"2"

201 9 28
                                    

Miłego czytania <3

-"Westchnął" Pozwolę Ci wrócić do domu ale pod warunkiem, że Cię odprowadzę pod same drzwi, jasne? - spojrzał na mnie jak ojciec dający karę dziecku, jednak jego wzrok był łagodny, tak jakby chciał mi pomóc, a nie ukarać.

- ...Dobrze, ale jak w ogóle zejdziemy na ziemię? - zapytałam gdy przypomniałam sobie, że jesteśmy w powietrzu.

- O to się nie martw, sprowadzę cię na dół całą i zdrową - Uśmiechnął się.

- Ale nie mów innym, proszę - Powiedziałam to trochę zbyt energicznie.

- O nic sie nie martw, oni się nie obudzą nawet gdybyśmy spadali w dół - Zachichotał cicho.
Nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam mu na słowo.

Odszedł gdzieś a po chwil usłyszałam jak mnie woła. Podeszłam do niego z lekką niepewnością. Dlatego, iż bylismy jeszcze nie daleko mojego domu, postanowiliśmy odrazu zejść na dół aby nikogo nie obudzić ruchem statku.

- Zejdziemy kotwicą - Poinformował mnie.

- Kotwicą? Niby jak -

- Mogę Cię złapać? - Zapytał łagodnie.

Gdy to usłyszałam odsunęłam się lekko przestraszona.

- Nie, nie, nie, nie! Nie chodziło mi o to! W sensie o to! Ale nie o to! Znaczy... Jeszcze raz. Czy mogę cię emm... Przytulić? Do siebie żebyś na pewno nie spadła? Chodzi mi o twoje bezpieczeństwo nic więcej! Naprawdę! - Mówiąc jąkał się rumieniąc nie potrafiąc ułożyć zdania. A mówiąc ostatnie słowa podniósł ręce by potwierdzić swoje słowa. Widać było, że nie kłamie.
Postanowiłam mu zaufać i podeszłam do niego jako zgodę. Widać było na jego twarzy ulgę, że zrozumiałam co miał na mysli.

Podczas zjeżdżania oboje się rumieniliśmy i nie mogliśmy patrzeć na siebie. Lloyd patrzał sie na swoją rękę a ja w dół. Gdy wylądowaliśmy i puścił moją talię, szybko sie odsunęłam aby nie zauważył moich wypieków na twarzy. Odrazu ruszyłam przed siebie a blond włosy za mną. Szliśmy w ciszy a w tle słychać było sowy.

Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce, nie zważając na chłopaka wbiegłam do domku, a on nie chcąc abym poczuła się niekomfortowo został przed domem.
Od razu skierowałam się do jej łóżka, a gdy jej tam nie było, rozpoczęłam poszukiwania po całym budynku.

Kiedy zrozumiałam, że nigdzie jej nie ma, usiadłam na środku pokoju i zaczęłam głośno szlochać, zapominając kompletnie o chłopaku na zewnątrz.

Pov Lloyd

Już miałem odchodzić i zostawić dziewczynę samą gdy nagle usłyszałem jej płacz. W pierwszej chwili zawahałem się czy wejść, ponieważ nie chciałem naruszyć jej strefy komfortu kolejny raz gdyż widziałem, że jest nie ufna. Jednak, słysząc nasilający się szloch, postanowiłem wejść.

Od razu zauważyłem ją skuloną na środku pokoju. Chciałem do niej podejść, jednak mój komunikator w uchu zaczął dzwonić i po chwili usłyszałem głos Nyi.

- Lloyd?! Gdzie jesteś?! Alarm się włączył, jesteś potrzebny! -

- Idźcie beze mnie, jestem zajęty - Powiedziałem i wyjąłem urządzenie z ucha.

Podszedłem do Miry i delikatnie podniosłem ją i posadziłem na łóżku, a ja sam klękłem przed nią. Zauważyłem że mamrocze pod nosem i lekko się trzęsie, chciałem ją jakoś uspokoić. Przypomniałem sobie jak Kai mnie uspokajał i spróbowałem tego samego. Zacząłem rysować kształty na jej udzie ale gdy przez moje dotknięcie wzdrygnęła się wycofałem rękę i spróbowałem na ramieniu. Zauważyłem wtedy, że sie nie przeciwstawiła, więc kontynuowałem.

Po chwili jej mamrotanie zmieniło się w mówienie a czasem nawet w krzyk.

- Gdzie ona jest? Zostawiłam ją... jak mogłam ją zostawić? Jak mogłam! Po co poszłam po ten koszyk? Durny koszyk! - Mówiła do siebie oskarżając się.

- Hej, hej... Spokojnie... Skup się na moim głosie, opowiedz mi co się stało przed naszym przybyciem -

Wszystko opowiadała mi drżącym głosem a gdy skończyła, przez silne emocje jej moce się aktywowały. Zaczeła się unosić, a wszystko wokół trząść i lewitować. Nie wiedziałem co zrobić, jednak moje ciało samo się ruszyło, pociągnąłem ją za rękę i mocno przytuliłem do swojej klatki piersiowej, wtedy powiedziałem.

- Mira, obiecuję Ci, że za wszelką cenę odnajdziemy twoją siostrę - 

Zaczeła sie uspokajać, a wszystko wokół przestało się unosić, tak jak ona sama.
Mimo wszystko wciąż była przytomna lecz wszystkie jej siły wyparowały, nie była w stanie nic powiedzieć, a tym bardziej się ruszyć. Na szybko włożyłem komunikator do ucha i podniosłem ją jak pannę młodą, aby mogła oprzeć głowę o mój bark. Gdy wychodziliśmy skontaktowałem się ze statkiem.

- Halo, jest tam ktoś? -

- Lloyd! Nareszcie! Gdzieś ty jest? Nie odpowiadałeś od jakiejś godziny! - Ochrzaniła mnie Nya.

- Taak... Przepraszam, ale czy mogła byś podlecieć tu statkiem? - Szepnąłem.

- Czemu szeptasz? Wszystko dobrze? - Zapytała zmartwiona.

- Tak, wyjaśnię ci wszystko na pokładzie - Uspokoiłem ją.

Po jakimś czasie byłem w stanie zobaczyć latający statek. Gdy wylądowali wszedłem na pokład z dziewczyną na rękach i od razu zaniosłem ją do jej tymczasowego pokoju. Po drodze uspokajałem wszystkich, że o wszystkim dowiedzą się rano.

Wchodząc do jej pokoju poprosiłem ich aby byli cicho i zamknąłem drzwi na klucz. Położyłem ją delikatnie na łóżku, szybko sięgając po krzesło usiadłem obok niej, i zacząłem zastanawiać sie nad dzisiejszą nocą. Złapałem ją za rękę i w tym momencie obiecałem sobie, że będe przy niej choćby nie wiem co. Przez resztę nocy nie zmrużyłem oka czuwając nad nią.

Gdy nadszedł ranek wiedziałem, że ninja zasypią mnie pytaniami. Podczas gdy Mira wciąż spała, ja udałem się na śniadanie. Gdy tylko wkroczyłem do kuchni, uwaga wszystkich skierowała się na mnie. Usiadłem przy stole i zaczęło się.

- Gdzieś ty się szlajał?? - zapytał Kai.

- Emm ...no ja byłem- -

- Co się stało Mirze? - dostałem następne pytanie, tym razem od Pixal.

- To...to dość skomplikowane... - ledwo zdążyłem odpowiedzieć i już otrzymałem kolejne pytanie.

- Jak mogłeś olać misję?! Jesteś naszym liderem, nie możesz tak robić! - wkurzył się czerwony ninja.

- Przepr- -

- No wiesz co? Ja bym olał misję dla dobrego ciasta a nie dla dziewczyny, którą ledwo znamy! - powiedział Cole z pączkiem w buzi i ciastkiem w dłoni.

- To była wyjątkowa sytuacja! Naprawdę! - próbowałem jakoś im to wyjaśnić, ale następne pytanie zwaliło mnie z nóg.

- Lloyd! No nie gadaj że się zabujałeś!! - zaśmiał się Jay, a wzrok wszystkich po raz kolejny tego ranka utknął we mnie.

- C-co?? Ja? Zakochać się?? Nie...? - bardziej zapytałem niż stwierdziłem. Wszyscy zaczęli się podejrzliwie uśmiechać. - W-wogóle co to za pytanie?! - powiedziałem to wstając od stołu i wychodząc. Czułem jak cała twarz mnie pieczę, więc wyszedłem na zewnątrz się przewietrzyć.

- Ja? Zielony ninja? Zakochany?... No może... -

NINJAGO (LloydxOc) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz