Co się ze mną dzieje?

15 2 0
                                    

Karmel zadomowił się u Rachel na dobre. Mówiła, że czasem nawet przychodzi się pomiziać. Skąd to wiem? Bo spotykamy się prawie codziennie. W którym kierunku to zmierza? Jak mam zamiar to zakończyć? Cóż, narazie mi się nie spieszy, aby kończyć sprzyjające warunki. Jednak wszystko się kiedyś kończy, ale wraz z każdym końcem nadchodzi jakiś początek. Tak było i tym razem.
Pokłóciliśmy się po raz pierwszy. Tyle że ja zawsze wygrywam. Poszło o Karmela, bo podobno „jestem dla niego nieczuły". Ciężko żebym kiedykolwiek był. Ale przypomniałem sobie o roli jaką mam pełnić i umówiliśmy się na kompromis. Mój pierwszy w życiu remis. Chciałem czuć po tym zajściu wściekłość, złość, może nawet furię. Ale czułem coś jakbym... Jakbym był szczęśliwy. Czy to w ogóle możliwe? Co mnie właściwie cieszyło? Gdybym był uczciwy z samym sobą, odpowiedziałbym, że to ze względu na to, że R była zadowolona. Ale nie powinienem czuć szczęścia, bo losowa laska otrzymała to co chciała. Z tym, że to nie była losowa laska i to było problemem.
Czemu ja się w ogóle za to zabrałem? Czemu uznałem że to najlepsze wyjście? Na pewno nie było innego wyjścia? Te i inne pytania męczyły mnie potem naprawdę długo. A dokładniej, do najbliższego ataku. Wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.
Pani R jak zwykle zauważyła że coś nie gra.
- Jesteś dzisiaj jakiś niespokojny. - powiedziała podczas jednego z wspólnych wieczorów. - Coś się dzieje?
Działo się i to dużo, na dziś mam zaplanowany atak.
- Nie, coś ty, tylko Karmel na mnie nafukał i zastanawiam się za co.
- Może przez ten numer z wodą? - zapytała przekornie.
- Widocznie nie wie co to dobre poczucie humoru. - odpowiedziałem ze śmiechem.
- Dobre poczucie humoru jest wtedy gdy ktoś śmieje się z tobą, a nie z ciebie. - chyba się lekko zdenerwowała, że nie szanuję naszego kota.
Coś o tym wiem.
- No już dobrze, dobrze. P r z e p r a s z a m - zwróciłem się do kota - z a t ą w o d ę.
Na tym skończyły się moje przeprosiny do tego niewdzięcznika. To... aż dziwne. Nigdy nie byłem miły dla zwierząt i kobiet. Pewnie brzmię teraz jak najgorszy drań, ale jedyną kobietą z jaką miałem styczność, to moja matka, która nie okazywała mi grama szacunku. Zamieszkałem razem z nią, bo tata był alkoholikiem. Pisał listy że podobno zmienił się i przestał pić, jednak koperty były przepełnione wonią chmielu, co zdradzało jego kłamstwa. Ach, ten mój tatuś. Niektóre blizny po co gorszym pasie zostały mi po dziś dzień. Te najgłębsze w otchłani mojego umysłu mają się jeszcze naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że jestem właśnie w drodze na przyszłe miejsce zbrodni.

Twenty fiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz