Nienawidzę się.

9 1 0
                                    

- Rachel?
- Tak?
- Co ci się we mnie właściwie podoba?

Przez cały ten czas nosiłem w sobie to jedno jedyne pytanie. Nie zauważałem w sobie absolutnie nic pociągającego, widziałem jedynie kilka wzdychających dziewczyn,  stąd wziąłem pod uwagę możliwość powodzenia u R.

- Mi w tobie? Absolutnie wszystko, każdy najmniejszy włosek, każda komórka, każda najmniejsza cząsteczka ciebie, jest dla mnie najbardziej atrakcyjną i najlepszą na całym wielkim świecie cząsteczką.
- Ale tak konkretnie.
- Konkretnie? Musiałbyś sobie załatwić duży popcorn i colę, bo mogę wymieniać w nieskończoność.
- Nie. Cały czas wybierasz okrężną odpowiedź, wszystko, za długo by wymieniać sratatata. Ja chcę żebyś mi dokładnie wskazała.
- Stanowczość i asertywność.
- O. Yyy... Dziękuję? Ale... na pewno?
- Zdecydowanie.
- Bardzo... krótko się zastanawiałaś.
- Cóż...
- Rachel...
- Tak?
- Nie wiesz prawda?
- Wiem, ale... nie wiem co wybrać... bo... ja lubię w tobie te „negatywne" cechy, jak... władczość, zazdrość... nie chciałam żebyś pomyślał że jestem jakaś, nie wiem, psychiczna.
- Misia, nie przejmuj się... Wiesz przecież, że co bym tam o tobie nie pomyślał, wciąż będę cię bezgranicznie kochał, miłością której nie sposób zmierzyć. Poza tym myślę, że większość moich cech jest negatywna. Możesz przyjść do mnie z każdym najmniejszym kłopotem, a ja będę go traktował jak swój własny problem. Pomogę ci zawsze i wszędzie, cokolwiek bym nie robił, gdziekolwiek bym był.
- Tylko... jest jedna rzecz której w tobie nie lubię. Poza morderstwami, to jest dla mnie oczywiste.
- Co takiego?
- Łatwo się denerwujesz. I... tamtego ranka kiedy znalazłeś test... Krzyczałeś na mnie, choć nic nie zrobiłam.
- Nie wyobrażasz sobie jak tego żałuję.
- I...
- Proszę nie mów że cię uderzyłem, proszę nie mów, że byłem aż takim debilem.
- Bardzo lekko, nawet nie poczułam, naprawdę...
Nie, nie, nie tylko nie to. Może by tak przyspieszyć datę ataków?
- Słyszysz mnie?
Ale ja jej już nie słyszałem. Rzuciłem wszystko co miałem w rękach i pobiegłem do najbliższej łazienki. Łzy cisnęły mi do oczu, nie do końca wiedziałem co robię. Nie zdążyłem nawet się zakluczyć, po czym sięgnąłem po golarkę, sprawnym ruchem szczoteczki sonicznej ją rozłupałem, wyjąłem ostrze. Jak w zwolnionym tempie pokonywałem kolejne milimetry dzielące ostre narzędzie od mojego przedramienia. Anatomię żył w ciele człowieka znałem niemalże doskonale, od razu zauważyłem główną żyłę. Jeden ruch. Drugi. Do łazienki wpadła Rachel.

Twenty fiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz