangu, Wiktor Krum!

Uczniowe szkoły ze wschodu miło przyjęli do wiadomości reprezentanta. Byli totalnym przeciwieństwem uczennic z Beauxbatons. Wiktor wstał z ławki i ruszył na sam środek Wielkiej Sali, gdzie po uściśnięciu dłoni Dumbledore'a, poszedł w takim samym kierunku co Delacour.

Czara ognia znowu nabyła czerwony kolor i wyrzuciła kolejną karteczkę. Teraz ucznia lub uczennice Hogwartu. 

— Reprezentant Hogwartu. Cedrik Diggory!

Tym razem po sali rozniósł się największy hałas. Cedrik szybko wstał od stołu Hufflepuffu i podszedł także na środek sali. Abigail posłała mu ciepły uśmiech i wróciła do przyglądania się czarze.

— Skoro mamy wybranych wszystkich reprezentantów to możemy — w tym momencie Dumbledore przerwał, widząc jak czara po raz czwarty staje się czerwona.

Oznaczało to kolejną osobę. Ale jakim cudem? Każdy z zaciekawieniem przyglądał się zdarzeniu. Tak się stało. Z czary wyleciała czwarta karteczka. Abigail mogła zauważyć zmieszanie dyrektora oraz innych nauczycieli. Nawet Igor Karkarow, który nie okazywał emocji, patrzył zdezorientowany na Albusa.

— Harry Potter — przeczytał najpierw pod nosem, ale mimo to dało się to usłyszeć, dlatego też po sali rozniosły się liczne szepty — Harry Potter! — krzyknął.

Harry był zbity z tropu. Przecież nie wrzucił tam swojego imienia. Hermiona lekko pchnęła chłopaka, a ten po licznych zachętach Granger, ruszył. 

Young love- Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz