17. na zawsze i na wieczność

865 56 74
                                    

dakota








– Jesteś dziś jakaś nieobecna - stwierdziła Daniela popijając swoje karmelowe latte, podczas gdy Ines, moja kuzynka oraz jednocześnie jedyna osoba w naszym towarzystwie, która posiadała jakiekolwiek zdolności fryzjerskie, nawijała kolejne pasma moich włosów na lokówkę, każdorazowo spryskując je lakierem utrwalającym. – Wszystko w porządku?

– Jasne - rzuciłam od niechcenia, raz po raz spoglądając na swój telefon w oczekiwaniu na jakikolwiek znak życia od przebywającego właśnie ze swoją drużyną w Norwegii Pablo. – Po prostu się stresuję.

Będące najlepszymi przyjaciółkami Vogt oraz Lucio poza tym, że czasami zachowywały się jak jedna osoba, miały niesamowity radar wykrywający kłamstwa z kilometra, więc niespecjalnie zdziwiło mnie gdy obie uniosły brew, spoglądając na mnie podejrzliwie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie zabrzmiałam ani trochę przekonująco, a moja mina w zupełności nie oddawała nastroju, jaki powinien mi towarzyszyć w dzień zamążpójścia Antonii, jednak z jakiegoś powodu żadna z nich nie kontynuowała dalej tego tematu, wracając do przerwanej chwilę wcześniej rozmowy o ich planach na nadchodzący wielkimi krokami wyjazd do Alicante.

I choć z całego serca starałam cieszyć się szczęściem Tonii oraz Juana, który zdecydowanie był najlepszym mężczyzną jakiego mogłabym sobie dla niej wymarzyć, moje myśli wciąż uparcie krążyły wokół Pablo, choć zważywszy na to, że ten odbywał właśnie ostatni trening przed meczem z Bayernem Monachium, beznamiętne wpatrywanie się w telefon w oczekiwaniu na jakąkolwiek odpowiedź po prostu mijało się z celem. Zupełnie niepocieszona tym faktem wydęłam usta w smutną podkówkę i odłożywszy komórkę na stół pozwoliłam by Daniela, która ostatnimi czasy na zmianę z Ines pełniła rolę mojej starszej siostry, zajęła się moim makijażem.

Europejskie tournee przygotowujące piłkarzy FC Barcelony do następnego sezonu wyglądało naprawdę obiecująco, zaś osiągane dotychczas wyniki wyraźnie przekładały się na nastroje w szatni - a tak przynajmniej twierdził Pablo, który po dwóch trafieniach z Chelsea oraz asystowaniu Ferminowi w bramce z Realem wydawał się być nadwyraz gotowy na wystartowanie ligi, raz po raz wysyłając mi na Messengerze relację oraz zdjęcia z murawy, na których prężył się niczym młody kogut wyścigowy. Starałam się nie myśleć o tym jak bardzo brakowało mi go przez minione dwa tygodnie, dni zajmując sobie testowaniem nowych przepisów, udoskonalaniem starych oraz spędzaniem czasu z Dani i Ines, która lada moment ku zerowemu entuzjazmowi ze strony Vogt miała wylecieć na czteromiesięczny staż do Włoch, a bardziej od możliwości zdobycia nowych doświadczeń lub studiowania w jednym z najpiękniejszych europejskich miast wydawała się być podniecona znalezieniem tam męża, który mówiłby do niej bellissima.

– Nie wierć się tak, bo zaraz wydłubię ci oko pędzlem - strofowała mnie Daniela, misternie próbując rozblendować granice brązowo-złotych cieni na moim oku. – Rany boskie Dakota, jeszcze raz się ruszysz, a puszczę cię na to wesele z brwiami od szklanki!

– Wybacz - bąknęłam, krzywo spoglądając na wiszącą na drzwiach mojej szafy, obsypaną drobnym brokatem długą suknię z gorsetowym dekoltem, której nie zdążyłam nawet pokazać jeszcze Gaviemu. – Po prostu... po prostu jest mi zwyczajnie przykro - chlipnęłam wnosząc oczy ku niebu, by któraś z napływających do nich łez przypadkiem nie rozpuściła tuszu na dokładnie nim przeciągniętych rzęsach.

Przyglądająca mi się w lustrze Ines westchnęła ciężko, odstawiła swoją przeraźliwie słodką kawę na bok i oparła łokcie na kolanach, wpatrując się w moje odbicie. Jako jedyna singielka w gronie swoich najbliższych przyjaciółek czasami nie rozumiała naszych problemów związkowych, a jej ulubioną radą było "zostaw go", jednak wtedy, czule gładząc moje ramię, odezwała się pełnym troski głosem:

strawberry cupcake | gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz